Miasto w mieście
Wyobraź sobie wszystkich mieszkańców Zakopanego żyjących, pracujących i odpoczywających na kawałku ziemi wielkości trzech boisk
Współczesne miasta właśnie się zatkały. Ceny gruntu w okolicach centrum są irracjonalnie wysokie, a wyprowadzka na przedmieścia oznacza codzienne upiorne dojazdy. Rozwiązanie wymyślono już dawno, lecz dopiero dziś technika pozwala na jego realizację. Są nim domy‑miasta, gigantyczne zamknięte budynki pnące się na setki metrów w niebo na niewielkich działkach.
Typowy drapacz chmur to zwykle biurowiec lub apartamentowiec wyludniający się na połowę doby. Tymczasem dom-miasto składa się z części mieszkalnej, biur, sklepów i części wypoczynkowej. Idąc do pracy, nie musisz nawet sprawdzać, jaka jest pogoda – i tak nie wystawisz na zewnątrz nosa. Największym kłopotem może być jedynie tłok w windzie. Pod koniec zeszłego roku rozpoczęła się budowa pierwszego takiego miasta w wieżowcu. O dziwo, nie dzieje się to w Tokio czy Hongkongu, ale w Moskwie. Autorem projektu jest sir Norman Foster-, twórca słynnego londyńskiego „ogórka” i City Hall, lotniska Stansted, przebudowanego Reichstagu oraz warszawskiego centrum Metropolitan. Jego biuro opracowało koncepcję wysokiego na 600 metrów budynku opartego na planie trzech połączonych skrzydeł, który będzie zwężał się ku górze, przybierając kształt smukłej piramidy. Gdy w 2012 roku budynek zwany Wieżą Rosji zostanie ukończony, stanie się drugą najwyższą konstrukcją na ziemi – tuż po Burj Dubai w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Cała konstrukcja będzie miała powierzchnię ponad 520 tysięcy metrów kwadratowych (przeszło czterokrotnie więcej niż warszawski Pałac Kultury i Nauki), jednak zostanie wciśnięta na działkę mającą niecałe 22 tysiące metrów (Pałac zajmuje prawie 3,5 razy więcej gruntu). Ponad jedna trzecia powierzchni znajdzie się pod ziemią, z rozległymi parkingami i połączeniami z moskiewskim metrem. Na 118 piętrach ma mieszkać i pracować ponad 25 tysięcy osób.
Podniebne ogródki
Foster i jego ludzie nie zaprojektowali bezdusznego kombinatu mieszkalno-roboczego, lecz budynek przyjazny mieszkańcom i środowisku. Oparta na trzech skrzydłach konstrukcja zapewni dopływ światła słonecznego do wszystkich zakamarków gmachu. By uniknąć blokujących światło elementów konstrukcyjnych, architekci zdecydowali się podeprzeć centralny rdzeń z żelbetu biegnącymi po zewnętrznej fasadzie cienkimi rurami, które przeniosą większość obciążenia z zewnętrznych skrzydeł. Ogromna liczba baterii słonecznych pozwoli pokryć większość zapotrzebowania na prąd, a nawet odesłać część energii do miejskiej sieci elektrycznej. Woda pochodząca ze śniegu i z deszczówki pokryje 30 procent zapotrzebowania toalet, a część ścieków będzie na miejscu oczyszczana, by ponownie wykorzystać zawartą w nich wodę.
Nowatorskie mają być także ogrzewanie i wentylacja konstrukcji. Zimą biura pełne komputerów, drukarek i ekspresów do kawy wytwarzają mnóstwo zbędnego ciepła, które w wieży posłuży do ogrzewania części mieszkalnej. System wewnętrznych rur wentylacyjnych wykorzysta wiatr i grawitację do zapewnienia przepływu świeżego powietrza w całej wieży. Twórcy projektu zaplanowali też w części apartamentów niewielkie prywatne ogrody rosnące wewnątrz budynku.
Czy nie brzmi to imponująco? To niejedyny projekt, który Foster realizuje w Rosji. W pobliżu Wieży, na wyspie na środku rzeki Moskwa ma stanąć kolejny gigant – Kryształowa Wyspa. Będzie to budynek o największej na całym świecie powierzchni, z hotelem mieszczącym trzy tysiące pokoi, gigantycznymi biurami i centrami rozrywki.
Jednocześnie na zachodniej Syberii, w mieście Chanty-Mansyjsk szykowana jest budowa kolejnej megakonstrukcji zwanej Zieloną Wieżą – wtopionej w naturalne otoczenie i nieszkodliwej dla środowiska.
Rosja Fostera
Skąd w Rosji taki boom na projekty najmodniejszego architekta świata? To efekt zgromadzenia ogromnych pieniędzy. Koszt Wieży Rosji szacuje się na półtora miliarda dolarów, a w przypadku Kryształowej Wyspy mówi się nawet o pięciu miliardach dolarów.
Wygląda więc na to, że Rosja stała się jedynym państwem zdolnym konkurować w tego rodzaju inwestycjach z dotychczasowym liderem, czyli Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, które pompują pieniądze w Dubaj. I dobrze – przynajmniej dzieła sir Normana Fostera powstają w Europie.
Piotr Stanisławski