Matka Dziekańskiego chce wznowienia śledztwa
Matka Roberta Dziekańskiego domaga się wznowienia polskiego śledztwa w sprawie jej syna, który zmarł po tym, jak na lotnisku w Vancouver policjanci użyli wobec niego paralizatora. Wyraża też rozczarowanie, że policjanci nie są podejrzani o spowodowanie jego śmierci.
Zofia Cisowski, matka Dziekańskiego, jest natomiast zadowolona z decyzji kanadyjskiej prokuratury, która zarzuciła czterem policjantom składanie fałszywych zeznań.
Niedawne przedstawienie policjantom zarzutów Zofia Cisowski w przesłanym oświadczeniu określa jako "częściowy sukces".
"Komisja sędziego Braidwooda wypowiedziała się jednoznacznie negatywnie o postępowaniu policjantów RCMP (Kanadyjskiej Królewskiej Policji Konnej), potępiła je jako bezprawne. Niestety w kanadyjskim systemie wymiaru sprawiedliwości nie był to organ uprawniony do postawienia policjantom RCMP zarzutów spowodowania śmierci ś.p. Roberta Dziekańskiego" - napisała matka ofiary.
"Jestem zadowolona z tego powodu, jednak bardzo rozczarowana, że nie zostały postawione policjantom RCMP zarzuty spowodowania śmierci mojego Syna. Nieprzejednanie ze strony RCMP oraz lata pracy komisji Braidwooda nie przyniosły więc oczekiwanego efektu w tej najważniejszej dla mnie sprawie" - podkreśliła matka.
Zapowiada, że w tej sytuacji będzie się starała, by zdecydowane działania w tej sprawie podjęły polskie organy ścigania. Zofia Cisowski ma przylecieć do Polski. Pobyt w kraju chce wykorzystać także na przyspieszenie spraw związanych z polskim śledztwem. Postępowanie wszczęła po śmierci Dziekańskiego prokuratura w Gliwicach, jednak później je zawiesiła, oczekując na pomoc prawną z Kanady.
Pełnomocnik Zofii Cisowski, mec. Piotr Banasik, złożył zażalenie na odmowę podjęcia śledztwa i w listopadzie 2009 r. warszawski sąd przyznał mu rację, uznając, że brak jest podstaw do zawieszenia postępowania. - Niestety nic się w tej prawie nie dzieje, w każdym razie nie mam żadnej informacji - powiedział adwokat.
- Nadal stoimy na stanowisku, że brak jest podstaw do podjęcia postępowania. Taka decyzja procesowa byłaby w zasadzie bezprzedmiotowa. Gdybyśmy podjęli postępowanie i tak nie mielibyśmy żadnej możliwości jego prowadzenia, gdyż wszystkie czynności do wykonania w Polsce już wykonaliśmy - powiedział Radosław Woźniak z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.
Prokurator podkreślił, że kontynuowanie postępowania uniemożliwia jedynie brak materiałów ze śledztwa prowadzonego w Kanadzie. Przypomniał, że gliwiccy prokuratorzy w ramach pomocy prawnej wykonali czynności na prośbę strony kanadyjskiej. Sami nie doczekali się odpowiedzi na swój wniosek.
14 października 2007 roku Robert Dziekański zmarł po tym, gdy na lotnisku w Vancouver policjanci użyli tasera, żeby go obezwładnić. Jak wynikało z nagrania, które jeden ze świadków wydarzenia zrobił na lotnisku, Dziekański zachowywał się dość gwałtownie po długim locie i dziesięciogodzinnym oczekiwaniu, kiedy nikt go nie skierował do właściwej dalszej części lotniska, jednak w niczym nie zagrażał policjantom.
W kwietniu 2010 roku RCMP przeprosiła publicznie matkę Roberta Dziekańskiego za śmierć syna. Policja zdecydowała się też na wypłatę odszkodowania.