Mężczyzna, który w sądzie oblał kobietę kwasem siarkowym, został aresztowany i usłyszał zarzuty
• Areszt i zarzuty dla mężczyzny, który w środę oblał kobietę żrącą substancją
• Zarzucono mu usiłowanie spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu
• Łódzka prokuratura postawiła też zarzut doprowadzenia u kobiety do oparzeń
• 50-latkowi za atak na 39-latkę grozi kara do 10 lat więzienia
• Świadkowie zdarzenia: napastnik mówił, że to jedna z czterech kar dla kobiety
Z dokonanych ustaleń wynika, że w poniedziałek przed Sądem Rejonowym dla Łodzi Śródmieścia po raz kolejny miała się odbyć rozprawa przeciwko 50-latkowi, który w marcu bieżącego roku, został oskarżony o nękanie 39-letniej kobiety. Pokrzywdzona i oskarżony nie są spokrewnieni, nie łączyły ich także żadne bliższe relacje. Okresowo zamieszkiwali w pobliżu.
Akt oskarżenia dotyczy nękania od stycznia do września 2015 roku, które polegać miało na umieszczaniu wpisów i komentarzy w internecie, a także wysyłaniu obraźliwych e-maili, SMS-ów i podejmowania prób nawiązania połączeń telefonicznych.
W poniedziałek, gdy pokrzywdzona oczekiwała na wywołanie sprawy siedząc na krześle przed salą rozpraw, nieoczekiwanie podszedł do niej oskarżony i oblał jej twarz kwasem siarkowym. Następnie, nic nie mówiąc, zapalił papierosa. Z relacji świadków wynika, że stwierdził, iż zrobił to, co zaplanował wcześniej i że to jedna z czterech kar, jakie przewidział dla kobiety.
Działał według skrupulatnego planu
Substancja spowodowała rozległe poparzenia twarzy, oka, klatki piersiowej oraz tułowia. Kobietę przewieziono do jednego z łódzkich szpitali, a następnie przetransportowano do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.
Jak poinformował rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania, przeprowadzona ekspertyza potwierdziła, że użyta przez mężczyznę substancja żrąca to kwas siarkowy. Podejrzany wniósł ją na teren sądu w posiadanym przy sobie słoiku po kawie o pojemności 250 ml.
Z opinii biegłego wynika, że bez wątpienia doznane przez kobietę obrażenia doprowadziły do naruszenia narządów czynności ciała na czas powyżej 7 dni. - Jednoznaczna ocena skutków zdrowotnych możliwa będzie jednak dopiero po zakończeniu leczenia i gojeniu się blizn, co może potrwać nawet 10 miesięcy - powiedział Kopania.
Według śledczych, mężczyzna skrupulatnie realizował wcześniej opracowany plan, a jego sposób działania i użyta substancja, wskazują na to, że celem jego działania było "spowodowanie u kobiety ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w postaci trwałego zeszpecenia i pozbawienia wzroku".
Przyznał się do winy
W trakcie przesłuchania mężczyzna przyznał się do winy, odmówił składania wyjaśnień. Prokurator skierował do sądu wniosek o aresztowanie 50-latka, a sąd przychylił się do wniosku. Mężczyzna był już wcześniej karany. W chwili zdarzenia znajdował się pod wpływem alkoholu. Grozi mu kara do lat 10 więzienia.
Jak informuje Kopania, w toku postępowania badane będzie także, czy nie doszło do niedopełnienia obowiązków ze strony służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo na terenie sądu.
W poniedziałek po zdarzeniu Ministerstwo Sprawiedliwości zwróciło się do wszystkich prezesów sądów apelacyjnych o wzmocnienie ochrony osób przebywających na terenie sądów i dokładniejszą kontrolę przedmiotów wnoszonych do sądowych budynków.