Miasta walczą z ulicznymi handlarzami
Od czerwca br., po nowelizacji kodeksu wykroczeń, straż miejska nie może już karać mandatami za bezprawne zajęcie drogi - informuje "Metro".
MSWiA twierdzi, że zmiana była konieczna. Ale dla strażników, walczących codziennie z nielegalnym handlem ulicznym, to zmora. Można nakładać kary w drodze decyzji administracyjnej, lecz procedura trwa bardzo długo. Wkrótce sejm zajmie się nowymi przepisami, które będą obowiązywały od początku 2011 r. Do wysokich grzywien, dojdzie także możliwość konfiskaty towaru.
Ale na razie miasta mają swoje niekonwencjonalne metody walki z "dzikimi" sprzedawcami. W Gdańsku codziennie rano, zatrudnieni przez ratusz pracownicy, polewają chodniki wodą, gdy na nich próbują rozłożyć się handlarze skarpet, chińskich klapek, podrabianych perfum czy sznurowadeł.
W Krakowie radni podjęli uchwałę, wyznaczając miejsca handlu. Kto ich nie przestrzega, płaci do 500 zł mandatu. W stolicy, na podstawie przepisów kodeksu cywilnego, nielegalnym handlarzom konfiskuje się towar. Można go odzyskać, płacąc za jego przechowywanie.
Nielegalny handel to plaga i psucie wizerunku miast. Dotychczasowe przepisy są nieskuteczne, a sprzedawcy zwyczajnie śmieją się ustawodawcy w twarz - kończy "Metro".