PolskaMarsz upamiętniający śmierć Nigeryjczyka w stolicy

Marsz upamiętniający śmierć Nigeryjczyka w stolicy

Kilkaset osób przeszło w niedzielę ulicami stolicy w marszu upamiętniającym śmierć Nigeryjczyka Maxwella Itoyi - postrzelonego śmiertelnie przez policjanta. Manifestacja przebiegała spokojnie, bez incydentów.

30.05.2010 | aktual.: 31.05.2010 18:18

W marszu uczestniczyło ponad 300 osób. Wyruszyli sprzed dworca PKS Stadion na warszawskiej Pradze, gdzie zginął Itoya, przeszli ulicą Targową, al. Solidarności, mostem Śląsko-Dąbrowskim na pl. Zamkowy, a później ulicą Senatorską do pl. Bankowego przed budynek stołecznej policji.

Uczestnicy manifestacji nieśli transparenty z hasłami: "Max nie był agresywny, nie atakował policji, więc dlaczego nie żyje", "Rasizm Stop. Ukarać zabójcę Maxwella Itoyi", "Rasizm Stop. Stop Brutalności policji", "Rasizm stop. Witamy imigrantów w Polsce", "Żaden człowiek nie jest nielegalny. Otworzyć granice, zamknąć rządy" oraz "Warszawiacy zjednoczeni przeciwko brutalności policji". Podczas marszu skandowali m.in. "Rasizm stop", "Policja, mordercy".

Policjanci nie wpuścili manifestantów na parking przez komendą. W kordonie, odgradzającym ich od budynku stały wyłącznie policjantki. Podczas wiecu przed siedzibą stołecznej policji pamięć 36-latka uczczono również chwilą ciszy i modlitwą. Domagali się ukarania policjanta, który doprowadził do śmierci Nigeryjczyka i odszkodowania dla jego polskiej żony i trójki dzieci.

W tunelu pod torami kolejowymi, gdzie zginął 36-latek zapłonęły znicze, wiele osób składało kwiaty. Tuż przed rozpoczęciem manifestacji przyjaciele Maxwella podkreślali, "że był porządnym człowiekiem, nie kryminalistą". Podkreślali, że w Polsce mieszkał legalnie, ponieważ siedem lat temu zginął jego brat i władze przydzieliły jego rodzinie kilka wiz.

Do tragedii doszło w ubiegłą niedzielę podczas rutynowej kontroli przeprowadzanej przez policjantów na bazarze. Jak mówił, rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski, ze wstępnych relacji funkcjonariuszy wynika, że w momencie, gdy podeszli do grupy czarnoskórych mężczyzn, jeden z nich zaczął uciekać.

W pogoń za nim ruszył policjant. W tunelu pod torami przewrócił go na ziemię i próbował założyć mu kajdanki. Wtedy - według policjanta - jego i jego kolegę, który biegł za nim, zaatakowała grupa mężczyzn.

Pomiędzy policjantem a ściganym mężczyzną miało też dojść do szamotaniny. Z relacji jego kolegów wynikało, że próbowano mu wyrwać broń, wtedy padł strzał. Nigeryjczyk został postrzelony w udo.

Sokołowski mówił, że policjant próbował udzielać rannemu pomocy. Obrzucony został jednak kamieniami, cegłami i rurami. Podobnie jak pięciu innych policjantów został ranny. Sytuację udało się opanować dopiero po przyjeździe dodatkowych sił prewencji, 36-latka nie udało się jednak uratować.

W tej sprawie zatrzymane zostały 32 osoby. 25 przedstawiono zarzut czynnej napaści na funkcjonariuszy (za co grozi od roku do 10 lat więzienia), a jednemu - zarzut stawiania czynnego oporu policjantom (zagrożony karą do 3 lat). Wśród osób z zarzutami najwięcej jest obywateli Nigerii, są też mężczyźni legitymujący się polskimi dowodami osobistymi oraz osoby z paszportami Indii i Kamerunu.

Prokuratura prowadzi też postępowanie ws. ewentualnego przekroczenia przez policję uprawnień, skutkującego nieumyślnym spowodowaniem śmierci. Sprawę wyjaśniają też Biura Kontroli Komendy Głównej Policji i KSP.

W sobotę późnym wieczorem na placu przy dworcu PKS odbył się happening z udziałem znajomych i przyjaciół Nigeryjczyka, podczas którego symbolicznie nadano tamtejszemu placowi targowemu jego imię.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (241)