Marta Tychmanowicz: 28 września - kolejny rozbiór Polski i klęska Warszawy

28 września jest datą podwójnie symboliczną - tego dnia w 1939 roku skapitulowała Warszawa, a w Moskwie Ribbentrop z Mołotowem podpisali kolejny traktat sowiecko-niemiecki "o granicy i przyjaźni", który de facto był IV rozbiorem Polski.

28.09.2013 | aktual.: 28.09.2013 16:34

Warszawa pod koniec września 1939 roku doznawała coraz większych zniszczeń. Niemiecki ciężki ostrzał artyleryjski wsparty bombardowaniami lotniczymi nasilił się od 22 września, by kulminację osiągnąć 25 września - kilkaset samolotów bombardowało dywanowo miasto, nadlatując falami. Mieszkańcy stolicy nazwali przekornie ten dzień "lanym poniedziałkiem" - bomby spadały z nieba tak gęsto jak krople deszczu. Pogarszała się sytuacja mieszkańców oraz obrońców Warszawy - brakowało nie tylko amunicji, ale też jedzenia i wody. Praktycznie niemożliwe stało się gaszenie pożarów - zbombardowane wodociągi uniemożliwiały dostęp do bieżącej wody, co więcej niemieccy lotnicy ostrzeliwali ludzi na dachach próbujących ugasić ogień. Wszyscy liczyli na pomoc sojuszników - drogą radiową nadawano komunikaty o tragicznym położeniu Warszawy, wzywając pomocy i wsparcia, jednak odpowiedzią były jedynie puste słowa otuchy - nie było kolejnego cudu nad Wisłą.

Władysław Bartoszewski w swojej książce "1859 dni Warszawy" zapisał pod datą 26 września 1939 roku: "Całe miasto płonie. Setki ludzi zagrzebanych w piwnicach pod gruzami zawalonych domów mieszkalnych daremnie oczekuje pomocy. Niemal wszystkie szpitale obrócono w ruinę. Zapasy żywności i medykamentów, środków opatrunkowych leżą pod gruzami. Nie ma wody nawet dla rannych, bo nieliczne czynne studnie nie mogą dostarczyć odpowiedniej jej ilości. Pożarów już nikt nie gasi. (...) Na niektórych placówkach w pierwszej linii obrony miasta nie został przy życiu ani jeden żołnierz. Na innych pozycjach brak amunicji".

Kontynuowanie walki było bezsensowne i skazywało miasto oraz jej mieszkańców na zagładę. 26 września 1939 r. zebrała się Rada Wojenna, uczestniczący w niej płk Marian Porwit wspominał: - Oświadczyłem: Warszawa może się bronić tak długo, jak długo starczy naboi. Jestem jednak przeciwny dalszemu prowadzeniu walki, gdyż uważam ją za bezcelową. Podobne zdanie wyraził gen. Tadeusz Kutrzeba: - Dalszy opór doprowadzi do zniszczenia miasta i wymordowania ludności. Strona cywilna jak i wojskowa - Stołeczny Komitet Samopomocy Społecznej oraz Dowództwo Obrony Warszawy - wezwały gen. Juliusza Rómmla do podjęcia rokowań kapitulacyjnych z Niemcami.

27 września gen. Kutrzeba wraz z płk Pragłowskim na rozkaz gen. Rómmla udają się na Okęcie do gen. Blaskowitza, by podjąć pertraktacje. Zostaje zawarty rozejm i zawieszenie broni od 27 września do 29 września. Nad miastem zapada cisza, mieszkańcy wychodzą z piwnic i schronów, szukają rodzin, pożywienia, grzebią zmarłych. Po nadejściu rozkazu o zawieszeniu broni wśród żołnierzy panują mieszane uczucia. Nie wszyscy są w stanie uwierzyć w najnowszy rozkaz. Płk Stanisław Rostworowski zapisał: "Trzeba go było dwa i trzy razy powtarzać, bo odbierający go dowódca uszom swym nie wierzył (...) Na nic zaciekłość obrony, noce czuwań, wypadów, na nic dnie wypatrywań nadlatującego wroga, wystrzelane serie z karabinów przeciwlotniczych, pragnienie spiekłych warg i głód, na nic rany i zgony kolegów - Warszawa się poddaje, a z nią poddaje się Polska".

28 września o godz. 13.15 na warszawskim Rakowcu w fabryce Skody akt kapitulacji Warszawy ze strony polskiej podpisał gen. Kutrzeba (w imieniu gen. Rómmla dowódcy Armii "Warszawa"), ze strony niemieckiej gen. Blaskowitz (dowódca 8 Armii). Pomimo protestów strony polskiej w dokumencie użyto stwierdzenia "Twierdza Warszawa". W ten sposób Niemcy chcieli usprawiedliwić przed światem zmasowane bombardowania i zniszczenie miasta.

Żołnierze polscy mieli złożyć broń do 30 września i opuścić Warszawę do 3 października (oficerowie i podoficerowie szli do niemieckiej niewoli, żołnierze szeregowi mieli być zdemobilizowani). Niemieckie oddziały mogły wkraczać do stolicy od 29 września. Dodatkowo Niemcy zażądali dwunastu polskich zakładników jako gwarancji spokoju i zabezpieczenia przed sabotażem. Niektórzy z polskich obrońców (szczególnie Robotnicza Brygada Warszawy), nie znając ogólnej sytuacji miasta i wojska, nie chciała składać broni, traktując rozkaz oddania broni wrogowi jako zdradę. "Największy żal miały do dowództwa bataliony robotnicze, które jako ostatni odwód nie doczekały się wystąpienia do walki z bronią w ręku" (Marian Porwit).

W tym samym czasie 28 września 1939 w Moskwie minister spraw zagranicznych III Rzeszy Joachim von Ribbentrop wraz z ludowym komisarzem spraw zagranicznych Wiaczesławem Mołotowem podpisali kolejny pakt - tym razem "O granicach i przyjaźni", który zatwierdzał podział terytorium II RP pomiędzy dwóch agresorów. Był to de facto IV rozbiór Polski usankcjonowany tym razem porozumieniem dwóch totalitarnych państw. We wstępie do tego układu eufemistycznie zapisano: "Rząd Rzeszy Niemieckiej i rząd ZSRS uznają, po upadku dotychczasowego państwa polskiego, za wyłącznie swoje zadanie przywrócenie na tym terenie pokoju i porządku oraz zapewnienie żyjącym tam narodom spokojnej egzystencji, zgodnej z ich narodowymi odrębnościami".

Marta Tychmanowicz specjalnie dla WP.PL

Źródła: "Warszawa we wrześniu 1939 roku. Obrona i życie codzienne" (pod red. Czesława Grzelaka) Warszawa 2004, Władysław Bartoszewski "1859 dni Warszawy" (Kraków 2008), Krzysztof Dunin-Wąsowicz "Warszawa w latach 1939-1945"(Warszawa 1984)

Źródło artykułu:WP Wiadomości
II wojna światowawarszawapakt ribbentrop-mołotow
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (468)