PolskaMatka ofiary w obronie zabójcy

Matka ofiary w obronie zabójcy

Matka ofiary broni zabójcy swego syna! Kim
musiał być Adam T., że nawet najbliższa rodzina bierze stronę jego
zabójcy, Damiana? - Rodzinną tragedię opisuje "Nowy Dzień".

Przez całe życie 23-letni Damian z Kątów Wrocławskich w milczeniu znosił tragedię. Patrzył, jak wujek Adam T. psychicznie niszczy całą rodzinę: matkę, ojca, braci, dziadka i babcię. Widział bezsilność i obojętność sądów i policji. Wreszcie coś w nim pękło.

Damian zabrał kuchenny nóż i razem z kolegą poszedł do rodzinnego domu, z którego ponad rok temu wujek wyrzucił wszystkich domowników. Kopniakiem wyważyli drzwi, usiedli na kanapie i, czekając na powrót wuja, wypili trzy piwa. Kiedy Adam T. wrócił, zaczęła się walka. Damian wyciągnął nóż i zadał wujkowi śmiertelny cios.

Gdy policja zatrzymała Damiana, cała rodzina stanęła w jego obronie. Matka zabitego znalazła chłopakowi obrońcę. - To sprawa bez precedensu. Pierwszy raz w karierze spotykam się z sytuacją, że matka ofiary stara się o obrońcę dla zabójcy - mówi Jacek Leszczyński, adwokat Damiana. - Czy można było pomóc tej rodzinie, zanim doszło do tragedii? Tak, pod warunkiem że ktoś przejąłby się ich losem.

Adam T. urodził się w 1955 r., w wigilię Bożego Narodzenia. Mógłby być świątecznym prezentem dla rodziców, ale stał się ich przekleństwem. Z czasem podporządkował sobie całą rodzinę - wszyscy musieli chodzić jak w zegarku, bez szemrania wykonywać jego polecenia. A on pił, nie pracował, kradł. Za rozboje i kradzieże przesiedział w więzieniu 9 lat, był poszukiwany listem gończym, przez sześć lat ukrywał się w Hiszpanii. - Spokój mieliśmy tylko wtedy, gdy go nie było, płacze pani Marianna, matka Adama i babcia Damiana. Mąż Marianny K. zmarł na zawał serca osiem lat temu. - Nie wytrzymał tego, co się u nas działo, szlocha kobieta.

Rodzina odważyła się kilkanaście razy wezwać policję. Ale schemat zawsze był taki sam - policjanci zabierali go do izby wytrzeźwień, a następnego dnia Adam K. wracał do domu. Dwa lata temu tyran wyrzucił wszystkich z domu. Jego matka, siostra z mężem i dwoma synami przez półtora roku tułali się po Kątach Wrocławskich, podczas gdy bestia mieszkała w 200-metrowym domu zbudowanym przez rodziców. Szukali pomocy u burmistrza, na policji, wszędzie. Słyszeli, że sami powinni ułożyć sobie stosunki rodzinne.

Porządek z wujkiem zdecydował się zrobić cichy, lubiany przez wszystkich Damian, który w ocenie sądowych biegłych ma "osobowość niedojrzałą". 12 listopada zabił Adama K. Teraz najbliżsi chcą ratować chłopaka. Byli w Warszawie w Ministerstwie Sprawiedliwości i prosili o uchylenie tymczasowego aresztowania. "Szczerze Pani współczuję i zapewniam, że sąd, rozpoznając niniejszą sprawę, oceni właściwie stopień zawinienia wnuka i jego kolegi" - odpisał prokurator Prokuratury Krajowej.

- Nie damy skrzywdzić Damianka, to dzięki niemu mogę teraz spać spokojnie. Już nie muszę się bać Adama, mówi pani Marianna, babcia chłopaka i matka zamordowanego. Nikt inny nie potrafił nam pomóc. Jemu nie należy się więzienie. (PAP)

Źródło artykułu:PAP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)