Marta Tychmanowicz: 28 września - kolejny rozbiór Polski i klęska Warszawy
28 września jest datą podwójnie symboliczną - tego dnia w 1939 roku skapitulowała Warszawa, a w Moskwie Ribbentrop z Mołotowem podpisali kolejny traktat sowiecko-niemiecki "o granicy i przyjaźni", który de facto był IV rozbiorem Polski.
Warszawa pod koniec września 1939 roku doznawała coraz większych zniszczeń. Niemiecki ciężki ostrzał artyleryjski wsparty bombardowaniami lotniczymi nasilił się od 22 września, by kulminację osiągnąć 25 września - kilkaset samolotów bombardowało dywanowo miasto, nadlatując falami. Mieszkańcy stolicy nazwali przekornie ten dzień "lanym poniedziałkiem" - bomby spadały z nieba tak gęsto jak krople deszczu. Pogarszała się sytuacja mieszkańców oraz obrońców Warszawy - brakowało nie tylko amunicji, ale też jedzenia i wody. Praktycznie niemożliwe stało się gaszenie pożarów - zbombardowane wodociągi uniemożliwiały dostęp do bieżącej wody, co więcej niemieccy lotnicy ostrzeliwali ludzi na dachach próbujących ugasić ogień. Wszyscy liczyli na pomoc sojuszników - drogą radiową nadawano komunikaty o tragicznym położeniu Warszawy, wzywając pomocy i wsparcia, jednak odpowiedzią były jedynie puste słowa otuchy - nie było kolejnego cudu nad Wisłą.
Władysław Bartoszewski w swojej książce "1859 dni Warszawy" zapisał pod datą 26 września 1939 roku: "Całe miasto płonie. Setki ludzi zagrzebanych w piwnicach pod gruzami zawalonych domów mieszkalnych daremnie oczekuje pomocy. Niemal wszystkie szpitale obrócono w ruinę. Zapasy żywności i medykamentów, środków opatrunkowych leżą pod gruzami. Nie ma wody nawet dla rannych, bo nieliczne czynne studnie nie mogą dostarczyć odpowiedniej jej ilości. Pożarów już nikt nie gasi. (...) Na niektórych placówkach w pierwszej linii obrony miasta nie został przy życiu ani jeden żołnierz. Na innych pozycjach brak amunicji".
Kontynuowanie walki było bezsensowne i skazywało miasto oraz jej mieszkańców na zagładę. 26 września 1939 r. zebrała się Rada Wojenna, uczestniczący w niej płk Marian Porwit wspominał: - Oświadczyłem: Warszawa może się bronić tak długo, jak długo starczy naboi. Jestem jednak przeciwny dalszemu prowadzeniu walki, gdyż uważam ją za bezcelową. Podobne zdanie wyraził gen. Tadeusz Kutrzeba: - Dalszy opór doprowadzi do zniszczenia miasta i wymordowania ludności. Strona cywilna jak i wojskowa - Stołeczny Komitet Samopomocy Społecznej oraz Dowództwo Obrony Warszawy - wezwały gen. Juliusza Rómmla do podjęcia rokowań kapitulacyjnych z Niemcami.
27 września gen. Kutrzeba wraz z płk Pragłowskim na rozkaz gen. Rómmla udają się na Okęcie do gen. Blaskowitza, by podjąć pertraktacje. Zostaje zawarty rozejm i zawieszenie broni od 27 września do 29 września. Nad miastem zapada cisza, mieszkańcy wychodzą z piwnic i schronów, szukają rodzin, pożywienia, grzebią zmarłych. Po nadejściu rozkazu o zawieszeniu broni wśród żołnierzy panują mieszane uczucia. Nie wszyscy są w stanie uwierzyć w najnowszy rozkaz. Płk Stanisław Rostworowski zapisał: "Trzeba go było dwa i trzy razy powtarzać, bo odbierający go dowódca uszom swym nie wierzył (...) Na nic zaciekłość obrony, noce czuwań, wypadów, na nic dnie wypatrywań nadlatującego wroga, wystrzelane serie z karabinów przeciwlotniczych, pragnienie spiekłych warg i głód, na nic rany i zgony kolegów - Warszawa się poddaje, a z nią poddaje się Polska".
28 września o godz. 13.15 na warszawskim Rakowcu w fabryce Skody akt kapitulacji Warszawy ze strony polskiej podpisał gen. Kutrzeba (w imieniu gen. Rómmla dowódcy Armii "Warszawa"), ze strony niemieckiej gen. Blaskowitz (dowódca 8 Armii). Pomimo protestów strony polskiej w dokumencie użyto stwierdzenia "Twierdza Warszawa". W ten sposób Niemcy chcieli usprawiedliwić przed światem zmasowane bombardowania i zniszczenie miasta.
Żołnierze polscy mieli złożyć broń do 30 września i opuścić Warszawę do 3 października (oficerowie i podoficerowie szli do niemieckiej niewoli, żołnierze szeregowi mieli być zdemobilizowani). Niemieckie oddziały mogły wkraczać do stolicy od 29 września. Dodatkowo Niemcy zażądali dwunastu polskich zakładników jako gwarancji spokoju i zabezpieczenia przed sabotażem. Niektórzy z polskich obrońców (szczególnie Robotnicza Brygada Warszawy), nie znając ogólnej sytuacji miasta i wojska, nie chciała składać broni, traktując rozkaz oddania broni wrogowi jako zdradę. "Największy żal miały do dowództwa bataliony robotnicze, które jako ostatni odwód nie doczekały się wystąpienia do walki z bronią w ręku" (Marian Porwit).
W tym samym czasie 28 września 1939 w Moskwie minister spraw zagranicznych III Rzeszy Joachim von Ribbentrop wraz z ludowym komisarzem spraw zagranicznych Wiaczesławem Mołotowem podpisali kolejny pakt - tym razem "O granicach i przyjaźni", który zatwierdzał podział terytorium II RP pomiędzy dwóch agresorów. Był to de facto IV rozbiór Polski usankcjonowany tym razem porozumieniem dwóch totalitarnych państw. We wstępie do tego układu eufemistycznie zapisano: "Rząd Rzeszy Niemieckiej i rząd ZSRS uznają, po upadku dotychczasowego państwa polskiego, za wyłącznie swoje zadanie przywrócenie na tym terenie pokoju i porządku oraz zapewnienie żyjącym tam narodom spokojnej egzystencji, zgodnej z ich narodowymi odrębnościami".
Źródła: "Warszawa we wrześniu 1939 roku. Obrona i życie codzienne" (pod red. Czesława Grzelaka) Warszawa 2004, Władysław Bartoszewski "1859 dni Warszawy" (Kraków 2008), Krzysztof Dunin-Wąsowicz "Warszawa w latach 1939-1945"(Warszawa 1984)