Mężczyzna i wibrator mają ten sam cel: żeby kobiecie było przyjemnie. Czemu się nie lubią?© iStock.com | IPGGutenbergUKLtd

Mężczyzna i wibrator mają ten sam cel: żeby kobiecie było przyjemnie. Czemu się nie lubią?

Krystyna Romanowska

O wibratorze jako rywalu myślą mężczyźni bardzo niepewni siebie. Boją się, że są kiepscy w łóżku i że jeśli coś zapewni partnerce więcej przyjemności, to oni pójdą w odstawkę. Czy mężczyzna i wibrator mogą się polubić? W końcu mają jeden cel: żeby kobiecie było przyjemnie – z Anną Moderską, edukatorką seksualną, rozmawia Krystyna Romanowska.

Wibratory weszły do powszechnego użytku, ale większość mężczyzn wzrusza ramionami i traktuje je jako kobiece dziwactwo. Co widok wibratora powoduje w męskiej głowie?

- Najczęściej pojawia się w niej myśl: "Nie wystarczam jej już!" I że wibrator "robi coś" kobietom, czego mężczyzna obawia się, że nie robi.

A robi?

- Robi. "Robi" kobiecie orgazm różnymi rodzajami wibracji. Tylko tyle i aż tyle.

Z tym, że wibrator to nie penis, ani tym bardziej partner z penisem. Wibrator to narzędzie. Miłe, wesołe, czasem kolorowe. Ale to narzędzie do przyjemności. Kobiety się śmieją, że kochają swoje wibratory, ale nie dajmy się zwariować, nie mają z nim relacji emocjonalnej. Penis to część ciała naszego partnera. Preferencyjnie takiego, na którym nam zależy, z którym nawiązujemy nić porozumienia, budujemy związek. Jeśli nie uczuciowy, to po prostu międzyludzki. Kiedy partnera kochamy - jego ciało kochamy również. Całe. Możemy się nim bawić, reaguje na nasz dotyk. To zupełnie inny rodzaj relacji niż z przedmiotem. Nie musi zapewnić nam orgazmu. Fajnie, że jest i że lubi, jak coś z nim robimy. Przyjemność główną daje nam właśnie człowiek. Jeśli jest kochający, troskliwy, wrażliwy i wsłuchujący się w nasze potrzeby, będziemy go uwielbiać nad wszystkie wibratory świata.

Obraz
© iStock.com / Kobieta kupuje wibrator | JackF

Idą razem do seks-shopu czy ona idzie sama, a potem zaskakuje go "niespodzianką"?

- Niech pójdą razem. Bo kiedy on potem w domu widzi taki gadżet, może pomyśleć: "Nie wystarczam jej już!" Nic w tym dziwnego. Mężczyźni postrzegają swoją rolę łóżkową bardzo "sprawczo", czyli: "Jestem, bo umiem/mogę." Należy też uczciwie powiedzieć, że kobiety tak samo postrzegają mężczyzn, zamykając ich w klatkach kompetencji typu "dobry w łóżku" lub "kiepski w łóżku". Kulturowo: facet ma się po prostu znać na rzeczy. A czasem warto pomyśleć o tym, że jesteśmy ze sobą, żeby się siebie uczyć.

Kiedy mężczyzna idzie sam po wibrator, nie chce rozmawiać ze sprzedawcą ani słuchać jego sugestii. Spełnia po prostu jakąś swoją fantazję, nawet jeżeli jest to rzekomo dla partnerki.

Zgaduję, że kupuje największy i najgrubszy. I w dodatku z mocnym silniczkiem.

- Zdarza się. Był klient, który nie słuchając ani partnerki, ani sprzedawczyni uparł się na kupno największego realistycznego dilda. Bazował na tym, co mu się wydawało, że kobieta będzie lubić. Nie do końca też wiedział, jaki rozmiar ma pochwa i co wibrator robi. Realistyczne dilda kupują też starsi panowie tradycjonaliści, którzy uważają, że zielone wibratory w kształcie robaczków, roślin, nie mogą zadowolić kobiety. Pozostali, którzy widzą kolekcję kolorowych zabawek, są tak zainteresowani, że – chcąc nie chcąc – dopytują, do czego służą. Nie jest tak źle z facetami, przynajmniej nie w grupie tych, którzy wibratory kupują dla partnerek i siebie do zabawy.

Kiedy mężczyzna zrozumie, co umie wibrator, a co on i gdzie kończą się możliwości wibratora, a rozpoczynają jego (i odwrotnie) - wtedy zaczyna rozumieć bardzo dobrze, jak świetnym sprzymierzeńcem jest wibrator i jak może pomagać. Nie zastępować, a raczej dawać dodatkowe możliwości. To jak o te kilka koni więcej w silniku. Niby można sobie bez nich poradzić i dojechać, ale jaka frajda jest z posiadania odrobiny więcej mocy. Inna sprawa, że wibrator podoba się w aspekcie bycia "narzędziem". Jeśli to "narzędzie" jest w dłoniach partnera, gra erotyczna nabiera rumieńców.

Obraz
© iStock.com Kobieta kupuje wibrator, jej partner nie jest zachwycony [zdjęcie ilustracyjne] | JackF

Moim zdaniem mężczyzna woli trzymać w dłoni swój własny penis niż wibrator.

Jasne, że tak – jeżeli zależy mu tylko na własnej przyjemności. Usłyszałam kiedyś od jednego z mężczyzn: "A po co ona ma się rozbestwiać, jeszcze jej będzie za miło."

Uuuuu, to nieładnie!

To ci, którzy patrzą na relację z partnerką w sposób zaborczy: wibrator zabierze mi frajdę.

O wibratorze jako rywalu myślą mężczyźni bardzo niepewni siebie. Boją się, że są kiepscy w łóżku (bo na przykład nie rozmawiają z partnerkami o seksie i ich potrzebach - obojętne z jakiego powodu) i że jeśli coś zapewni partnerce więcej przyjemności, to oni pójdą w odstawkę. Niestety, z tego zdania "jeszcze się rozbestwi" wyłania się dosyć opresyjny sposób patrzenia na partnerkę seksualną: jeżeli ona nie dowie się, że ktoś lub coś robi "to" lepiej ode mnie, to nigdy nie zakwestionuje moich kompetencji – i – co za tym idzie – nie odejdzie ode mnie.

Czy można mężczyznę przekonać, że Pan Wibrator nie jest rywalem?

Tego opresyjnego raczej nie. Po prostu nie każdego da się przekonać. Ale są tacy, których można. Podczas rozmowy. Przy okazji miłych doświadczeń w łóżku. Trzeba wykazać dużą otwartość. Włączyć partnera w decyzje dotyczące wyboru gadżetu - jeśli to ma być wspólna zabawa i zależy nam, żeby go przekonać. Czasem w pierwszym kontakcie z mężczyznami, którzy żartują na temat zastępowania ich wibratorem (a wiadomo - w każdym żarcie jest ziarno prawdy) równie żartobliwie odpowiadam, że jeśli partner w związku i w łóżku pełni tylko takie funkcje jak wibrator, to faktycznie nie jest w stanie z nim wygrać. Mężczyzna po prostu nie ma tylu trybów wibracyjnych!

Bo kiedy mężczyźni dowiedzą się więcej o seksualności kobiet, o ich doznaniach i sposobach na podniecanie i szczytowanie, kiedy się tego zwyczajnie nauczą – naturalnie zaczynają się interesować też gadżetami. Ot, dla frajdy i z wrodzonej ludzkiej ciekawości.

Obraz
© iStock.com | Bartek71

A kiedy kobieta wie, że się nie da przekonać partnera, to ma zrezygnować? Czy kupić i stosować w tajemnicy?

To zależy od niej. Jeśli kobieta czuje, że wibratora potrzebuje, że będzie jej miło, pragnie upewnić się czy może szczytować (bo na przykład ze swoim partnerem zdarza się jej to rzadko lub nigdy, a próby rozmowy spełzają na niczym), to stoję po brutalnej stronie wyboru - należy go mieć. Mężczyzna nie musi się bawić z nią w łóżku wibratorem. Kobieta ma prawo decydować o sobie i swojej przyjemności. I już.

I wtedy on mówi: "wibrator albo ja – wybór należy do ciebie".

Nie spotkałam pary, która by się rozstała przez wibrator, ale nie wykluczam, że mogło się tak wydarzyć. Moim zdaniem, gdyby tak się stało, bezpośrednią przyczyną nie byłby sam gadżet. Nie przez wibrator by się rozeszli, ale kompleksy, niepewności i mijanie się potrzeb. Jeśli urządzenie grałoby jakąkolwiek rolę, to co najwyżej ułatwiającą uwolnienie się z nieodpowiedniego związku. To jak zapalenie światła i powiedzenie sobie: "Aaaa, tutaj jesteśmy!”

Dzisiaj rozmawiałam z dwudziestokilkulatkami, którzy przyglądali się gadżetom. W kategoriach klientów sexshopu było to takie wczesne przedszkole. Zauważyłam, że spoglądają na nie jak przedmioty dla ludzi przegranych, samotnych, żałosnych, o beznadziejnie nudnej egzystencji. A jest przecież zupełnie odwrotnie, do sklepu erotycznego bardzo często trafiają pary świetnie bawiące się w łóżku. Rozumiejące swoje potrzeby - po prostu fajni kochankowie.

Wszystko pięknie, ale jestem pewna, że mężczyzna nie chwali się kolegom: "idę do łóżka z Panem Wibratorem"?

Nie chwali się – na pewno. Po co ma usłyszeć od kolegów: "aha, stary, czyli sobie nie radzisz!?". W życiu tego nie zrobi! Faceci, którzy są pewni siebie, w gronie bliskich znajomych, którym ufają, pewnie coś o tym wspomną. Ale z tego, co wiem od mężczyzn, rozmawianie o seksie w męskim gronie to śliska sprawa. No, chyba że to są przechwałki. Na pewno jednak nie w stylu: "Chłopaki, ale sobie wielki wibrator kupiliśmy"!!!

Źródło artykułu:WP magazyn
sekswibratorwibratory
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)