Martha Stewart winna stawianych jej zarzutów
Sąd przysięgłych na Manhattanie w Nowym Jorku orzekł w piątek, że właścicielka koncernu medialnego Martha Stewart jest winna wszystkich postawionych jej zarzutów, związanych ze spekulacjami na giełdzie.
Stewart, która jest córką polskich imigrantów (panieńskie nazwisko Kostyra), została uznana za winną składania fałszywych zeznań, utrudniania pracy wymiaru sprawiedliwości i spiskowania w celu wprowadzania w błąd władz w kwestii swych transakcji na giełdzie.
Za każdy z postawionych jej zarzutów grozi kara do 5 lat więzienia. Wyrok zostanie wydany 17 czerwca.
Nie wiadomo jeszcze, czy ewentualne kary więzienia zostaną dodane do siebie, czy skomprymowane w jedną - w takim wypadku wyrok opiewałby najwyżej na 5 lat więzienia (zdaniem prawników, bardziej prawdopodobna jest ta druga ewentualność).
Po ogłoszeniu werdyktu Stewart powiedziała, że jest nim "przygnębiona", i zapowiedziała apelację. Będę "walczyć o udowodnienie mej niewinności i oczyszczenie mojego dobrego imienia" - podkreśliła.
Marthę Stewart podejrzewano o to, że sprzedała swoje akcje firmy farmaceutycznej ImClone Systems w przeddzień gwałtownego ich spadku, korzystając z poufnych informacji z kręgu tego przedsiębiorstwa (niedostępnych zwykłym inwestorom), dostarczonych przez jej maklera Petera Bacanovicha.
Byłby to tzw. insider trading, transakcja nielegalna, zagrożona karami wyższymi niż przestępstwa, w przypadku których sąd uznał ją za winną. Prokuratura odstąpiła jednak od postawienia jej tego zarzutu z braku wyraźnych dowodów.
Tydzień temu Stewart uniewinniono z innego zarzutu, oszustw z papierami wartościowymi, za które groziła jej kara 10 lat więzienia.
Makler Bacanovich został uznany w piątek za winnego popełnienia tych samych przestępstw co jego klientka, a także krzywoprzysięstwa w zeznaniach.
Dochodzenie, a następnie proces Stewart, znanej z programów telewizyjnych na temat stylu gospodarstw domowych i wydawania kolorowych magazynów na ten temat, od wielu miesięcy przyciągały uwagę mediów w USA.