Miasto bezprawia
W Zielonej Górze policja, funkcjonariusze ABW i prokuratorzy nie walczą z przestępcami. Od dwóch lat wojują pomiędzy sobą oskarżając się nawzajem o... korupcje, morderstwo i udział w zorganizowanej grupie przestępczej! Cieszą się jedynie mafiosi, o których już wszyscy zapomnieli - pisze "Super Express".
17.06.2004 | aktual.: 17.06.2004 07:44
Huk wystrzałów z broni antyterrorystów z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego budzi ukrywającego się Wiesława Łapkowskiego "Łapę". Bandzior wyskakuje z łóżka narzeczonej. Gdy policjanci wywalają drzwi do mieszkania na toruńskim blokowisku, on już znika na dachu. Krzyk półnagiej dziewczyny nie zatrzymuje policjantów. Ruszają w pogoń. "Łapę" dopadają po kilku chwilach, na klatce schodowej. Nieuzbrojony rzuca się na antyterrorystów. "Chciał odebrać nam broń" - zeznają później w prokuraturze. Dwa strzały. "Łapa" pada martwy - opisuje gazeta.
Od tego momentu mija dokładnie rok. Jednak w Zielonej Górze duch "Łapy" jest wciąż obecny. Policjanci z Centralnego Biura Śledczego zarzucają kolegom z ABW celowe zastrzelenie bandziora. Twierdzą, że pozbyli się człowieka, który wszystko wiedział o korupcji w mieście i miał dokumenty mogące skompromitować wielu sędziów i prokuratorów - podaje dziennik.
W odpowiedzi prokuratorzy postawili dwóm oficerom CBŚ zarzuty przyjęcia 40 tysięcy złotych łapówki od "Łapy". Według nich, funkcjonariusze za pieniądze przekazywali mu ważne informacje. Jeden z nich - Marek Bartos - został zawieszony, drugi - Marek Staromłyński od pół roku siedzi w areszcie - informuje "Super Express".
Dotarliśmy do oficera CBŚ, któremu przedstawiono zarzuty, i do jego nadal pracujących kolegów. Nie było to trudne: kilka dni wcześnie utajnieni policjanci zdecydowali się wystąpić w miejscowym publicznym radiu! "Jesteśmy zdesperowani" - tłumaczy wyjątkowe zachowanie swoje i kolegów Marek Bartos. "Zarzuty wobec nas to efekt rozbijania przez nas korupcji w zielonogórskim wymiarze sprawiedliwości" - pisze gazeta.
Według oficerów CBŚ, klikę tworzą sędziowie, prokuratorzy i adwokaci. "Prokuratura i ABW boją się naszej wiedzy i dlatego wrabiają nas we współpracę z bandytami" - tłumaczy Marek Bartos. Powołują się na śledztwo poznańskiej prokuratury apelacyjnej, która zamierza postawić pięć korupcyjnych zarzutów zielonogórskiej sędzi M. "Dogadywała się z adwokatami, bandytami i za kasę załatwiała wyroki. Ona jest jedynie czubkiem góry lodowej" - tłumaczy Jacek Sidor, kolega z pracy Bartosa - podaje dziennik. (PAP)
Więcej: Super Express - Miasto bezprawia