MEN chce obowiązkowych zajęć z edukacji seksualnej
Jak donosi "Gazeta Wyborcza", Ministerstwo Edukacji Narodowej chce wprowadzić w szkołach
obowiązkowe zajęcia z edukacji seksualnej
Niepokoi nas to, że dzieci dowiadują się o własnym ciele z internetu, i to w formach drastycznych - mówi wiceminister edukacji Zbigniew Marciniak.
Zgodnie z ustawą o planowaniu rodziny polska szkoła musi "wprowadzić wiedzę o życiu seksualnym człowieka, o zasadach świadomego i odpowiedzialnego rodzicielstwa, o wartości rodziny, życia w fazie prenatalnej oraz metodach i środkach świadomej prokreacji".
Dlatego wychowanie do życia w rodzinie jest w programach już od piątej klasy podstawówki. W praktyce zajęć prawie nie ma, bo udział jest nieobowiązkowy. Decydują rodzice. MEN nie ma danych, ilu uczniów chodzi na zajęcia.
W programie jest 15 godzin lekcyjnych w każdym roku. W gimnazjum jako część wiedzy o społeczeństwie, a w podstawówce i liceum kosztem tzw. godzin do dyspozycji dyrektora.
MEN zleciło już ekspertyzę prawną, czy wprowadzenie obowiązkowej edukacji seksualnej nie godzi w zapisaną w konstytucji zasadę, że "rodzice mają prawo wychowywać dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami" (art. 48 ust. 1).
Wobec zagrożenia chorobami, m.in. AIDS, państwo ma prawo uczyć dzieci, jak im zapobiegać - mówi Elżbieta Czyż z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Decyzję absolutnie trzeba zostawić rodzicom - uważa Paweł Wosicki, prezes Fundacji "Głos dla życia", radny PiS z Poznania, ojciec siedmiorga dzieci. Jak mówi, jego dzieci uczestniczyły w zajęciach wychowania do życia w rodzinie w szkołach publicznych i prywatnych. Program jest dobry, ale wszystko zależy od nauczyciela. Podejście biologistyczne prowadzi do rozwiązłości. Nie chciałbym, żeby moje dzieci w szkole uczyły się, jak zakładać prezerwatywę. Taki instruktaż zachęca do podejmowania aktywności seksualnej.
Dobrowolność edukacji seksualnej zatwierdził w 2002 r. rząd SLD. Ówczesna minister edukacji Krystyna Łybacka mówi: Trzeba to było poświęcić dla zgody środowisk, w tym kościelnych, na to, żeby Polskę wprowadzić do UE.
Dzisiaj MEN nie chce zmieniać ustalonego wówczas w porozumieniu z Kościołem programu. A jest w nim nie tylko wiedza o seksualności wprost, ale także np. o roli rodziny, przestępstwach seksualnych, miłości, przyjaźni.