Miasto planszą do gry
Kilkadziesiąt osób bierze udział w jednej rozgrywce "Urban Playground", a w każdym kolejnym spotkaniu liczba ta się zwiększa. Do zabawy mogą przystąpić wszyscy, bez względu na wiek i płeć. Miasto jest planszą do gry, a ludzie są zawodnikami. Rzuty kostką zostały zastąpione zadaniami, które należy kolejno wykonywać. Miejskie rozgrywki są zaplanowane na sześć cyklicznych spotkań. Odbyły się już trzy z nich. Najbliższa edycja zagości na ulicach w drugą niedzielę kwietnia.
Dziecinnie proste zasady
Wskazane jest, aby zawodnicy mieli dostęp do Internetu, ponieważ większość informacji dotyczących spotkań dostarczana jest drogą e-mailową. Otrzymuje się w ten sposób opisy poprzednich rozgrywek, można także skomentować grę na forum.
– Jeśli ktoś pojawi się na miejscu spotkania przypadkiem i przekona mnie, że chce zagrać, nie odmówię – mówi Krzysiek, pomysłodawca zabawy, znany w kręgach internetowych jako Semp. – Podczas ostatniej gry było dwóch panów w średnim wieku, którzy za wszelką cenę chcieli zagrać. Nie poszło im najlepiej i w połowie gry się wycofali, ale cieszę się, że spróbowali – dodaje.
Mikołaj z e-maila
Informacja, która pojawia się w skrzynce e-mailowej zainteresowanego gracza, zawiera zawsze godzinę, dzień oraz miejsce, w którym będzie można spotkać osobę, która wręczy nam kartę do gry i hasło wprowadzające do zabawy. Podczas pierwszej edycji na chętnych czekał przed Rotundą „człowiek w czapce Świętego Mikołaja”, do którego należało podejść i powiedzieć: „Wiem, co zrobiłeś wczoraj w nocy”. Tak zaczynała się gra.
Zagadki agentów
Od chwili otrzymania podłużnej karty do gry (jej kształt i grafika jest już symbolem zabawy) zawodnicy mają do odszukania osiem lub dziewięć punktów kontrolnych. Pole gry jest wcześniej wytyczone i jasno opisane na karcie. Zazwyczaj jest to kwadrat ulic, ograniczony pasażem handlowym lub innym charakterystycznym miejscem. Teren nie może być duży, ponieważ do kolejnych punktów kontrolnych dociera się pieszo. Aby do nich dotrzeć, należy rozwiązać rozmaite łamigłówki, które są jednocześnie wskazówkami. Wszystkie zagadki zapisane są na karcie.
Żywe albo martwe
Na „planszy do gry” pojawiają się dwa rodzaje punktów kontrolnych. Pierwsze z nich to punkty żywe, które mają przyczepione czerwone identyfikatory. Punkty żywe to ludzie pomagający w zorganizowaniu gry. Ich zadaniem jest przekazywanie kolejnych zadań. Sam pomysłodawca projektu nazywa ich agentami.
Są również „punkty martwe”, to np. przystanki komunikacji miejskiej, z których należy spisać numery linii autobusowych. Po dotarciu do nich na kartach trzeba wpisać odpowiedni wyraz lub liczbę. Słowa ze wszystkich identyfikatorów tworzą zdanie, które jest rozwiązaniem. Hasła ze wszystkich sześciu rozgrywek również tworzą całość. – Chciałem połączyć wszystkie sześć gier tak, aby stanowiły jedno. To rodzaj nagrody dla tych, którzy brali udział we wszystkich edycjach. Wydaje mi się, że satysfakcja z rozwiązania wszystkich zagadek jest często większa niż gratyfikacja finansowa – wyjaśnia organizator. Na koniec należy oddać wypełnione karty.
Opis gry i wyniki można później sprawdzić na stronie internetowej projektu Urban Playground.