Miał być gadżet, może być narzędzie inwigilacji?
Tablety, które otrzymali wszyscy posłowie, to nie tylko nowoczesne gadżety. Przypisane imiennie do każdego parlamentarzysty – nawet wyłączone – mogą się okazać idealnym narzędziem do inwigilacji.
02.03.2012 | aktual.: 02.03.2012 16:29
Kto pracował lub pracuje w służbach specjalnych, ten wie, że pierwszą ścieżką, która umożliwia inwigilowanie, jest komputer. Nasze iPady są podłączone do wspólnej sieci i zostały imiennie przypisane do każdego parlamentarzysty. Istnieje prawdopodobieństwo, że administrator sieci tych urządzeń może bez problemu kontrolować, co robią posłowie, gdzie się znajdują i jakie dokumenty gromadzą w tej wirtualnej aktówce – mówi poseł Tomasz Kaczmarek, były funkcjonariusz CBA.
Analogicznie jak podsłuch
Skoro tyle mówi się o tym, że tablety i inne urządzenia mobilne gromadzą informacje na temat swoich właścicieli, to zastanawiam się, jak to się ma do bezpieczeństwa zarówno posłów, jak i państwa, które oni w Sejmie reprezentują – zastanawia się Piotr „Vagla” Waglowski, twórca największego portalu o prawie w sieci www.vagla.pl.
– Jeżeli iPady są zaopatrzone w kartę SIM, to mogą być podsłuchiwane tak jak telefon. Administrator teoretycznie nie może mieć dostępu do informacji gromadzonych w tych urządzeniach, hipotetycznie jednak może być rodzajem centralki, przez którą przechodzą połączenia – mówi prokurator Bogdan Święczkowski, były szef ABW.
– Umową, którą podpisałem odbierając sprzęt, musiałem się zobowiązać do tego, że nie będę nawet na chwilę wyjmował karty SIM – przypomina sobie poseł Kaczmarek. Ponadto każde urządzenie Apple, a więc także iPady, zbiera dane na temat naszego położenia w danej chwili. – To taki GPS. Chodzi o to, aby łatwo było namierzyć i zablokować urządzenie zdalnie na odległość, jeśli się zgubi – zachwala jeden ze sprzedawców tego sprzętu.
Zablokowane kody dostępu
– Tak, mam tę aplikację w swoim tablecie. Ciekawsze jednak jest to, że nie możemy zmienić sobie kodu dostępu do tzw. apple store, z którego pobierane są m.in. aktualizacje aplikacji. Takie zarządzenie znalazło się w umowie, którą otrzymaliśmy – mówi poseł Marek Opioła, członek sejmowej komisji ds. służb specjalnych. Poseł nie ma wątpliwości, że iPad to idealne narzędzie do inwigilacji. – To taki duży głośnik, nawet wtedy, gdy jest wyłączony – mówi Opioła.
– Ma wbudowane także dwie kamery. Poza tym – w przeciwieństwie do telefonu komórkowego, w którym można wyłączyć podsłuch, wyjmując baterię – bateria w iPadzie stanowi jego integralną część – dodaje Kaczmarek.
– Jeśli iPady mają służyć do udziału w procesie stanowienia prawa, to prędzej czy później może się okazać, że będziemy mogli sobie na jakimś WikiLeaks zobaczyć historię dokumentów przeglądanych przez danego posła. Może nawet powstanie aplikacja: sprawdź, gdzie obecnie znajdują się poselskie tablety; najczęściej odwiedzane lokalizacje, najczęściej przeglądane dokumenty, najczęściej uruchamiane aplikacje – dodaje Waglowski.
Posłowie otrzymali prawdziwe cudeńka techniki. Wystarczy wejść na jakiekolwiek forum internetowe, żeby zobaczyć skalę oburzenia, jaką wzbudził typ wybranych przez kancelarię iPadów. „Nie ma obecnie na rynku droższego modelu. Dlaczego zdecydowano się akurat na ten i to za nasze pieniądze?” – oburzają się internauci.
Jan Węgrzyn, zastępca szefa Kancelarii Sejmu, tłumaczy, że głównym kryterium była cena. – Udało się nam hurtowo kupić urządzenia o kilkanaście procent taniej, niż gdyby posłowie kupowali iPady indywidualnie. Za każdy iPad 2 kancelaria zapłaciła 3 tys. zł. Wątpliwości internautów są jednak o tyle zasadne, że jeśli posłom urządzenie jest potrzebne do przeglądania plików tekstowych czy sprawdzania poczty, można było wybierać z palety o wiele tańszych tabletów.
Można było taniej
Kto choć trochę zna się na tym temacie, a przypuszczam, że tacy ludzie pracują w dziale informatycznym kancelarii, ten wie, że na początku nowego roku firma Apple wypuszcza na rynek kolejny model danego sprzętu, co zresztą rozgłasza długo wcześniej. 7 marca pojawi się iPad 3 i wówczas ceny starszego modelu polecą w dół. Gdyby chwilę poczekano z zakupem, sprzęt byłby o wiele tańszy – tłumaczy nam Marcin Kuczyński, student piątego roku informatyki. Zaskakuje go również wybrany dla posłów model iPada. – Przecież nie będą na nim montowali filmów czy gromadzili skomplikowanej grafiki, nie rozumiem więc, po co aż taka pojemność pamięci. Sądzę, że do tej pracy wystarczyłaby uboższa wersja iPada 2 za 2099 zł – dodaje informatyk.
Tabletów nie dostali senatorowie. – W spisie zamówień publicznych nie ma takiej pozycji, więc nawet nie ma jej w planach zakupowych – mówi Aleksandra Leicht z Kancelarii Senatu. Może to dziwić, ponieważ posłowie dostali tablety, aby móc na nich czytać m.in. ustawy. Senat natomiast to instytucja, która ma konstytucyjny obowiązek wyłapywania błędów posłów podczas stanowienia prawa.