Merkel krytykowana w CDU za odwołanie ministra środowiska
Kilku czołowych polityków niemieckiej chadecji ostro skrytykowało kanclerz Angelę Merkel za bezwzględność, z jaką odwołała ministra środowiska Norberta Roettgena w następstwie klęski CDU w wyborach w Nadrenii Północnej-Westfalii.
46-letni Roettgen był czołowym kandydatem chadeków w wyborach, które 13 maja odbyły się w najludniejszym landzie Niemiec i gdzie CDU poniosła sromotną porażkę uzyskując najgorszy wynik w historii - 26,3%.
"Wielka nadzieja chadecji Norbert Roettgen w ciągu kilku godzin stał się jedynym odpowiedzialnym za katastrofalną porażkę wyborczą w Nadrenii Północnej-Westfalii. To potoczyło się trochę zbyt szybko" - ocenił poseł CDU Wolfgang Bosbach, cytowany w piątkowym wydaniu dziennika "Sueddeutsche Zeitung".
Już w czwartek Bosbach zarzucił Merkel, że nie potraktowała ministra środowiska po ludzku. "Dałbym mu drugą szansę - powiedział. - Nie można kopać leżącego".
Bosbach nie jest odosobniony w swej ocenie. - Nie rozumiem tego, że Norbert Roettgen był do godz. 18 w niedzielę świetnym ministrem środowiska, a teraz został odwołany - ocenił szef frakcji CDU w parlamencie regionalnym Nadrenii Północnej-Westfalii Karl-Josef Laumann.
Roettgen został odwołany ze stanowiska federalnego ministra środowiska w środę po południu, trzy dni po klęsce CDU nad Renem. Gniewu Angeli Merkel nie złagodziło to, że sam zrezygnował z funkcji szefa regionalnych struktur CDU, przyznając się do błędów podczas kampanii wyborczej.
Oliwy do ognia dolał we wtorek premier Bawarii i szef bawarskiej chadecji CSU Horst Seehofer, który w telewizyjnym wywiadzie otwarcie obarczył Roettgena winą za przegrane wybory.
Jak nieoficjalnie twierdzą politycy CDU, Merkel chciała, by Roettgen sam podał się do dymisji z funkcji w rządzie federalnym. On jednak nie chciał ustąpić. Wówczas pani kanclerz z zimną krwią sama ogłosiła przed kamerami, że zwróciła się do prezydenta RFN Joachima Gaucka o odwołanie ministra środowiska.
Jak oświadczyła, w ten sposób chce "umożliwić nowy początek personalny" w resorcie niezwykle ważnym dla realizacji zadań związanych z planowanym odejściem Niemiec od energii atomowej. Komentatorzy przyznają, że pozostawienie tych trudnych zadań w rękach osłabionego politycznie ministra byłoby ryzykowne. Ale piszą jednocześnie o "egzekucji" i "upokorzeniu" polityka, który dotychczas uchodził za nadzieję chadeków i kandydata na następcę Merkel na czele ugrupowania.
"Angela Merkel zwolniła swego potencjalnego następcę tronu i tym samym spaliła za sobą mosty" - napisał w piątek dziennik "Die Welt". "To umacnia wrażenie, że bycie nadzieją partii pod kierownictwem Angeli Merkel jest niebezpiecznym zaszczytem" - ocenia gazeta.
"Angela Merkel pokazała ciemną stronę swojej władzy. Okazała się bezwzględnym politykiem silnej ręki. To wpłynie na jej wizerunek" - ocenił socjaldemokratyczny polityk z Turyngii Matthias Machnig w rozmowie z "Die Welt".
Także "Frankfurter Allgemeine Zeitung" pisze, że "po tym politycznym akcie przemocy sytuacja pani kanclerz nie wygląda zbyt dobrze". "Nie tylko członków CDU w Nadrenii Północnej-Westfalii rozzłościło to, jak Merkel postąpiła z Roettgenem i na czyje żądanie to uczyniła" - ocenia "FAZ".
Zdaniem niemieckich politologów Angeli Merkel często udawało się wykorzystywać potknięcia swych konkurentów, aby ich wyeliminować. Autor jej biografii Gerd Langguth z Uniwersytetu w Bonn nazwał tę taktykę "ściąganiem skalpów".
Najważniejszy "skalp" należał do byłego kanclerza Helmuta Kohla, od którego Merkel - jeszcze jako sekretarz generalna CDU - zdystansowała się po aferze finansowej w partii i wezwała członków ugrupowania, by uczynili to samo. Z jej drogi usunęli się potem m.in. jeden z czołowych chadeków Friedrich Merz, były wieloletni premier Hesji Roland Koch czy były szef rządu Nadrenii Północnej-Westfalii Juergen Ruetgers.
Niektórych potencjalnych rywali Merkel pogrążyły ich własne błędy. Tak było w przypadku byłego ministra obrony Karla-Theodora zu Guttenberga, który odszedł z polityki po ujawnieniu plagiatu w jego pracy doktorskiej. Z kolei inny potencjalny rywal, Christian Wulff został prezydentem Niemiec z inicjatywy Merkel, ale niedawno odszedł w polityczny niebyt w związku z podejrzeniami o korupcję. "Pani kanclerz jest coraz bardziej samotna" - oceniają media.
Według dziennika "Bild" na przyszły tydzień Merkel zwołała koalicyjne spotkanie na szczycie, aby uspokoić nastroje w chadecko-liberalnej koalicji.