Medioznawca: tekst o abp. Wielgusie nie spełnia standardów
W opinii medioznawcy prof. Macieja
Mrozowskiego, publikacja "Gazety Polskiej", która napisała, że abp
Stanisław Wielgus współpracował ze służbami specjalnymi PRL "ma
się nijak do dziennikarskich standardów", bo gazeta nie
udokumentowała publikowanych oskarżeń.
20.12.2006 19:10
O ile prawo prasowe pozwala dziennikarzowi chronić osobowe źródła swych informacji, to jasne jest, że posiadane przez redakcje dokumenty powinny być publikowane - tu zaś mamy taką sytuację, że ktoś coś wie, nie z pierwszej ręki, zaś IPN - organ powołany do badania takich spraw - wyraźnie się od tego dystansuje- powiedział prof. Mrozowski, wykładowca Wyższej Szkoły Psychologii Społecznej.
Uważa on, że taka praktyka "na dłuższą metę jest demoralizująca, bo relatywizuje co jest dobrem, a co złem". Raz rzucone w ten sposób oskarżenie może nigdy nie zostać zmazane, to trochę takie grzebanie ludzi żywcem - dodał Mrozowski.
Odnosząc się do zachodnich standardów dziennikarskich Mrozowski przyznał, że nikt tam nie zmagał się z problemem pisania o lustracji, ale np. gdy gazety publikowały kompromitujące władze doniesienia na temat wojny w Wietnamie, zawsze publikowano wszystkie posiadane dokumenty.
Według "GP", abp Wielgus współpracował ze służbami specjalnymi PRL przez ponad 20 lat jako TW Adam - od końca lat 60. do stycznia 1990 r. Na początku "miał być prowadzony przez wydział IV bezpieki, zorientowany na walkę z Kościołem. Później kuratelę nad duchownym miał przejąć wywiad". Zdaniem "GP", arcybiskup nie podjął próby odcięcia się od SB - "przeciwnie, cieszył się zaufaniem bezpieki".
Według naczelnego "GP" Tomasza Sakiewicza, Instytut Pamięci Narodowej "na pewno posiada dokumenty na temat współpracy. Tymczasem rzecznik IPN Andrzej Arseniuk powiedział, że "GP" nie zwracała się do IPN o żadne dokumenty dotyczące tej sprawy.