Trwa ładowanie...
24-03-2016 11:33

Miał krzyczeć, że jest hitlerowcem i zabiłby wszystkich Polaków. "Jestem tu bardziej znienawidzony niż Erika Steinbach!"

• Pracownica firmy POS SYSTEMS ujawnia nagrania, na których jej niemiecki szef miał mówić o "zabijaniu wszystkich Polaków"
• Natalia Nitek twierdzi, że Gielen w pracy krzyczał i rzucał przedmiotami
• Hans Gielen broni się: słowa zostały wyrwane z kontekstu
• "Nienawidzą mnie bardziej niż Eriki Steinbach!"
• Prokuratura wszczęła postępowanie z urzędu

Miał krzyczeć, że jest hitlerowcem i zabiłby wszystkich Polaków. "Jestem tu bardziej znienawidzony niż Erika Steinbach!"Źródło: YouTube
d4h85hm
d4h85hm

Natalia Nitek, była pracownica działającej w pomorskim Dębogórzu firmy POS SYSTEM twierdzi, że głos z nagrania, które upubliczniła, należy do szefa przedsiębiorstwa, Hansa Gielena. Taśmy mają obnażać jego stosunek do Polaków. "Nienawidzę Polski. Nie 'nie lubię', a właśnie 'nienawidzę'. Tak, jestem hitlerowcem i to wina tego kraju" - takie słowa można było usłyszeć na nagraniu wyemitowanym na antenie Telewizji Republika.

W zarejestrowanych wypowiedziach często przewija się motyw rozstrzeliwania. Odgłos strzałów naśladować miał sam Gielen, mówiąc o chęci ustawiania Polaków pod ścianą. "Zabiłbym wszystkich Polaków! Nie miałbym z tym problemu!" - mówi mężczyzna.

Natalia Nitek, która w przedsiębiorstwie pełniła funkcję project managera, wspomina, że ksenofobiczne uwagi Gielena były powodem, dla którego praca w kierowanej przez niego firmie była dla niej wyzwaniem.

Rzucanie klockami i polityczne tyrady

Dlaczego Nitek zdecydowała się nagrywać szefa? Jak sama twierdzi, początkowo miała nadzieję, że uda jej się zmienić nastawienie Gielena do Polaków. Jednak już wkrótce uznała, że nie jest to możliwe. Jak twierdzi, ataki personalne wobec niej nasiliły się w momencie, gdy zdecydowała się wystartować w wyborach parlamentarnych z list Prawa i Sprawiedliwości. Według niej, problemem był również fakt, że sprawuje ona funkcję Pełnomocnika Komitetu Sopot Południe Okręgu Pomorskiego tej partii.

d4h85hm

Po kolejnych wypowiedziach szefa Nitek zdecydowała, by rozpocząć rejestrowanie z ukrycia jego słów. Jak zaznacza, najważniejszy dla niej był "interes publiczny i pokazanie, w jaki sposób pracodawca Niemiec odzywa się do swoich polskich pracowników".

Na pytanie, kto inicjował rozmowy na "tematy zapalne", pracownica firmy zastrzega, że "w pracy starannie unikała rozmów o polityce". - To Hans Gielen sam zaczynał te "wykłady". Gdy miał dobry humor, nadawał swoim wywodom groteskowy charakter, a podczas ataku szału krzyczał i groził. Bywało, że, dając się ponieść emocjom, rozrzucał wokoło długopisy, kartki i inne przedmioty. Rzucał nawet cięższymi materiałami - jak drewniane klocki, które były próbkami materiału. Ciskał je przed siebie, na szczęście nikogo nie trafił - relacjonuje Nitek.

Wspomina także, że szef - znając jej prawicowe poglądy - często i chętnie wchodził z nią w słowne konfrontacje. - Nie pozostawałam dłużna wobec jego prowokacyjnych stwierdzeń i dyskutowałam z nim - wyznaje Nitek Wirtualnej Polsce. - Gdy rozmowa schodziła na moje poglądy, ucinałam temat, mówiąc, że jestem w pracy i za to mi płaci, nie za takie rozmowy - tłumaczy. Dodaje również, że szef często zwracał się do niej: "pisior" oraz "prawicowa".

"Każdy Polak to gówno"

Natalia Nitek wyznaje, że kolejne przemowy Gielena były coraz bardziej szokujące. - To były wypowiedzi o charakterze drastycznie antypolskim, rasistowskim czy antysemickim. Uważał, że "każdy Polak to gówno", że jesteśmy dumni i przekonani o swojej wartości, a tak naprawdę jesteśmy "scheissegal" (wulgarne określenie na coś nieistotnego - przyp. red.) - relacjonuje Nitek w rozmowie z Wirtualną Polską. - Mówił do mnie: "Jesteś dumną Polką, mówisz, że ten kraj jest super. Tak, super... Jak możesz być dumna z bycia Polką? Otwórz oczy i zobacz, co dzieje się z tym państwem!" - opowiada.

d4h85hm

Dzień po upublicznieniu nagrań w internecie próżno było szukać informacji o przedsiębiorstwie POS SYSTEMS i jego prezesie. Jedyna działająca strona firmy o tak samo brzmiącej nazwie witała odwiedzających komunikatem zapewniającym, że przedsiębiorstwo to nie ma nic wspólnego ze spółką Hansa Gielena. Telefon firmy milczał, a ktoś taki jak Gielen zdawał się w ogóle nie istnieć.

- Wygląda to na niezwykle sprawnie przeprowadzoną akcję czyszczenia sieci z informacji - ocenia programista Krzysztof Ożarek. - Informacji o Gielenie nie znajdziemy nawet na LinkedInie. To serwis specjalizujący się w kontaktach biznesowych, wydawałoby się więc, że aktywny przedsiębiorca będzie na nim obecny. Tymczasem dostęp do jego profilu został ograniczony. Można przypuszczać, że coś takiego musiało kosztować firmę grube pieniądze - dodaje Ożarek. Pytany o możliwość odzyskania wykasowanych informacji stwierdza, że wiadomości takie mogą posiadać tylko administratorzy portalu LinkedIn, a w przypadku strony firmy - osoba będąca właścicielem serwera.

Znienawidzony bardziej niż Steinbach

W oświadczeniu przesłanym do Wirtualnej Polski, Hans Gielen przeprasza wszystkich, którzy mogli poczuć się urażeni nagraniami i twierdzi, że przedstawione materiały były "wyrwanym z kontekstu zlepkiem słów". Przyznaje, że choć mogły zostać przez niego wypowiedziane, nie odzwierciedlają jego poglądów.

d4h85hm

Z medialnych relacji jednej z pracownic spółki wynika natomiast, że nie były to groźby, lecz uzupełnienie emocjonalnej wypowiedzi na tematy zawodowe.

Gielen ubolewa nad tym, że nielegalnie zdobyte nagrania próbuje się wykorzystać do "zniszczenia człowieka" i spółki dającej pracę Polakom.

Wirtualnej Polsce udało się bezpośrednio skontaktować z samym Gielenem. - Jestem skończony! Czuję się najbardziej znienawidzonym Niemcem w Polsce, bardziej nawet niż Erika Steinbach! - wyznał. Zdradził, że od czasu upublicznienia nagrań żyje w ciągłym stresie i boi się o swoje zdrowie, a nawet życie. Zwrócił się też o pomoc do pomorskiej policji, ponieważ - jak twierdzi - coraz częściej spotyka się z anonimowymi groźbami.

d4h85hm

Kontaktujący się z mediami współpracownicy Gielena twierdzą, że powodem zakończenia przez POS SYSTEMS współpracy z Natalią Nitek było narażenie przez nią firmy na straty finansowe. Pragnąca zachować anonimowość kobieta, która podaje się za partnerkę biznesową Gielena, poinformowała Wirtualną Polskę, że Nitek "ubierała się prowokacyjnie i więcej czasu poświęcała swojej partii niż pracy". - To absurdalne pomówienia - odpowiada zwolniona pracownica. - Oni teraz zrobią wszystko, by mnie zdyskredytować - dodaje.

"Toksyczny związek"

Nitek podkreśla, że dużym zaskoczeniem było dla niej zachowanie innych pracowników firmy, którzy nie tylko nie reagowali na zaczepne słowa szefa, lecz także często im przytakiwali. Trudno uwierzyć, że w firmie nie znalazł się nikt inny gotów wejść w polemikę z kontrowersyjnymi tezami, wygłaszanymi przez Gielena. Zdaniem Nitek, część osób czuje się zastraszona i wybiera bierną postawę z obawy o utratę pracy. Dodaje, że inni pracownicy także narzekają na atmosferę w firmie, jednak nie decydują się na jakiekolwiek zmiany. - To jakaś destrukcyjna współzależność, przypominająca toksyczny związek, który wyniszcza, lecz trudno go zerwać - mówi.

W zeszły piątek została wezwana w trybie pilnym na komendę policji. Sądziła, że funkcjonariusze poproszą ją o złożenie wyjaśnień na temat treści nagrań. Okazało się jednak, że zawiadomienie złożył przedstawiciel firmy. Przesłuchanie trwało do późnych godzin wieczornych.

d4h85hm

Pozew o mobbing?

Hans Gielen domaga się od byłej pracownicy przeprosin za rzekome zniesławienie. Natalia Nitek nie zamierza jednak ani go przepraszać, ani usuwać nagrań z sieci. Co planuje teraz zrobić? - Nie chcę pozostawić ani tej kwestii, ani kwestii mobbingu, który w mojej ocenie również był w firmie, bo nie zapominajmy, że pan Gielen był moim szefem i w taki sposób zwracał się do mnie nie tylko jako do Polki, ale również swojego pracownika - mówi Nitek.

O możliwości pociągnięcia niemieckiego prezesa do odpowiedzialności za zniesławienie poinformowała na swojej oficjalnej stronie internetowej Reduta Dobrego Imienia. - Pisma prawne, wzywające do usunięcia nagrań, wysyłane przez pełnomocników Hansa Gielena, są próbą zastraszenia. Nie odnoszą się do meritum sprawy - komentuje dla Wirtualnej Polski Maciej Świrski z RDI. - Sprawa ma szerszy kontekst, który w tej chwili badamy. Nasz dział dokumentacji intensywnie nad tym pracuje - dodaje.

Zawiadomienie o możliwości popełnienia przez Gielena przestępstwa złożyła z kolei do Prokuratora Generalnego posłanka PiS Dorota Arciszewska-Mielewczyk. "Propagowanie faszyzmu jest zabronione w Niemczech, dlatego proszę rozważyć możliwość powiadomienia niemieckich organów ścigania" - pisze w liście do Zbigniewa Ziobry.

W poniedziałek rano Natalię Nitek ponownie wezwano na przesłuchanie, tym razem jednak w charakterze świadka ws. "mowy nienawiści". Poinformowano ją również, że prokuratura wszczęła w sprawie postępowanie z urzędu na podstawie doniesień medialnych.

Za propagowanie faszyzmu grozi w Polsce do dwóch lat więzienia.

d4h85hm
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4h85hm
Więcej tematów