MEN chce namawiać uczniów, by poszli do urn
Ministerstwo Edukacji Narodowej będzie nawiać uczniów do udziału w przyszłorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego - dowiedział się serwis internetowy tvp.info. Głównym miejscem agitacji mają być szkoły. - To na kilometr pachnie upolitycznieniem szkół - komentuje europoseł PiS Ryszard Czarnecki.
29.12.2008 17:31
Skąd w Ministerstwie Edukacji Narodowej pomysł na zachęcanie uczniów do chodzenia do urn? - Świadomy udział w wyborach to bardzo ważny element aktywności obywatelskiej. Przygotowanie przyszłych obywateli do takiego udziału to ważne zadanie szkoły - mówi tvp.info wiceszef MEN Krzysztof Stanowski.
Resort zastrzega jednak, że nie ma mowy, by kampania na rzecz frekwencji przerodziła się w partyjną propagandę koalicji PO-PSL. - Decyzja dotycząca form zaangażowania ministerstwa zostanie podjęta po spotkaniach z organizacjami pozarządowymi, przedstawicielami Komisji Europejskiej, Parlamentu Europejskiego oraz Państwową Komisją Wyborczą. Kluczowe jest dla nas, by działania podejmowane w szkole były całkowicie apolityczne. By były edukacją obywatelską, a nie agitacją na rzecz jakiejkolwiek partii. Stąd granice naszego zaangażowania będzie wyznaczać Państwowa Komisja Wyborcza - twierdzi Stanowski.
Jak nieoficjalnie dowiedział się serwis tvp.info, szefowa resortu Katarzyna Hall rozważa również wysłanie specjalnego listu do nauczycieli wiedzy o społeczeństwie. - Mogłaby tam np. znajdować się zachęta do poruszania sprawy wyborów na lekcjach - twierdzi jeden z urzędników MEN.
Część polityków opozycji obawia się, że kampania na rzecz zwiększonej frekwencji będzie sprzyjała PO. Wiadomo bowiem, że partia Donalda Tuska ma wysokie poparcie wśród młodzieży.
Zresztą o wsparciu kampanii społecznej na rzecz frekwencji w wyborach do PE Platforma Obywatelska myśli nie od dziś. Pomysł był już nawet wstępnie omawiany na ostatniej radzie krajowej partii. - Nie wiem, czy ta zbieżność jest przypadkowa czy nie, ta akcja może skoczyć się upolitycznieniem szkoły. Cel jest oczywiście słuszny. Oby nie skończyło się na tym, że do udziału w tych wyborach będą namawiać europosłowie PO. To zaprzęgnięcie szkoły do kampanii partyjnej - mówi tvp.info Ryszard Czarnecki z PiS.
Takich obaw nie mają za to europosłowie PO i SLD. - Taka kampania na pewno by się przydała, bo w ostatnich wyborach Polska zajęła przedostanie miejsce wśród wszystkich państw Unii jeśli chodzi o frekwencję. Żeby uniknąć jakichkolwiek podejrzeń, można by na przykład zarządzić, by kampania na rzecz udziału skończyła się przed rozpoczęciem właściwej kampanii prowadzonej przez partię - mówi serwisowi Bogdan Sonik, europoseł Platformy. - Nie doszukiwałbym się tu żadnego spisku. A sam pomysł jest dobry ale spóźniony. Ministerstwo powinno prowadzić taką kampanię od co najmniej dwóch lat - dodaje europoseł Sojuszu Andrzej Szejna.
Z kolei poseł PiS Zbigniew Girzyński, który sam był nauczycielem w jednym z toruńskich liceów, wytyka inne wady pomysłu MEN. - Po pierwsze, ze względu na wiek bardzo niewielki odsetek uczniów szkół średnich jest uprawniony do głosowania. A po drugie, badania mówią, że ci, którzy już mogą, akurat chętnie chodzą do urn - uważa Girzyński.
Michał Krzymowski