"Marzyłam o własnym pokoju. Wtedy spłonął nasz dom". Życzenie 12‑latki spełnili… policjanci
- Marzyłam, żeby mieć swój pokój. Jak było blisko, to spłonął nam dom. Boję się marzyć - powiedziała 12-letnia Krysia, której rodzina straciła cały swój dobytek w pożarze. - To mnie rozbiło. Musieliśmy zacząć działać - mówi WP st. sierż. Anna Hanus-Witko. Razem z st. asp. Łukaszem Kudybą wyremontowali pokój dziewczynce.
21.11.2018 | aktual.: 22.11.2018 11:44
Pani Asia z mężem i trójką dzieci - 12-letnią Krysią, 14-letnim Kamilem i 16-letnim Danielem - przez całe życie mieszkali w wynajmowanych lokalach w Niemstowie w województwie podkarpackim.
- Zaciągnęliśmy kredyt i wreszcie kupiliśmy dom. Wprowadziliśmy się w lutym - mówi WP pani Joanna. Rodzina zaczęła prace remontowe. Radość trwała krótko.
- W czerwcu poszłam z córką do szkoły na przedstawienie z okazji dnia matki. Wtedy wybuchł pożar. Jeden z synów został w domu, wyszedł akurat na zewnątrz i zawiadomił wszystkich, że się pali - opowiada nam pani Asia. Przyczyna: zwarcie instalacji elektrycznej. Dom doszczętnie spłonął.
- To był szok. Człowiek wreszcie się doczekał swojego, a tu pożar - wyznaje pani Asia. Rodzina zaczęła zbiórkę pieniędzy, mąż pani Asi wyjechał do Holandii do pracy. Małżeństwo postawiło na działce nowe fundamenty, dom otynkowano i ocieplono. - Resztę się jakoś zrobi - myślała pani Asia.
"Zaprosiła mnie do domu - serce mi pękło"
Wtedy na jej drodze pojawiła się starsza sierżant Anna Hanus-Witko, która pracuje na Posterunku Policji w Cieszanowie.
- Mój kolega st. asp. Łukasz Kudyba jest dzielnicowym na tamtejszym terenie. Któregoś dnia zaczął mi opowiadać o tej rodzinie, pokazał mi ten dom. Zainteresowałam się tą sprawą - opowiada WP policjantka.
Mówi, że któregoś dnia będąc na służbie pojechała do domu pani Joanny. - Zapytałam, czy jest potrzebna jakaś pomoc. Ona zaprosiła mnie do domu i powiem szczerze, że serce mi pękło. Były wylewki i gołe ściany i oni już zaczęli w tych warunkach pomieszkiwać. Nie było schodów, tylko drabina na górę - opisuje pani Anna.
Krysia nie wiedziała, co to znaczy marzyć
- Weszłyśmy razem na górę i ona strasznie cieszyła się, że pokazuje mi, że są w trakcie odbudowywania tego domu. Mówiła, że tu będzie pokój Krysi, tu Daniela, a tu Kamila. I coś mnie tknęło i powiedziałam: pani Asiu, pomożemy - mówi policjantka.
Po chwili do domu przyszła Krysia. - Zapytałam ją: "Krysiu, o czym marzysz?". Ona odpowiedziała: "ale ja nie wiem co to znaczy marzyć. Marzyłam, żeby mieć swój pokój, bo zawsze miałam pokój z braćmi. Jak moje marzenie miało się spełnić, to spłonął dom. I ja się boję marzyć". To mnie już rozbiło całkowicie. Musieliśmy działać i zrobić jej ten pokój - wyznaje kobieta.
Pani Asia była zaskoczona propozycją. - Nie wiedziałam, że są tacy ludzie i potrafią działać. Serce się raduje. Dopiero taka tragedia musiała się stać, żeby poznać ludzi dobrego serca - wyznaje nam mama Krysi.
Sami malowali ściany
Policjanci w czasie wolnym zaczęli działać. Rozpoczęli od rozmów ze znajomymi. - Chcieliśmy stworzyć taki pokój, o którym Krysia nie śmiała marzyć. Zaczęliśmy zbierać pieniążki po znajomych, ludzie sami zaczęli się zgłaszać, przynosili też rzeczy, które sami kupili pytając się wcześniej, co będzie nam potrzebne – opowiada policjantka.
W pokoju wszystko było surowe. - Na początku kupiliśmy farby i sami z Łukaszem jeździliśmy nakładać pierwsze warstwy farby na ściany. Krysia chciała różowy, więc jest różowy i szara ściana z brokatem - opowiada pani Anna.
Panele dał sklep
W pokoju nie było podłogi, więc policjantka skontaktowała się z koleżanką, która pracuje w jednym z marketów, prosząc ją o rabat. - Ona skonsultowała się ze swoim prezesem i oddzwoniła po kilku godzinach mówiąc: macie od naszego sklepu panele, podkład pod panele, folie i listwy - mówi.
Policjanci z zebranych pieniędzy kupili szafę, komodę i regał na książki. - W międzyczasie napisałam do swojej koleżanki Karoliny. Powiedziałam jej, że zbieramy po 20-30 zł. Ona na to: to ja kupuję biurko, krzesło i łóżko. Rozbiła nas całkowicie. Kupiła i przywiozła nam te rzeczy - wyznaje pani Anna.
Do wykładania podłogi i skręcania mebli przyłączyli się znajomi i bliscy policjantów. - Oddaliśmy go w tamtym tygodniu. Krysia, jak już weszła do tego pokoju, zaczęła się łapać za głowę. Było to tak niesamowite, że serce płakało z radości - opowiada policjantka.
Remontują też pokoje chłopców
Na tym historia się nie kończy. - Tych paneli, które dostaliśmy, wystarczyło nam na dwa pokoje. Dodatkowo zostało nam trochę pieniędzy, więc powiedziałam do Łukasza: To co, działamy dalej? Daliśmy radę jeden pokój pociągnąć, to zróbmy kolejne. Od razu podchwycił temat - mówi policjantka.
- Skontaktowałam się znowu z moją koleżanką Karoliną. Powiedziała, że jej mama kupi do tego pokojów chłopców szafę, komodę i biurko, a jej teściowa do salonu podaruje witrynę, komodę i regał - opowiada pani Anna.
Pokoje są już pomalowane. Niedługo pojawią się w nich panele i meble - bracia Krysi też będą mieli swoje cztery kąty.
"Feniks, który wyłonił się z popiołu"
- Pani Asia jest niesamowitą osobą. Jest mała fizycznie, ale z takim wielkim duchem. Przypomina mi feniksa, który wyłonił się z popiołu z tamtego życia. Otrzepała ze skrzydeł ten popiół i zaczęła na nowo – wyznaje policjantka.
Pani Joanna mówi nam, że jak tylko skończy się remont piętra, rozpocznie remontowanie parteru. - Czekam tez na powrót męża - dodaje.
- Nie spodziewałam się takiej pomocy. Do dziś jestem naprawdę w szoku - podsumowuje pani Asia.
*St. sierż. Anna Hanus-Witko poszukuje jeszcze pomocy ze strony producenta drzwi wewnętrznych, lub kogoś, kto takimi drzwiami handluje. Jeśli wśród naszych czytelników są takie osoby, prosimy o kontakt mailowy z autorką artykułu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl