Mężczyzna szydełkuje na ulicy
"Express Ilustrowany" pisze o Zygmuncie
Kalinowskim, który siedzi na krzesełku na rogu al.Kościuszki i
ul.Zielonej w Łodzi i szydełkuje. Na straganie przed sobą ma
wydziergane przez siebie zgrabne czapeczki i kapelusiki z włóczki.
Co chwilę jakaś kobitka podchodzi, mierzy nakrycie głowy i pyta: Proszę pani, ile kosztuje ta czapka?
- śmieje się pan Zygmunt. Choć do niewiasty podobny nie jestem, to klientki nie chcą wierzyć, że szydełkowaniem zajmuje się mężczyzna. Mnie w tym nic nie dziwi, bo to praca jak każda inna - dodaje.
Opowiada, że do szydełkowania zmusiło go życie. Jestem rencistą. Pół roku temu postanowiłem pomóc mojej żonie Marioli w dzierganiu. Chciała mnie nauczyć, ale coś nam ta nauka nie wychodziła. Siadłem więc sam z książką i problem dokładnie przeanalizowałem - wyjaśnia.
Zygmunt Kalinowski naukę szydełkowania rozpoczął od ściegu łańcuszkowego. Potem nauczył się robić słupki i półsłupki. Dziś damską czapkę robi w dwie godziny (jego żonie zabiera to trzy kwadranse) - informuje "Express Ilustrowany".
Gdy siedzę i szydełkuję, to wzbudzam większe zaufanie klientek, bo widać, że znam się na rzeczy - twierdzi. (PAP)