PolskaMąż Marty Kaczyńskiej złożył zażalenie do sądu

Mąż Marty Kaczyńskiej złożył zażalenie do sądu

W połowie sierpnia wrocławski sąd okręgowy zwolnił Marcina Dubienieckiego, męża Marty Kaczyńskiej-Dubienieckiej, i jego ojca z tajemnicy adwokackiej. Mężczyźni mieli być przesłuchani ws. wyprowadzenia ponad 12 milionów z wrocławskiego SKOK-u. Jak się dowiedziała Wirtualna Polska Marcin Dubieniecki złożył w tej sprawie zażalenie. – Zwolnienie Marcina Dubienieckiego z tajemnicy było przedwczesne i zbędne – mówi jego pełnomocnik.

Mąż Marty Kaczyńskiej złożył zażalenie do sądu

27.08.2010 | aktual.: 27.08.2010 15:07

Prokuratura chciała przesłuchać Dubienieckich, ale, jak informowała Małgorzata Klaus, rzeczniczka wrocławskiej prokuratury, odmówili składania zeznań. W efekcie do sądu trafił wniosek o zwolnienie Dubienieckich z tajemnicy adwokackiej, a sąd podczas niejawnego posiedzenia przychylił się do wniosku.

Marcin Dubieniecki mówi w rozmowie z Wirtualną Polską, że w poniedziałek jego pełnomocnik złożył w tej sprawie zażalenie do Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu. – Nie zgadzam się z rozstrzygnięcie, więc złożyłem zażalenie. Obowiązkiem każdego adwokata, wynikającym z ustawy Prawo o adwokaturze jest strzeżenie tej tajemnicy, bo jest to podstawą tego zawodu – podkreśla pełnomocnik.

Zdaniem Dubienieckiego treść postanowienia sądu jest zbyt ogólnikowa. - Zgodnie z przepisami sąd może zwolnić z tajemnicy jeśli w inny sposób nie może uzyskać dowodu. W mojej ocenie postępowanie dowodowe nie zostało jednak przeprowadzone w pełni - akcentuje pełnomocnik. Co na to prokuratura? – Nie będę komentował słów tego pana – stwierdził w rozmowie z Wirtualną Polską Jakub Przystup z wrocławskiej prokuratury.

Dubieniecki broni się, przywołując postanowienie w innej, głośnej sprawie. – W przypadku mojego rozstrzygnięcia sąd tłumaczył, że zwolnienie mnie z tajemnicy jest „niezbędne dla wymiaru sprawiedliwości. Tymczasem w sprawie afery hazardowej, urzędnicy państwowi nie zostali zwolnieni z tajemnicy państwem choć kwestia dotyczyła dobra publicznego, a rozstrzygniecie sprawy leżało w interesie obywateli - podkreśla. Marek Poteralski, rzecznik Sądu Okręgowego we Wrocławiu tłumaczy, że nie ma nic do powiedzenia po za tym, co padło w uzasadnieniu. – Teraz sprawą zajmie się sąd apelacyjny i on podejmie kolejne kroki w tej sprawie – mówi Wirtualnej Polsce Poteralski.

Łukasz Rumszek, pełnomocnik Marcina Dubienieckiego tłumaczy, że zwolnienie jego klienta z tajemnicy adwokackiej było przedwczesne i zbędne. – Przesłuchanie adwokata w sprawie którą prowadzi powinno mieć charakter wyjątkowy, a tu z wyjątkiem nie mamy do czynienia. Rozumiem jednak, że sama osoba mojego klienta, ze względu na jego powiązania rodzinne, jest interesująca – mówi adwokat. Dodaje, że Dubieniecki prowadzi szereg spraw innych klientów, co nie oznacza, że powinien w każdej z nich być przesłuchiwany. – Uważam, że zwolnienie z tajemnicy adwokackiej w ogóle nie powinno mieć miejsca – podkreśla pełnomocnik.

Afera ze SKOK

Prokuratura chciała przesłuchać Marcina i Marka Dubienieckich w związku z prowadzonym od ubiegłego roku śledztwem dotyczącym wyłudzenia pieniędzy ze Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej we Wrocławiu. W listopadzie 2009 roku ABW zatrzymało czterech pracowników SKOK-u, którzy usłyszeli zarzuty wyłudzenia z Kasy ponad 12 mln zł. Oprócz tego zarzuty postawiono trzem innym osobom.

O sprawie szeroko pisała „Gazeta Wyborcza” w artykule „Egzekutor z Kwidzyna”. Dziennik opisał mechanizm działania spółki „Egzekutor Europejski”, która dokonała przekrętu. Na podstawie sfałszowanych umów doprowadzono do wyprowadzenia pieniędzy ze SKOK-u na konto spółki. Z fałszywek wynikało, że Spółdzielcza Kasa jest winna Egzekutorowi 12 milionów zł. Do defraudacji ostatecznie nie doszło, bo nowy zarząd komisaryczny SKOK-u wskazał nieprawidłowości zaskarżając decyzję do sądu. W efekcie sprawą zajęła się prokuratura, a komornicy zwrócili pieniądze Kasy.

Jak powiedział „Gazecie Wyborczej” jeden z komorników, Marcin Dubieniecki, który w imieniu Egzekutora wystąpił pan do sądu z wnioskiem o nadanie klauzuli wykonalności na akcie notarialnym, miał poważny udział w sprawie. Komornik twierdził, że Dubieniecki odwiedził go na początku czerwca 2009 - w ciągu tych trzech dni między wydaniem SKOK nakazu przez sąd w Kwidzynie a jego cofnięciem i przekonywał do tego, by przelał 750 tys. na konto kancelarii Dubienieckich, tyle samo na konto Roberta Draby, byłego szefa Kancelarii Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, i 3,5 mln na konto Tomasza T., który sfingował umowy.

W wywiadzie udzielonym Wirtualnej Polsce Dubienieckim zapowiedział złożenie prywatnego aktu oskarżenia przeciw redaktorowi „Gazety Wyborczej”. Sąd wyznaczył pierwszą rozprawę na 8 października.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (350)