MEN daje szansę Lechoniowi, ale nie chce Gombrowicza
Wiersze Lechonia i Wierzyńskiego znalazły się
w przygotowanym przez Ministerstwo Edukacji Narodowej projekcie
rozporządzenia dotyczącego lektur szkolnych. Wśród lektur nadal
nie ma żadnego utworu Witolda Gombrowicza. Do piątku opinię o
projekcie mają przedstawić resorty.
01.08.2007 | aktual.: 01.08.2007 19:40
Projekt rozporządzenia, z datą 26 lipca, opublikowano na stronie internetowej MEN.
Wierszy Jana Lechonia, Kazimierza Wierzyńskiego i prozy Gombrowicza nie było także w rozporządzeniu dotyczącym kanonu lektur, podpisanym przez ministra edukacji Romana Giertycha 3 lipca br. a uchylonym przez Radę Ministrów 24 lipca.
Uzasadniając tę decyzję rządu premier Jarosław Kaczyński mówił, że nie wyobraża sobie kanonu lektur bez dzieł takich twórców jak Witold Gombrowicz.
Kilka dni wcześniej premier zapowiedział, że Gombrowicz wróci na listę lektur.
Jeżeli premier chce wziąć na swoje sumienie wprowadzenie do kanonu lektur książki promującej pederastię, niech to robi. Ja bym na jego miejscu tego nie robił - zareagował na tę zapowiedź Giertych. Wcześniej treści homoseksualne minister edukacji zarzucał "Trans-Atlantykowi" Gombrowicza i tym uzasadniał nieuwzględnienie tego autora na liście szkolnych lektur.
Zastrzeżenia premiera budziła też obecność w kanonie lektur powieści "Listy Nikodema", autorstwa jednego z twórców Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego (PRON), Jana Dobraczyńskiego. Ta powieść nadal znajduje się na liście lektur proponowanej przez MEN.
Krytykiem pierwszej listy lektur podpisanej przez Giertycha był też minister kultury Kazimierz M. Ujazdowski. To on postulował wpisanie do kanonu m.in. wierszy Lechonia i Wierzyńskiego.
Roman Giertych zapowiedział, że zaskarży do Trybunału Konstytucyjnego decyzję rządu uchylającą jego rozporządzenie. Zarzucał jej m.in. braki formalne, bo - jak mówił - Rada Ministrów nie przeprowadziła w tej sprawie konsultacji międzyresortowych. Rzecznik rządu Jan Dziedziczak po deklaracji Giertycha powiedział, że w wielu krajach takie zachowanie oznaczałoby dymisję ministra.
Jak poinformowała rzeczniczka prasowa MEN Aneta Woźniak, projekt nowego rozporządzenia został przesłany do konsultacji pozostałym resortom, związkom zawodowym i organizacjom społecznym. Ministerstwa mają czas na zaopiniowanie projektu tylko do piątku, organizacje społeczne mają na to miesiąc.