PolskaMedia ujawniły pierwsze fragmenty książki o Wałęsie

Media ujawniły pierwsze fragmenty książki o Wałęsie

Lech Wałęsa był w pierwszej połowie lat 70. agentem SB o kryptonimie "Bolek"; za przekazywane informacje dostał w sumie 13,1 tys. zł - twierdzą historycy z IPN Sławomir
Cenckiewicz i Piotr Gontarczyk. Wałęsa zaprzecza głównym tezom ich mającej się ukazać książki.

Media ujawniły pierwsze fragmenty książki o Wałęsie
Źródło zdjęć: © PAP

17.06.2008 | aktual.: 17.06.2008 20:36

"Wałęsa "jako TW ps. 'Bolek' przekazywał nam szereg cennych informacji"

Książka obu pracowników IPN pt. "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii" ma ukazać się w poniedziałek nakładem IPN, na razie w nakładzie ok. 4 tys. egzemplarzy. We wtorek fragmentaryczne opisy książki zamieściły "Rzeczpospolita", "Gazeta Polska" i "Wprost".

Według "Rz", autorzy zrekonstruowali treści wielu dokumentów SB. Wymieniają m.in. kwestionariusz ewidencyjny internowanego Wałęsy, w którym napisano, że był on "29.12.1970 pozyskany do współpracy z SB. W okresie 1970-1972 przekazał szereg informacji dotyczących negatywnej działalności pracowników stoczni". Jest też mowa o dwóch notatkach z 1978 r. W jednej z nich oficer SB napisał, że Wałęsa "jako TW ps. 'Bolek' przekazywał nam szereg cennych informacji dot. destrukcyjnej działalności niektórych pracowników. Na podstawie otrzymanych materiałów założono kilka spraw". Według notatki, "Bolek" za przekazane informacje był wynagradzany i w sumie otrzymał 13 100 zł.

"Wprost" podaje, że Wałęsa do współpracy z SB został pozyskany "na zasadzie dobrowolności" i pod numerem rejestracyjnym 12535. Tygodnik podaje, że "Bolek" był współpracownikiem aktywnym, ale w latach 1974-1976 zaczął krytycznie wypowiadać się o sytuacji w stoczni i w kraju. Jeden z funkcjonariuszy SB pisał o Wałęsie: "Po ustabilizowaniu się sytuacji w stoczni dało się zauważyć niechęć do dalszej współpracy z naszym resortem". Według "Wprost", ta postawa "Bolka" doprowadziła do "wyeliminowania go z czynnej sieci agenturalnej" 19 czerwca 1976 r., "z powodu niechęci do współpracy".

Wałęsa usunął niewygodne dla siebie dokumenty?

Zdaniem Cenckiewicza i Gontarczyka, po upadku rządu Jana Olszewskiego w czerwcu 1992 r., Wałęsa otrzymał zgromadzoną na jego temat dokumentację SB. Z wrócił ją po kilku miesiącach, ale zdekompletowaną. Zniknęły najważniejsze dokumenty świadczące, że urzędujący prezydent był "Bolkiem" - piszą autorzy. Badający tę sprawę 3 lata później - za zgodą następnego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego - eseldowski szef MSW Zbigniew Siemiątkowski stwierdził, że do UOP nie wróciły m.in. "notatki i doniesienia agenturalne L. Wałęsy" i "pokwitowania L. Wałęsy na odbiór wynagrodzenia za działalność agenturalną". Jak podaje "Rzeczpospolita", choć poproszono wtedy byłego prezydenta, aby zwrócił brakujące materiały, nigdy nie odpowiedział.

Wałęsa uważa, że teza o jego współpracy z SB jest oparta głównie na kwestionariuszu internowanego, sfabrykowanym przez SB w 1980 lub 1982 r., co miało służyć skłóceniu "Solidarności". Miała to być ostatnia próba złamania go po internowaniu._ Im się wydawało, że oni (SB) mnie tym złamią, jak rzucą, że jestem agentem, że biorę pieniądze_- stwierdził Wałęsa.

Potwierdził, że wypożyczał i przeglądał archiwalne dokumenty na swój temat, zaprzeczył jednak, jakoby miał cokolwiek z nich usunąć. Zorientowałem się, że w tych dokumentach jest parę na mój temat, zorientowałem się, że widać podróbę i szybko to kazałem sekretarkom zakleić, opieczętować i wszędzie, gdzie możliwe, napisałem 'nie otwierać' - dodał. Wałęsa twierdzi, że ktoś nie usłuchał jego zalecenia i otworzył kopertę. Zobaczył to samo co ja i wyrzucił papiery, rzucając podejrzenie na mnie. A przecież naiwnym byłbym człowiekiem, gdybym coś wyrzucił, a wcześniej zapieczętował i podpisał - powiedział.

"Nie ma podstaw, by twierdzić, że Wałęsa był agentem SB"

Były szef MSW Andrzej Milczanowski uważa, że nie ma podstaw, by twierdzić, że Wałęsa był agentem SB. Milczanowski nie chce komentować też publikacji IPN, dopóki się z nią nie zapozna.

To książka, która dąży do odkrycia prawdy i jest realizacją statutowych obowiązków IPN - zapewnia prezes Instytutu, Janusz Kurtyka. IPN jest od spraw trudnych, ta sprawa z całą pewnością jest trudna i jest przedmiotem debaty publicznej od bardzo długiego czasu. Nie było do tej pory próby rzetelnego zebrania wszystkich źródeł i krytycznego ich opracowania. Próba taka wymaga wielkiej odwagi i myślę, że tylko IPN mógł taką próbę podjąć - ocenił Kurtyka.

Według byłego szefa UOP Gromosława Czempińskiego, b. prezydent Lech Wałęsa nie był agentem "Bolkiem", a zgromadzone na jego temat materiały zostały sfałszowane przez SB.

Gen. Czempiński przyznał, że widział dokumenty dotyczące Wałęsy na początku lat 90. To były fotokopie z fotokopii, co utrudniało ustalenie ich autentyczności. Od początku traktowałem je jako fałszywki - podkreślił.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)