Mąż Blidy: nie chodzi o pieniądze, ale o zadośćuczynienie
Nie chodzi mi o pieniądze, ale o zadośćuczynienie - podkreśla mąż Barbary Blidy - Henryk, który domaga się odszkodowania i renty od Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Prokuratura zapowiedziała, że swoje stanowisko w sprawie ewentualnej ugody przedstawi przed sądem.
Jak napisała w sobotę "Gazeta Wyborcza", wdowiec domaga się 200 tys. zł odszkodowania i miesięcznej renty w wysokości 7 tys. zł. Złożył już w sądzie wezwanie do ugody.
- Tak mi doradzili prawnicy. Nie chodzi o pieniądze, ale o zadośćuczynienie. Gdybym dostał te pieniądze, to tyle biedy jest dookoła w Siemianowicach, że miałbym komu pomagać. Żona do śmierci opłacała np. biedniejszym dzieciom obiady w jednej ze szkół - powiedział w sobotę Henryk Blida.
Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach Marta Zawada-Dybek potwierdziła w sobotę, że prokuratura otrzymała wezwanie do zawarcia ugody przedsądowej. Termin posiedzenia w tej sprawie przed katowickim sądem to 24 czerwca. - Nie mogę w tej chwili powiedzieć, jakie jest stanowisko prokuratury; przedstawimy je przed sądem - powiedziała.
Była posłanka kilku kadencji i minister budownictwa za rządów SLD Barbara Blida zastrzeliła się w swoim domu 25 kwietnia 2007 r. podczas próby zatrzymania przez ABW w związku z tzw. aferą węglową. Zdaniem prokuratury miała pośredniczyć w przekazaniu łapówki. Po jej śmierci prokuratura z powodu braku dowodów umorzyła sprawę prezesa spółki węglowej, który miał dostać łapówkę.
W lutym tego roku sąd umorzył też sprawę tzw. afery węglowej, choć to postanowienie nie jest jeszcze prawomocne. Przed sądem odpowiada natomiast za niedopełnienie obowiązków funkcjonariusz ABW, kierujący akcją w domu Blidów.