PolskaMarta Tychmanowicz: data 17 września ma podwójne symboliczne znaczenie

Marta Tychmanowicz: data 17 września ma podwójne symboliczne znaczenie

Data 17 września ma podwójne symboliczne znaczenie – tragiczne z roku 1939, kiedy to Armia Czerwona zbrojnie napadła II Rzeczpospolitą oraz pozytywne z roku 1993, kiedy to ostatni radzieccy żołnierze wyjechali z Polski po niemal pięćdziesięcioletniej „okupacji”. Dziś mija 20. rocznica wydarzeń z roku 1993 - pisze Marta Tychamnowicz dla WP.PL.

Marta Tychmanowicz: data 17 września ma podwójne symboliczne znaczenie
Źródło zdjęć: © PAP

17.09.2013 | aktual.: 17.09.2013 11:48

Obraz
© (fot. WP.PL)

Na czwartym peronie dworca w Legnicy orkiestra grała „Pożegnanie Słowianki” oraz „Katiuszę”. Tak żegnano ostatnich żołnierzy „bratniej armii”, którzy wyjeżdżali z Legnicy 16 września wieczorem. Nad ranem następnego dnia byli w Warszawie – z Dworca Wschodniego o godzinie 5.30 odjechał ostatni kursowy pociąg relacji Legnica – Moskwa. Wtedy odjeżdżające wojsko symbolicznie pożegnał prezydent Lech Wałęsa na dziedzińcu Belwederu – wspominając 54. rocznicę radzieckiego ciosu w plecy zadanego walczącej Polsce we wrześniu 1939 roku, mówił o dopełnieniu się miary sprawiedliwości dziejowej: „klęskę poniósł system przemocy, fałszu i bezprawia”.

Armia Czerwona stacjonowała w Polsce od zakończenia wojny w 1945 roku. Po rozformowaniu wojsk 2 Frontu Białoruskiego powstała Północna Grupa Wojsk Armii Radzieckiej – jej rozmieszczeniem na terenie Polski miał zająć się marszałek Konstanty Rokossowski. Szacuje się, że zaraz po wojnie w Polsce stacjonowało od 300 do 500 tys. żołnierzy radzieckich. Pod koniec lat czterdziestych liczba ta spadła do ok. 65 tys. - wojska rozlokowano głównie w zachodniej Polsce (na terytorium 707 km kw.). Strategiczne było Pomorze oraz Dolny Śląsk, gdzie stacjonowało dwie trzecie wszystkich radzieckich garnizonów. Obecność Armii Czerwonej w Polsce miała charakter okupacyjny, uzasadniony jedynie rozkazem Stalina. Dopiero w roku 1956 Gomułka w Moskwie usankcjonował prawnie radziecką obecność umową „O statusie prawnym wojsk radzieckich czasowo stacjonujących na terytorium Polski”. Pomimo zawartych tam zapisów o wzajemnych konsultacjach co do liczebności oraz lokalizacji wojsk sojuszniczych na terytorium PRL, de facto polskie władze
miały niewiele do powiedzenia. O wszystkim i tak decydowała Moskwa.

Na siedzibę dowództwa oraz sztabu Rokossowski wybrał Legnicę, którą jego wojska zajęły 9 lutego 1945 roku. Miasto nazwano potocznie małą Moskwą (od roku 1984 znajdowało się tam także dowództwo Układu Warszawskiego). Żartobliwie mówiono o Legnicy, że z góry wygląda jak talerz pierogów – pół ruskich, a pół leniwych. Na Pomorzu największym ośrodkiem skupiającym wojska radzieckie było Borne Sulinowo. W pierwszych latach obecności, szczególnie zaraz po wojnie, żołnierze radzieccy na terenie Polski za przyzwoleniem swych przełożonych rabowali, gwałcili, niekiedy też mordowali tych, którzy próbowali im się przeciwstawić. Siali przerażenie i zniszczenie gdziekolwiek się pojawili – palili ogniska na podłogach, kradli zwierzęta, dewastowali sprzęt rolniczy, niszczyli stacje kolejowe, a ze szczególną przyjemnością doprowadzali do ruiny ocalałe z wojny pałace. Dopiero po roku 1950, kiedy w Polsce zostało już tylko ok. 65 tys. skoszarowanych żołnierzy, udało się zapanować nad tym chaosem.

Operacja wycofywania wojsk radzieckich z Polski trwała trzy lata. Rząd Tadeusza Mazowieckiego wystosował do ZSRR notę o wycofaniu ich wojsk we wrześniu 1990 roku, a w kwietniu 1991 roku wyjechały pierwsze transporty. Ostatni dowódca Północnej Grupy Wojsk generał Wiktor Dubynin miał powiedzieć o polskich żądaniach: „Zdechłego lwa nawet małpa wytarmosi za ogon”.

W latach 80. XX wieku między Polakami a stacjonującymi tu żołnierzami zaczęły prężnie rozwijać się kontakty handlowe – oferowany asortyment znacznie poszerzył się, kiedy zapadły decyzje o opuszczeniu Polski. Można było kupić od nich niemal wszystko – poczynając od benzyny, granatów, kabli i broni po hangary lotnicze, rtęć i mieszkania. Plotkowano nawet, że w Legnicy ktoś próbował przehandlować cztery głowice nuklearne w cenie jednego miliona dolarów od sztuki.

Schyłek i rozkład wychodzących z Polski wojsk radzieckich dobrze charakteryzuje wspomnienie oficera z jednostki lotniczej w Kluczewie: „Do czasu przeniesienia zajmowaliśmy się demontażem wszystkiego, co można było zdemontować w strefie technicznej. Całe to bogactwo ładowaliśmy w eszelony i odprawialiśmy do ZSRR: specjalistyczne pojazdy, obrabiarki z warsztatów, urządzenia i narzędzia z magazynów. To rozgrabianie rzeczy w dobrym stanie wtedy wydawało nam się czymś dzikim. Eszelony jechały do Kubinki i tam łupy dzielono między osoby z Dowództwa Sił Powietrznych. Polacy po miasteczku łazili jak Cyganie i dzwonili do drzwi bez skrępowania. Sprzedawaliśmy im wszystko, co chcieli kupić: mundury, elektronarzędzia, meble (…). nam zaś pozwolono kupować samochody i prawie wszyscy zaopatrzyli się w samochodowe graty. I tak dawny reżim rozpłynął się w żądzy zysku".(tłumaczenie Marek Henzler).

Marta Tychmanowicz

Źródła: Wojciech Kondusza „Mała Moskwa. Rzecz o radzieckiej Legnicy” (Legnica 2006); Beata Maciejewska „Ostatni pociąg Legnica – Moskwa” w: „20 lat po” dodatek do „Gazety Wyborczej” 06.09.2013; Marek Henzler „Wesołe wakacje w Polszy” w: „Polityka” nr 33 (2920) 2013; Piotr Osęka „Armia Radziecka z tobą od dziecka” w: „Ale historia” nr 37 (87) dodatek do „Gazety Wyborczej” 16.09.2013.

Obraz
© (fot. WP.PL)
Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (200)