PolskaMarta Tychmanowicz: to spowodowało poważny konflikt między Polską a Francją

Marta Tychmanowicz: to spowodowało poważny konflikt między Polską a Francją

Na przełomie lat 40. i 50. minionego wieku w Polsce Ludowej z wielką siłą zaczęła narastać atmosfera szpiegomanii. Ta obsesja nie była specjalnością stricte polską – importowana bezpośrednio z Moskwy znajdowała usprawiedliwienie dla wprowadzenia powszechnego terroru w obronie socjalizmu. Wśród wielu aresztowań jednym z najgłośniejszych była sprawa 25-letniego André Robineau, którego zatrzymanie spowodowało poważny konflikt dyplomatyczno-gospodarczy pomiędzy Polską a Francją.

15.02.2013 | aktual.: 15.02.2013 07:47

W Polsce od roku 1947 służby bezpieczeństwa rozpoczęły wzmożoną obserwację działań obcokrajowców, szczególnie przedstawicieli korpusu dyplomatycznego. Bolesław Bierut na III plenum KC PZPR w listopadzie 1949 roku zdefiniował „czujność rewolucyjną” wobec obcokrajowców mieszkających w Polsce Ludowej, w domyśle – potencjalnych imperialistycznych agentów, jako podstawowy obowiązek każdego członka partii. Na efekty nie trzeba było długo czekać – w 1949 roku wydalono z Polski konsula francuskiego Charlesa Plista z Poznania oraz dziewięciu obywateli francuskich (mogli zabrać tylko bagaż podręczny), aresztowano Halinę Firth sekretarkę ambasady brytyjskiej w Warszawie oraz przedstawiciela jugosłowiańskiego Ministerstwa Komunikacji Milica Petrovica. Natomiast aresztowania i procesy sądowe trójki obywateli francuskich przebywających w Polsce – Yvonne Bassaler, Etienne Decaux, André Simona Robineau – doprowadziły niemal do otwartej wojny dyplomatyczno-gospodarczej pomiędzy Polską a Francją.

Najgłośniejszą była sprawa André Robineau, który był synem polsko-francuskiego małżeństwa. Jego ojciec był sekretarzem generalnym Instytutu Francuskiego w Polsce. Sam André pracował najpierw jako bibliotekarz w Instytucie, potem jako sekretarz we Francuskim Towarzystwie Klasyfikacyjnym w Gdyni, a do czasu aresztowania – jako urzędnik w konsulacie Francji w Szczecinie. 18 listopada 1949 roku André Robineau miał odlecieć z Okęcia na miesięczne wakacje do Francji. Jednak po odprawie celnej nie trafił na pokład samolotu, a do aresztu na warszawskim Mokotowie. Jeszcze tego samego dnia odbyło się pierwsze przesłuchanie, podczas którego Robineau wyparł się wszelkiej działalności wywiadowczej. Jednak już na następnym przyznał się do szpiegostwa – niestety nie wiadomo jakich użyto wobec niego metod, czy też przedstawiono mu jakieś niezbite dowody. Sprawę Robineau połączono z jeszcze kilkoma innymi śledztwami osób oskarżonych również o szpiegostwo na rzecz Francji (Gastona Drueta, Bronisława Sokoła-Klimczaka,
Zbigniewa Blausteina Borkowskiego, Stefana Pielackiego, Kazimierza Rachtana). Wszyscy mieli wspólny proces (6-14.02.1950) przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Szczecinie. Polskie władze nie zgodziły się na adwokata francuskiego ani w roli obrońcy, ani nawet w roli obserwatora procesu. Oskarżonym umożliwiono tylko zeznawanie w obecności tłumacza. Spektakularna była mowa prokuratora Kazimierza Golczewskiego, dla którego André Robineau był zdegenerowanym moralnie, zgniłym, nienawistnym i nikczemnym szpiegiem z zawodu i faszystą z przekonania: „to jest taki sam typ złotego młodzieńca jakiego w Polsce przedwojennej widzieliśmy w deklu korporanckim z laską w ręce i kastetem w zanadrzu. To jest ten sam typ pałkarza uniwersyteckiego, wroga postępu, a zwolennika ciemnoty”. Według prokuratora w Polsce pracowały setki szpiegów finansowanych przez ambasadę francuską , którzy mieli zbierać informacje „dla zniszczenia naszych miast, naszych domostw – przygotowywały śmierć, ruiny, cierpienia i łzy dla polskich dzieci i dla
milionów polskich mężczyzn i kobiet, którzy radośnie budują nowe, wolne, wspaniałe życie (…) łajdackie dyrektywy obecnego wywiadu francuskiego szły w kierunku zniweczenia i zniszczenia krwawo zdobytych osiągnięć polskich mas pracujących”. 14 lutego 1950 roku ogłoszono wyrok: wszystkich uznano winnymi i skazano na wieloletnie więzienia (Robineau na 12 lat), a Bronisława Sokoła-Klimczaka na karę śmierci (wyrok wykonano).

Procesy sądowe obywateli francuskich miały ogromny wpływ na pogorszenie relacji polsko-francuskich. Rozpoczęło się od przeszukań w siedzibach polskich organizacji we Francji oraz aresztowań (m.in. prezesa Rady Narodowej Polaków we Francji, redaktorów naczelnych dwutygodnika „Polska i Świat” oraz „Gazety Polskiej”, wicekonsula RP w Lille, urzędników ambasady, pracowników konsulatu; w późniejszym okresie aresztowano kolejnych kilkudziesięciu Polaków, którym zarzucono „nadużywanie francuskiej gościnności” oraz „mieszanie się do spraw politycznych”). Co więcej: do przychodni PCK w Paryżu wkroczyła policja i aresztowała lekarzy oraz pacjentów, 30 polskich nauczycieli cofnięto pozwolenie na pracę w szkołach francuskich. Doszło nawet do wybuchu bomby pod polską ambasadą w Paryżu (30.12.1949), jednak sprawcy oraz ich mocodawcy pozostali nieznani. Wstrzymano też rozmowy na temat współpracy gospodarczej oraz wymiany handlowej (m.in. Francja nałożyła embargo na sprzedaż aluminium do Polski).

Rozpoczęła się wzajemna wymiana ciosów – w Polsce partyjni decydenci nakazali zawiesić działalności Instytutu Francuskiego, zaś polska prasa wszczęła wobec władz francuskich „kampanię nienawiści”: „Rzeczpospolita” 14.01.1950 roku donosiła: „Polska – tradycyjny sprzymierzeniec Francji – została ciężko obrażona przed rząd francuski”, „Trybuna Robotnicza” zaś: „Terror i represje nie oderwą wychodźstwa polskiego od ojczyzny”. Do ataków na Francję dołączyli nawet poeci – Jarosław Iwaszkiewicz opublikował „Odę do Francji” (Francjo, kraino wolności! Urągasz dziś urąganym / Wyganiasz już raz wygnanych / Szukających tutaj ochłody / Odmawiasz im chleba, wody / Jabłek soku, winogradu / Obcowania z twoim ludem); zaś Julian Tuwim napisał list otwarty do francuskiego pisarza Louisa Aragona: „Poeto! Co się stało z Twoją ojczyzną (…) Jak się to stać mogło, że po mieście światłości ugania się na czele żandarmów minister spraw wewnętrznych Francji, poluje na ludzi, jak cowboy na prerii na bawoły, aresztuje więzi, deportuje
moich rodaków”.

Obsesja szpiegomanii była wynikiem zimnowojennego podziału powojennej Europy na przeciwstawne sobie bloki polityczne. Rządy państw z bloku komunistycznego pod radzieckie dyktando rozpoczęły „demaskowanie wszelkich wewnętrznych popleczników imperializmu amerykańskiego” (Andriej Żdanow). Wyznawcą pomysłów Żdanowa stał się Władysław Gomułka, który, mówiąc o większej czujności przed próbami sabotażu, zalecał uszczelnienie granic przed przenikającymi do Polski agentami. Zresztą sam Gomułka w niedługim czasie padł ofiarą rewolucji pożerającej własnej dzieci – oskarżony w 1948 roku o odchylenie prawicowo-nacjonalistyczne został odsunięty od władzy. Aresztowano go nawet pod koniec lipca 1951 roku, jednak do jego procesu nigdy nie doszło. Moskwa miała naciskać na „agenturalny” proces Gomułki, a całe zamieszanie z francuskimi szpiegami traktowała jako zasłonę dymną mającą odwrócić uwagę od meritum – czyli samooczyszczenia partii z agentów imperializmu. Jakub Berman w rozmowie z Teresą Torańską w książce „Oni” mówił:
„Moskwa naciskała na proces. Doradcy sowieccy co jakiś czas dopytywali Radkiewicza: czto u was budiet z Gomułką”. Ambasador ZSRR w Warszawie (Wiktor Lebiedew) w specjalnej notatce dla Stalina ujął te sprawę jeszcze precyzyjniej: „zrobiono wiele szumu wokół francuskich szpiegów. Zagroziło to nawet francusko-polskim stosunkom dyplomatycznym. A przecież siatka francuskich szpiegów, którą wykryto, była drugorzędna i składała się w większości z drobnych informatorów. Można by pomyśleć, że poprzez szum wokół złapania drobnych francuskich szpicli kierownictwo polskie chciałoby wytworzyć wrażenie, że odnosi realne sukcesy w wykrywaniu wrogiej agentury w Polsce. A przecież to nieprawda”.

Dopiero śmierć Stalina oraz związana z nią polityczna odwilż zapoczątkowały poprawę w stosunkach między Polską a Francją, co doprowadziło również do zwolnienia z więzień obywateli francuskich. W grudniu 1953 roku André Robineau oraz Gaston Druet zostali ułaskawieni przez Radę Państwa oraz wydaleni z Polski.

Marta Tychmanowicz, specjalnie dla Wirtualnej Polski

Źródła: Dariusz Jarosz, Maria Pasztor „Robineau, Bassaler i inni. Z dziejów stosunków polsko-francuskich w latach 1948-1953” (Wydawnictwo Adam Marszałek 2001)

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (19)