ŚwiatMax Kolonko dla WP: obawa przed Obamą

Max Kolonko dla WP: obawa przed Obamą

Co czeka Amerykę prezydenta Obamy? Amnestia dla nielegalnych, międzynarodowy konflikt na miarę kryzysu kubańskiego, brak szans na zniesienie wiz dla Polaków? - pisze specjalnie dla Wirtualnej Polski Mariusz Max Kolonko.

Max Kolonko dla WP: obawa przed Obamą

1 - Amnestia dla nielegalnych

Ameryka ma 35.5 mln imigrantów obecnie, niemal tyle ile wynosi cała ludność Polski. Według różnych szacunków, mamy od 10 do 20 milionów nielegalnych. Wybory 2008 są przykładem na dalsze zmienianie się mapy wyborczej Ameryki, oparte o rosnący elektorat mniejszości narodowych faworyzujący Demokratów. Świadczy o tym choćby przegrana McCaina w tradycyjnie republikańskiej Wirginii, gdzie dzisiejsza mapa demograficzna pokrywa się z wyborami politycznymi głosujących. Murzyni stanowią tam ok 20 % populacji, prawie dwa razy więcej niż w skali kraju. W stanie tym, od prezydentury Clintona do Busha, liczba ludności o latynosko-hiszpańskiej proweniencji, potroiła się. W efekcie, republikańska od 1968 roku Wirginia, w 2008 roku oddała głosy elekcyjne na Obamę. Jeśli ta teoria jest słuszna, w wyborach 2012 republikanie stracą Texas, obecnie już trzeci stan w Ameryce (poza Californią i Nowym Meksykiem), w którym biali stanowią mniejszość. W sukurs pójdą stany Nowy Meksyk, Colorado, Nevada i Arizona, jeszcze bardziej
zmieniając wyborcze oblicze Ameryki na niebiesko.

Ten mechanizm powoduje, że w interesie Demokratów i prezydenta-elekta Obamy leży dalsze poszerzanie bazy wyborczej partii poprzez legalizowanie i naturalizowanie milionów nielegalnych imigrantów przebywających w Ameryce. Najszybszym sposobem na to jest ogłoszenie amnestii dla nielegalnych, do której wstępem byłoby umożliwienie im posiadania prawa jazdy, co zresztą Obama obiecywał w kampanii wyborczej. Za prezydentury Obamy, dotychczasowy trend faworyzujący imigrację z Meksyku i Krajów Trzeciego Świata powinien zostać utrzymany, gdyż również leży to w interesie Partii Demokratycznej posiadającej większość w Kongresie. 41% latynosów w Ameryce uważa Partię Demokratyczną za lepszą dla nielegalnych imigrantów (Pew Hispanic Center). Polacy nie powinni spodziewać się przychylności w zniesieniu wiz przez Kongres Demokratów, gdyż polski elektorat wyborczy, tradycyjnie preferujący Republikanów, jest dla Demokratów politycznie nieproduktywny.

2 – Pogłębianie się kryzysu ekonomicznego w USA.

Giełda na Wall Street przywitała prezydenta-elekta Obamę kolejnym spadkiem. Dow Jones stracił dzień po wyborach 486 pkt., co oddaje nastroje inwestorów wobec spodziewanej strategii ekonomicznej przyszłej administracji Obamy. Obecnie Ameryka traci siłę roboczą w tempie pół miliona ludzi tygodniowo. Choć rząd obciął stopy procentowe do poziomu z epoki Einsehowera, banki nadal nie pożyczają ludziom pieniędzy, grając na przeczekanie. Rekordowe zakupy, jakie dokonywały dzieci baby boom generation żyjące przez ostatnie dwie dekady nad stan, skończyły się. Wydatki konsumentów odpowiedzialne za 2/3 amerykańskiej gospodarki spadły w trzecim kwartale do poziomu z czasów Nixona.

Zapowiadane przez Obamę ulgi podatkowe dla 95 % społeczeństwa, opodatkowanie „górnych” 10 % generujących 60 % zysków podatkowych i wspomożenie zasiłkami 40% społeczeństwa nie płacącego podatków w ogóle, nie prognozuje ożywienia gospodarki, a wzmaga tendencje deficytowe w budżecie. Pokrycie rządowych czeków dla nieproduktywnej części społeczeństwa i wydatki na wprowadzenie powszechnej opieki medycznej, zapewnić może, faworyzowane przez Demokratów, obcięcie wydatków na wojsko. Spowoduje to w następstwie zmianę strategii militarnej Stanów Zjednoczonych i zastąpi agresywną doktrynę Busha pasywnym izolacjonizmem Obamy, stwarzając potencjalne zagrożenia dla stabilności świata.

3 – Możliwość wystąpienia napięć i konfliktów w świecie

Cięcia w budżecie wojskowym wywołane wydatkami na społeczeństwo odbiją się na obecności Ameryki w zapalnych punktach świata. Słabość Ameryki dostrzega już Rosja. Dzień po wyborach Miedwiediew zapowiada umieszczenie w obwodzie kaliningradzkim systemów rakietowych Iskander i systemu radarowego zagłuszającego amerykański radar w Czechach. Warto zaznaczyć, że Rosjanie nie obawiają się tarczy antyrakietowej w Polsce. Niepokoi ich właśnie radar w Czechach, zdolny podsłuchiwać rozmowy na Kremlu i infiltrować sieci telefonii komórkowej rosyjskiego B to B(Business to Business).

Jest to, pierwszy sygnał testowania siły przyszłej administracji w trudnym „okresie przejściowym” (zmiany prezydenta), który potrwa do stycznia, a w którym Ameryka jest najbardziej odkryta na ciosy. Obietnica wyborcza Obamy wycofania wojsk z Iraku dokonać się powinna przed 2012 dla zbalansowania negatywnego sentymentu związanego z brakiem natychmiastowych skutków interwencji rządowej w gospodarkę. Przed tygodniem reprezentant Barney Frank (Demokrata) zapowiedział cięcie budżetu wojskowego o 25% i stopniowe podniesienie podatków. Pieniądze uzyskać można przez eliminację części z 750 amerykańskich instalacji wojskowych rozlokowanych w ponad 100 krajach świata. Możliwe będzie wycofanie 35 tys. wojsk amerykańskich w półwyspu koreańskiego.

Przyłączenie Gruzji do NATO pozostanie wyborczym snem. Prezydent Obama nauczony przykładem Busha, dla którego Irak okazał się politycznym grobem, nie odważy się zamienić Afganistanu w wyborczą pułapkę. Mimo obietnic wyborczych, wycofa Amerykę militarnie z osi Eurazji, zostawiając negocjacje z reżimami trosce Departamentu Stanu. Pozbawienie rejonu jedynego policjanta, jakim była dotąd Ameryka, umożliwi Iranowi kontynuację planów konstrukcji bomby nuklearnej. Zagrożony Izrael unilateralnie zbombarduje nuklearne reaktory pod Teheranem, tworząc kryzys dwóch cywilizacji: zachodniej i wschodniej o którym przypuszczalnie mówił sen. Biden, wiceprezydent-elekt w swojej przepowiedni: nie minie pół roku nim świat przetestuje młodego prezydenta sztucznie generowanym konfliktem.

Czy taki scenariusz jest możliwy? Wiadomo, że na taką ewentualność szykuje się Izrael. Według informacji agencyjnych, piloci izraelscy od roku ćwiczą nocne loty do Gibraltaru, ok. 2000 mil na zachód od Tel Awiwu. 1000 mil na wschód jest Teheran.

Z Nowego Yorku specjalnie dla Wirtualnej Polski Mariusz Max Kolonko, www.maxkolonko.com

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)