Matteo Salvini chce rejestrować i deportować Romów. "Wstęp do czystki etnicznej"
Szef włoskiego MSW i przywódca nacjonalistycznej Ligi chce przeprowadzić ogólnonarodowy spis Romów. Ci, którzy nie urodzili się we Włoszech, mają zostać deportowani. Tych, którzy są Włochami, "niestety" będzie musiał zostawić.
19.06.2018 | aktual.: 19.06.2018 13:45
Matteo Salvini obwieścił swoje plany w wywiadzie dla telewizji TeleLombardia. Stwierdził, że musi zająć się "kwestią Romów", bo poprzedni minister Roberto Maroni nic w tej sprawie nie zrobił. Zapowiedział, że zamierza przeprowadzić spis wśród całej ponadstutysięcznej społeczności, by dowiedzieć się, "kto jest kim i ilu ich jest".
- Nieregularni obcokrajowcy (bez dokumentów) zostaną deportowani. Włoskich Romów będziemy niestety musieli zostawić w domu - zaznaczył. Dodał, że chce zburzyć romskie obozy istniejące w wielu miastach Włoch.
Echa Mussoliniego
Wypowiedź Salviniego wywołała wielkie oburzenie zarówno we Włoszech, jak i za granicą. Były premier Paolo Gentiloni z centrolewicowej Partii Demokratycznej skomentował zamiary nowego rządu następująco: "Wczoraj uchodźcy, dziś Romowie, jutro karabiny dla wszystkich" - napisał na Twitterze. Wielu innych komentatorów nazwało plan Salviniego wręcz faszystowskim. Wśród nich była portugalska europosłanka Ana Gomes z frakcji socjalistów.
"Po migrantach i Romach, na kogo później przyjdzie kolej?" - zapytała.
Wypowiedź Salviniego skrytykowali też obrońcy praw człowieka. Andrew Stroehlein z Human Rights Watch zasugerował, że tworzenie spisu jest często pierwszym krokiem ku czystkom etnicznym.
Według Carlo Stasolli ze Stowarzyszenia 21. lipca, przeprowadzenie spisu wśród Romów byłoby nielegalne, bo stanowiłoby dyskryminację.
- Co więcej, dane i liczby na temat tego, kto mieszka w formalnych i nieformalnych osiedlach, są już dostępne. A ci Romowie, którzy nie mają dokumentów, są w praktyce bezpaństwowcami, a zatem nie mogą zostać deportowani - stwierdził aktywista cytowany przez agencję ANSA. Co ciekawe, podobnego zdania był Luigi di Maio, lider Ruchu Pięciu Gwiazd, który współtworzy rządzącą koalicję. Według niego spis byłby niekonstytucyjny. Potwierdziła to zresztą decyzja włoskiego sądu z 2008 roku, kiedy Silvio Berlusconi usiłował stworzyć podobny rejestr.
Plany włoskiego rządu skrytykowali też niektórzy hierarchowie kościelni, wśród nich arcybiskup Bolonii Matteo Zuppi. Lider skrajnie prawicowej Ligi wyjawił, że zamierza spotkać się wkrótce z papieżem Franciszkiem i cieszy się na audiencję. Ale Zuppi miał dla niego słowa przestrogi.
- Minister spraw wewnętrznych musi bronić i szanować zarówno obywateli Włoch, jak i Europy - powiedział cytowany przez dziennik "Lo Speciale". Zaapelował do Salviniego, by znalazł godne rozwiązanie we współpracy z Europą.
Przeczytaj również: Salvini: nie wpuszczę więcej statków z imigrantami.
Jak wygląda sytuacja Romów
Zuppi, przez lata związany ze Wspólnotą Sant'Egidio, znaną z pomocy wykluczonym, opowiedział o swoich doświadczeniach w kontaktach z Romami.
- Przez lata znałem romskie dzieci z rzymskich obozów, które żyją w bardzo trudnych warunkach. Wiele z nich nie chodziło do szkoły. A to jest właśnie najważniejsze, to jest klucz do zmiany - powiedział. Dodał, że w romskich obozach panują nieludzkie warunki.
Podobnie jak Zuppi, ja też miałem okazję zobaczyć, jak wygląda życie w takim obozie. Było to jedno z wielu zbudowanych przez władze obozowisk na peryferiach włoskiej stolicy. Zbudowanych często w ramach korupcyjnych i mafijnych układów, z bardzo podstawową infrastrukturą.
Aby wejść na teren obozu, trzeba wpisać się na listę. Wewnątrz w równych rzędach stały kontenery, w których mieszkają romskie rodziny. Warunki są trudne: często brakuje prądu, a w niektórych obozach też i wody. Kontenery mają kilka metrów kwadratowych. Zamieszkujący je Romowie to głównie przybysze z Bałkanów, najczęściej z krajów byłej Jugosławii i Rumunii. Część mieszkańców pracuje, ale często na czarno i zarabia zbyt mało, by móc wynająć mieszkanie. Dzieci, których mieszka tam wiele, często nie chodzą do szkoły i nie mają co robić, co prowadzi do kłopotów. W nauce pomagają im wolontariusze z organizacji takich jak Sant'Egidio, ale to często kropla w morzu potrzeb.
Co zrobić z "kwestią romską"
Według szacunków, w takich obozowiskach mieszka około 5 tysięcy z ponad 150 tys. Romów żyjących we Włoszech. Niemal wszyscy we Włoszech - od prawicy do lewicy - są zgodni, że obozy powinny zostać zburzone. Co więcej, już w 2015 roku włoski sąd uznał je za przejaw dyskryminacji rasowej i nakazał ich likwidację. Ale od tego czasu niewiele się zmieniło.
To, w czym obie strony się różnią, to pomysły na kolejne kroki po likwidacji. Kościół i lewica chce ich mieszkańcom umożliwić dostęp do mieszkań socjalnych. Obecnie nie mają takiej możliwości właśnie ze względu na istnienie oficjalnych obozów.
Salvini, który nigdy nie krył swojej pogardy dla Romów, jeszcze niedawno twierdził, że we Włoszech potrzebna jest "wielkie czyszczenie".
- Należy to zrobić ulica po ulicy, plac po placu, dzielnica po dzielnicy. Siłowo, jeśli trzeba. Bo są we Włoszech miejsca, które są poza kontrolą - mówił niedługo przed marcowymi wyborami. Teraz, po krytyce, znacznie złagodził swoje plany
Ale wszystko wskazuje na Włochom odpowiada właśnie jego podejście do sprawy. Według badania z 2015 roku, prawie 90 procent Włochów ma negatywny stosunek do Romów. Zaś mimo kontrowersji wywoływanych przez Salviniego, jego Liga cały czas pnie się w sondażach. Według opublikowanego w poniedziałek badania pracowni SWG, nacjonaliści po raz pierwszy w historii wyszli na prowadzenie rankingu popularności. Popiera ich 29,2 procent Włochów.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl