Martwy chłopiec porzucony w chlewni. Matka usłyszała zarzuty
Aleksandra K. usłyszała w poniedziałek zarzut zabójstwa dziecka, swojego nowo narodzonego syna. Jego ciało znaleziono w sobotę późnym wieczorem w budynku byłej chlewni w Ułężu (woj. lubelskie). Do dramatu doszło dwie noce wcześniej.
- Prokurator przedstawił podejrzanej Aleksandrze K. zarzut zabójstwa - informuje WP prokurator Jolanta Dębiec z Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Jak ustalił prokurator, do dramatu doszło w nocy z czwartku na piątek (7/8 sierpnia). Zdaniem śledczych, 31-letnia kobieta działała w zamiarze bezpośrednim pozbawienia życia swojego nowo narodzonego dziecka, chłopca.
- Po zakończonej akcji porodowej nie zapewniła noworodkowi odpowiedniej opieki medycznej i porzuciła go w budynku starej chlewni, czyli w warunkach uniemożliwiających samodzielne przeżycie - relacjonuje prokurator Jolanta Dębiec.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Nie ma żadnego znaczenia". Ponad 1 mln zł z KPO dla żony posła
Śledczy nie informują o tym, czy kobieta przyznała się do zarzuconego jej czynu. Nie ujawniają też treści złożonych przez nią wyjaśnień.
Wiadomo, że ciało dziecka zostało ukryte w płóciennej torbie, która następnie została zaniesiona do budynku po byłej chlewni, na terenie dawnego PGR-u.
Jak relacjonuje WP jeden z okolicznych mieszkańców, kobieta sama wskazała miejsce ukrycia ciała dziecka. Miała to jednak zrobić dopiero po dwóch dniach od porzucenia nowo narodzonego dziecka. Prokuratura na razie nie odnosi się do tych informacji. Informację o odnalezieniu ciała dziecka policja rzeczywiście otrzymała w sobotę późnym wieczorem.
W poniedziałek prokurator skierował do Sądu Rejonowego w Rykach wniosek o tymczasowe aresztowanie kobiety na 3 miesiące.
Ciało dziecka w chlewni w Ułężu. Będzie sekcja zwłok
Na wtorek zaplanowana została sekcja zwłok, która określi najbardziej istotne kwestie dotyczące śledztwa, czyli czy dziecko urodziło się żywe, czy było zdrowe, czy ciąża była donoszona oraz jaki był mechanizm i przyczyna śmierci chłopca.
Jak dowiaduje się WP od mieszkańca Ułęża, kobieta nie miała we wsi najlepszej opinii. Dwa lata temu poszukiwała jej policja, bo przez miesiąc rodzina nie miała z nią kontaktu po wyjeździe na Śląsk. W domu w Ułężu mieszkała z bratem i rodzicami.
Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: pawel.buczkowski@grupawp.pl