Krzysztof Stanowski i Czesław Michniewicz© East News, PAP

Michniewicz - Stanowski - Fryzjer. Historia znajomości

Szymon Jadczak

Krzysztof Stanowski, znany dziennikarz sportowy i biznesmen, korzystał w przeszłości z pomocy Ryszarda Forbricha do rozwiązywania swoich konfliktów z ludźmi ze środowiska piłkarskiego. Numer telefonu dziennikarza odnajdujemy w billingach pochodzących z akt procesu piłkarskiej mafii, o dostęp do których wystąpiliśmy do sądu w lutym. Dziś Stanowski pomaga Czesławowi Michniewiczowi w wyjściu z kryzysu związanego z licznymi kontaktami trenera z Fryzjerem.

• Pół godziny po symbolicznym wybuchu afery z ustawianiem meczów w polskiej piłce, czyli po podaniu do publicznej wiadomości informacji o zatrzymaniu sędziego Antoniego Fijarczyka w maju 2005 roku, Krzysztof Stanowski zadzwonił do Czesława Michniewicza, a trener od razu po zakończeniu tego połączenia do skutku wybierał kolejne numery telefonu szefa piłkarskiej mafii Ryszarda Forbricha ps. Fryzjer.

• Czesław Michniewicz po publikacjach demaskujących Fryzjera, w tym po niezwykle głośnych w środowisku artykułach "Bierzesz i zapominasz, a ja bronię kogo trzeba" w dzienniku "Fakt" oraz "Przygody fryzjera damsko-męskiego" w "Przeglądzie Sportowym" w 2004 roku, nadal utrzymywał kontakt z Forbrichem. Nawet mimo faktu, że czołowi dziennikarze sportowi wprost zarzucali Fryzjerowi korumpowanie mediów oraz ustawianie meczów.

• Stanowski, słynący z ostrego pióra i bezkompromisowej krytyki wydarzeń oraz postaci polskiego sportu, jedna z najbardziej wpływowych osób polskiej piłki, kilka dni po naszym artykule "Czesław Michniewicz, Lech Poznań i ustawione mecze w tle. 27 godzin rozmów z szefem piłkarskiej mafii", który skłonił ekspertów i kibiców do zadawania selekcjonerowi pytań o przeszłość, podczas dwugodzinnego programu na żywo nie poruszył tego tematu.

• Czesław Michniewicz nie odpowiedział na przesłane mu pytania. Krzysztof Stanowski również nie odesłał nam odpowiedzi. Umieścił za to na swoim koncie na Twitterze tekst, w którym w ironiczny i momentami obraźliwy sposób odnosi się do zadanych mu pytań. Wpis można przeczytać tutaj – KLIKNIJ.

• Udało nam się skontaktować z Ryszardem Forbrichem. Fryzjer przyznał, że połączeń z Czesławem Michniewiczem było dużo więcej niż 711.

20 maja 2005 roku, godzina 17.10. Niestachów pod Kielcami. Tam, na leśnej dróżce, policjanci zatrzymują Antoniego Fijarczyka, pierwszoligowego sędziego piłkarskiego, który przed sekundą odebrał 100 tysięcy złotych za ustawienie dwóch meczów GKS Katowice oraz ich przeciwników w walce o utrzymanie w lidze. Za chwilkę śledczy zorientują się, że Fijarczyk bardzo mocno ułatwi im robotę: sędzia ze Stalowej Woli ma przy sobie kartkę-rozpiskę, kto i ile miał dostać z podziału tej łapówki. Jesteśmy właśnie świadkami przełomowego momentu: symbolicznego wybuchu afery korupcyjnej w polskim futbolu. Rusza domino, którego nie sposób zatrzymać.

Równolegle policjanci zatrzymują obserwatora i działacza piłkarskiego Mariana Duszę, do którego miało trafić 15 proc. z tych 100 tys. złotych. Dusza ustalał obsady sędziowskie nie tylko dla Fijarczyka, ale przede wszystkim dla Ryszarda Forbricha ps. Fryzjer, szefa piłkarskiej mafii. Był jego najbliższym wspólnikiem, w aktach jest udokumentowanych 861 kontaktów między nimi.

Co niezwykle istotne: śledczym udaje się zachować akcję pod Kielcami w tajemnicy do niedzieli 22 maja 2005 r. Wtedy, po dwóch dniach, o sprawie dowiadują się dziennikarze. Jako pierwsze o zatrzymaniach w środowisku piłkarskim informuje Radio Zet w serwisie o godzinie 13. Pięć minut później news pojawia się na popularnej stronie 90minut.pl, a o godz. 13:39 depeszę wysyła Polska Agencja Prasowa. To w niej znajduje się znamienna, jak później dowiedli śledczy, wypowiedź ówczesnego prezesa PZPN Michała Listkiewicza: "Przykro mi, że środowisko piłkarskie nie jest lepsze od innych grup zawodowych i wśród dziesięciu tysięcy arbitrów niestety znalazła się tzw. czarna owca".

TELEFONICZNE PORUSZENIE

Nieco wcześniej, przed publikacją depeszy PAP, dokładnie o godzinie 13:32 Krzysztof Stanowski wykręca numer Czesława Michniewicza. Połączenie trwa półtorej minuty. Panowie kończą rozmowę i ówczesny trener Lecha Poznań natychmiast wybiera numer Ryszarda Forbricha - jeden z 336 numerów (to liczba pochodząca z analizy przeprowadzonej przez śledczych), których Forbrich używał do ustawiania meczów. Bez efektu. Na billingu zostaje ślad po 2-sekundowym połączeniu z pocztą głosową.

Michniewicz nie miał prawa dodzwonić się na ten numer. Z bilingów widać, że Fryzjer przestał korzystać z tej karty SIM tuż po zatrzymaniu Duszy i Fijarczyka. Dobijają się do niego kolejni ludzie ze środowiska piłkarskiego, m.in. Przemysław Erdman, wówczas menedżer Lecha i przełożony Michniewicza, dziś menedżer piłkarski, skazany za ustawianie meczów. Dzwonią bezskutecznie.

Godzina 14:10. Kolejna ze strony Michniewicza próba połączenia się z Fryzjerem. Kolejna nieudana. 14:11 - Michniewicz wybiera numer Stanowskiego, połączenie trwa ponad minutę. Kończy się i Michniewicz natychmiast, znów od razu po połączeniu ze Stanowskim, wybiera numer używany przez Fryzjera, tym razem inny. I tym razem się udaje, połączenie trwa 153 sekundy. Telefon trenera loguje się przy ul. Czechosłowackiej w Poznaniu. Aparat Fryzjera w jego rodzinnym Obrzycku.

Mija kilkanaście minut i Michniewicz znowu wybiera numer Krzysztofa Stanowskiego. Tym razem połączenie trwa dwie minuty. Kończą, ale po chwili Michniewicz jeszcze raz łączy się z dziennikarzem.

Następnego dnia wszystkie gazety na czołówkach informują o zatrzymaniu Duszy i Fijarczyka. Michniewicz o 15:43 na pięć i pół minuty dzwoni do Stanowskiego.

Z kolei kontakty na linii Fryzjer - Michniewicz zamierają na kolejne dni. Szef piłkarskiej mafii zaszywa się w swoim domu w Obrzycku, wyłącza telefony, czeka na dalszy rozwój sytuacji. Boi się zatrzymania przez wrocławskich śledczych.

Po tygodniu ówczesny trener Lecha Poznań próbuje dwukrotnie dodzwonić się na kolejny numer używany przez Ryszarda Forbricha do ustawiania meczów. Bezskutecznie. Dopiero 1 czerwca Czesław Michniewicz wybiera numer zakładu fryzjerskiego konkubiny Forbricha. Rozmowa trwa ponad minutę. Później, już wieczorem, trener dzwoni na inny, nowy numer komórkowy Fryzjera i panowie przeprowadzają 10-minutową rozmowę.

WIZYTA U PRZYJACIELA

Dlaczego opisujemy rozmowy na linii Krzysztof Stanowski - Czesław Michniewicz - Ryszard Forbrich? Dziennikarz i biznesmen, twórca portalu Weszło oraz Kanału Sportowego nigdy nie ukrywał przyjaźni z trenerem kadry. Publicznie informował, że łączą ich dobre relacje, a Michniewicz jest ojcem chrzestnym dziecka Stanowskiego. Zaraz po nominacji Czesława Michniewicza, gdy podczas konferencji PZPN pojawiły się pytania o przeszłość trenera i jego związki z szefem piłkarskiej mafii, Michniewicz był gościem Stanowskiego w programie Hejt Park. Przez kilkadziesiąt minut tłumaczył m.in. zawiłości taktyczne i personalne wokół meczu Świt Nowy Dwór Mazowiecki - Lech Poznań, który - jak prawomocnie wyrokami orzekły sądy - został sprzedany przez drużynę Michniewicza. Ale ani Stanowski nie zadawał dociekliwych pytań, ani Michniewicz nie odpowiedział na wiele wątpliwości wokół tego spotkania. Na dodatek selekcjoner poinformował, że po zakończeniu programu w Kanale Sportowym nigdy więcej nie będzie wracał do sprawy.

Gdy 15 czerwca wysłaliśmy selekcjonerowi pytania do tekstu opisującego szczegółowo 27 godzin rozmów Michniewicza z Ryszardem Forbrichem, już dwa dni później Krzysztof Stanowski zapowiedział kolejny Hejt Park z Michniewiczem.

Michniewicz pojawił się w programie Stanowskiego w środę 22 czerwca. Dwa dni po publikacji tekstu "Czesław Michniewicz, Lech Poznań i ustawione mecze w tle. 27 godzin rozmów z szefem piłkarskiej mafii", pokazującego uszeregowane i nowe szczegóły tej sprawy, Krzysztof Stanowski stwierdził, że w programie nie zostanie poruszony temat informacji ujawnionych przez Wirtualną Polskę, bo trener wszystko, co miał do powiedzenia w tym temacie, powiedział w lutym. A Michniewicz dziennikarzowi przytaknął. Przez kolejne dwie godziny programu temat korupcji w piłce się nie pojawił.

"KAŻDY TRENER BYŁ UMOCZONY W KORUPCJĘ"

Stanowski w ostatnich 20 latach zrobił spektakularną karierę w polskim dziennikarstwie. Urodzony w 1982 r. pracę w mediach zaczął jako 14-latek. Zanim został właścicielem i współwłaścicielem znaczących redakcji, na mecze, z których pisał relacje, woziła go mama. Do pracy w redakcji "Przeglądu Sportowego" urywał się z lekcji w podstawówce, potem z liceum. Poznał polską piłkę doskonale, także od tej ciemnej strony.

W tekście, który napisał w 2007 r. do "Dziennika" nie miał złudzeń co do uwikłania wszystkich ludzi piłki, w tym trenerów, w korupcję. "Każdy trener, który pokręcił się na szkoleniowej karuzeli dłużej niż miesiąc, choć raz pomógł szczęściu (albo po prostu mówił: "wolę o niczym nie wiedzieć")" - pisał Stanowski. "To w Obrzycku (miejsce zamieszkania Fryzjera - red.) , a nie na Bułgarskiej w Poznaniu, do ligi wchodził Lech" - tak z kolei pisał o powiązaniach klubu, który trenował później Michniewicz.

Z kolei w książce "Stan futbolu" z 2016 r. Stanowski tłumaczył, jak Fryzjer uzależniał od siebie ludzi mediów: "Poza tym miał na usługach dziennikarzy, dla których organizował bankiety, podczas których można było i popić, i pozabawiać się z prostytutkami".

A tak opisywał swoją znajomość z szefem piłkarskiej mafii: "Znałem Fryzjera w miarę dobrze, ale nie na tyle dobrze, by robiono mi zdjęcia, jak przed nim klęczę (jak red. Adamowi Godlewskiemu), albo by wydawał mi polecenia lub fundował jakiekolwiek rozrywki".

W innym miejscu opisuje spotkanie z Fryzjerem w towarzystwie Jacka Kmiecika, jednego z najbardziej zaufanych dziennikarzy Fryzjera. W billingach figuruje ponad 500 połączeń Kmiecika z Forbrichem, a w wydanej w 2005 r. książce Kmiecik umniejsza rolę Fryzjera w ustawianiu meczów.

Stanowski też przyznaje, że wykorzystywał znajomość z Fryzjerem. W książce wydanej w 2016 roku opisuje, że gdy jeden z sędziów straszył go procesem, poprosił Forbricha o pomoc. "Skontaktowałem się wtedy z Forbrichem i spytałem, czy nie dałoby się go jakoś utemperować. Fryzjer poprosił o przyjazd do Poznania. Odebrał mnie z dworca i pojechaliśmy do pobliskiej restauracji. Tam rozegrała się scenka, z której śmieję się do dziś. "Architekt" wyjął kartkę papieru, napisał na niej, kto z kim grał i kto sędziował (między innymi podał nazwisko arbitra liniowego). Powiedział: - Zapamiętaj, co tu jest napisane. Dokładnie to mu powtórz. To wystarczy. Następnie podarł tę kartkę na maluteńkie kawałeczki i wszystkie je… zjadł. Naprawdę - zjadł. Informacje przekazane przez Fryzjera poskutkowały na tyle, że upierdliwy sędzia przestał się rzucać. Mówiąc krótko – został spacyfikowany".

W innym miejscu Stanowski opowiada, że Fryzjer próbował za jego pośrednictwem niszczyć konkurencję w piłkarskim światku. "Na stronie wschodniej miał na razie tylko przyczółki, chociaż planował walkę o wpływy - walkę poprzez kasowanie konkurencji. Dzwonił do mnie i mówił: - Skandal! Cracovia zatrudnia firmę ochroniarską, która należy do sędziego Pocięgiela! To korupcja!".

W artykule, który ukazał się w "Dzienniku" w 2007 roku, czyli niespełna 10 lat przed wydaniem swojej książki, Stanowski przywołuje przykład Pocięgla, jako jedną z patologii polskiej piłki. W tekście nie ma jednak ani słowa o Forbrichu i wyrażanych przez niego wątpliwościach w tym temacie.

Artykuł Dariusza Łuszczyny z Faktu.
Artykuł Dariusza Łuszczyny z Faktu.© Fakt

Ani w książce, ani w artykule Krzysztof Stanowski nie przywołuje dwóch kluczowych publikacji - tekstów, po których kibice w całej Polsce tak naprawdę dowiedzieli się, kim jest Fryzjer i czym się zajmuje. Najpierw w październiku 2004 r. Dariusz Łuszczyna opublikował w dzienniku "Fakt" cykl artykułów poświęcony Ryszardowi Forbrichowi. Łuszczyna trafił na ślad działacza, który miał molestować sędzie piłkarskie. Fryzjer dowiedział się, że dziennikarz realizuje ten materiał. Oskarżanym o molestowanie był członek Wydziału Sędziowskiego PZPN, współpracujący z szefem piłkarskiej mafii. Forbrich postanowił ratować swojego człowieka. Wybrał się do Warszawy na spotkanie z Łuszczyną i zaproponował mu pieniądze za porzucenie tematu. Łuszczyna całe spotkanie nagrał, fotoreporter wykonał zdjęcia z ukrycia – dzięki temu gazeta przez następny tydzień ujawniała, jakimi metodami posługuje się szef piłkarskiej mafii. Artykuł wywołał w środowisku gigantyczne poruszenie.

Chociaż o sprawie huczało całe środowisko, a władze PZPN wyrażały oburzenie na zachowanie Forbricha, Czesławowi Michniewiczowi absolutnie nie przeszkadzało to w kontaktach z Fryzjerem. 26 października, gdy Fryzjer kolejny dzień lądował na rozkładówce "Faktu", jako osoba próbująca przekupić dziennikarza i tuszować molestowanie, Michniewicz próbuje się do niego dodzwonić dwa razy. Udaje się za trzecim. Rozmawiają 7 i pół minuty.

Artykuł A. Bugajskiego i P. Rusieckiego z Przeglądu Sportowego
Artykuł A. Bugajskiego i P. Rusieckiego z Przeglądu Sportowego© Przegląd Sportowy | Przegląd Sportowy

Z kolei miesiąc później "Przegląd Sportowy" w artykule "Przygody fryzjera-damsko męskiego" Antoniego Bugajskiego oraz Pawła Rusieckiego po raz pierwszy wprost sugeruje, że Ryszard Forbrich odpowiada za ustawianie meczów. Czy to sprawia, że Michniewicz przestaje do niego dzwonić? Artykuł ukazuje się 24 listopada, a już cztery dni później Michniewicz dzwoni do Fryzjera. Udaje się za trzecim razem, gdy trener wybrał numer zakładu fryzjerskiego konkubiny Forbricha. Rozmowa odbyła się tuż po meczu Arki Gdynia z Lechem Poznań w Pucharze Polski.

Opisujemy te dwa artykuły, bo świetnie zapamiętali je oraz okoliczności ich powstawania ówcześni szefowie Krzysztofa Stanowskiego. Ówczesny redaktor naczelny "Przeglądu Sportowego" Roman Kołtoń wspominał w youtubowym kanale Futbolownia, że gdy Bugajski i Rusiecki pracowali nad tekstem "Przygody fryzjera-damsko męskiego", Stanowski chodził za szefostwem i mówił, że Fryzjer chce z nimi rozmawiać. "Ktoś, kto szczekał, tak jak Fryzjer mu klaskał to naprawdę smutna rola w polskim futbolu" – podsumował we wspomnianej rozmowie Kołtoń. Skontaktowaliśmy się z nim teraz, swoje słowa podtrzymał.

Z kolei ówczesny wicenaczelny Dariusz Tuzimek pamięta, że Stanowski umówił rozmowę telefoniczną szefostwa gazety z Fryzjerem, podczas której szef piłkarskiej mafii obiecywał materiały kompromitujące dziennikarza "Faktu" Dariusza Łuszczynę. Rozmowa doszła do skutku, została nagrana, taśma zachowana, ale redakcja nie podchwyciła tematu.

Dlaczego Stanowski nie zdemaskował Fryzjera? "Może zabrakło mi na to pomysłu, bigla, odwagi, a może też Fryzjer mi trochę spowszedniał. Bo z tą korupcją to było trochę tak, jak z łapówkami dla drogówki. Machało się na to ręką" – pisał w książce "Stan futbolu".

POŁĄCZENIA PO KUPIONYM MECZU

Przeszukując billingi ze sprawy piłkarskiej mafii, trafiliśmy na numer Krzysztofa Stanowskiego. Oprócz opisywanej już sytuacji związanej z zatrzymaniem Antoniego Fijarczyka i Mariana Duszy z dnia wybuchu afery z ustawianiem meczów, natrafiliśmy na dziesięć przypadków, gdy bezpośrednio po kontakcie z Krzysztofem Stanowskim Czesław Michniewicz kontaktował się z Ryszardem Forbrichem lub odwrotnie. Znaleźliśmy też jedną sytuację, gdy Fryzjer rozmawiał ze Stanowskim natychmiast po kontaktach z Michniewiczem. W jednym przypadku korespondencja toczy się w okresie dotyczącym bezpośrednio meczu uznanego przez sąd za ustawiony. 12 kwietnia 2005 r. po meczu Amica – Lech, który - jak stwierdził potem sąd - Fryzjer miał kupić Michniewiczowi, bo "darzył go wielką sympatią", obecny selekcjoner najpierw wykręcił numer do Forbricha, a zaraz potem rozmawiał z Krzysztofem Stanowskim.

1/8 finału Pucharu Polski
1/8 finału Pucharu Polski© WP

W sumie w bilingach ze sprawy mafii piłkarskiej znaleźliśmy 166 połączeń między Krzysztofem Stanowskim a Czesławem Michniewiczem, trwających łącznie 412 minut. Do tego dwa połączenia Stanowskiego z Fryzjerem, oba inicjowane przez Fryzjera, w sumie pięć i pół minuty. Sam Stanowski podczas jednego z programów Kanału Sportowego przyznał, że rozmawiał z Forbrichem 200-300 razy. Nie udało nam się znaleźć śladu po połączeniach w takiej skali.

Udało nam się za to dodzwonić do Ryszarda Forbricha. Kilka razy zaznaczył, że nie chce rozmawiać. Stwierdził jedynie, że rozmów z Michniewiczem było nie 711, a dużo więcej. "Tysiące rozmów były" – stwierdził Forbrich. Ale zaznaczył, że od dawna nie ma kontaktu z obecnym selekcjonerem. I odmówił dalszej rozmowy ze względu na stan zdrowia. Nie odpowiedział też na przesłane pytania dotyczące m.in. kontaktów z Krzysztofem Stanowskim.

Czesław Michniewicz nie odpowiedział na pytania dotyczące telefonów pomiędzy nim a Ryszardem Forbrichem i Krzysztofem Stanowskim, swoich połączeń z szefem piłkarskiej mafii po publikacji artykułów obciążających Fryzjera. Nie odpowiedział też, czy Stanowski w jakiś sposób pomagał mu przy tworzeniu odpowiedzi do poprzedniego tekstu o powiązaniach z Forbrichem.

  • XII Plebiscyt Piłki Nożnej
  • XII Plebiscyt Piłki Nożnej
  • XII Plebiscyt Piłki Nożnej
[1/3] XII Plebiscyt Piłki NożnejŹródło zdjęć: © Tygodnik Nowy

Michniewicza zapytaliśmy też o Bal Piłkarza w Pile. Według billingów opisywanych w poprzednim tekście w nocy z 23 na 24 stycznia 2004 r. Czesław Michniewicz rozmawiał przez kilkanaście minut z Fryzjerem, a ich telefony od godz. 1:23 logowały się w Pile. Selekcjoner odparł, że był wtedy na Balu Piłkarza organizowanym przez lokalny związek piłki nożnej i odbierał w jego trakcie nagrodę. Dotarliśmy do relacji z tej imprezy. Ani w tekstach ani na zdjęciach nie ma śladu po Michniewiczu. Nie ma też mowy o żadnej nagrodzie dla ówczesnego trenera Lecha. Michniewicz nie odpowiedział, jaką nagrodę dostał i dlaczego nie ma go w relacji z balu.

Krzysztof Stanowski nie odpowiedział na przesłanego maila. Umieścił za to w czwartek na swoim koncie na Twitterze tekst próbujący wyśmiewać nasze pytania. Oto link do jego wpisu.

Szymon Jadczak

szymon.jadczak@grupawp.pl

współpraca Maciej Siemiątkowski

Źródło artykułu:WP magazyn
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (179)