PolskaMarsz upamiętniający pierwszy transport Żydów z getta przeszedł ulicami Rzeszowa

Marsz upamiętniający pierwszy transport Żydów z getta przeszedł ulicami Rzeszowa

Psalm 23 i kadisz za zmarłych, które
odśpiewał naczelny rabin Polski Michael Schudrich, zakończyły w
piątek na placu Ofiar Getta w Rzeszowie uroczystości
upamiętniające pierwszy transport Żydów w lipcu 1942 roku z getta
w Rzeszowie do obozu zagłady w Bełżcu.

07.07.2006 | aktual.: 07.07.2006 15:27

Na placu Ofiar Getta - gdzie dawniej był kirkut, czyli cmentarz żydowski, zniszczony w czasie II wojny światowej - Niemcy dokonywali pierwszej selekcji Żydów - na tych, którzy jechali do Bełżca, byli rozstrzeliwani na miejscu lub zostawali w mieście. Pod kamieniem upamiętniającym tamte wydarzenia zapalono znicze i złożono kamienie pamięci. Na zakończenie przedstawiciele mieszkańców Rzeszowa w symbolicznym geście przepraszali naocznego świadka tamtych wydarzeń, Moshe Ostera.

Marsz wyruszył w piątek rano ze stacji kolejowej Staroniwa, skąd 7 lipca 1942 wywieziono w pierwszym transporcie ok. 5 tys. Żydów z rzeszowskiego getta. Marsz w milczeniu przeszedł ulicami miasta - tymi samymi, którymi wówczas przeszli Żydzi. W Marszu, który poprowadzili Schudrich oraz marszałek województwa Leszek Deptuła i wiceprezydent miasta Ryszard Winiarski, wzięli udział Żydzi przybyli z Izraela - wśród nich Moshe Oster - oraz mieszkańcy Rzeszowa.

Jesteśmy tutaj, aby pamiętać. To jest kluczowa rzecz na przyszłość. Jeżeli nie będziemy pamiętać, będziemy powtarzać błędy - powiedział Schudrich przed wyruszeniem Marszu, w którym wzięło udział ok. stu osób. Zaznaczył też, że nie można pomijać milczeniem zła, że nie można go nie zauważać._ Nie wolno milczeć, gdy się widzi zło_ - zaznaczył.

Konieczność zachowania w pamięci tamtych wydarzeń podkreślali także włodarze miasta i województwa. Prezydent miasta Tadeusz Ferenc przypomniał na placu Ofiar Getta historię rzeszowskiego getta żydowskiego oraz jego likwidacji. Zapewnił także, że Rzeszów jest miastem przyjaznym dla wszystkich i - zwracając się szczególnie do Żydów - zaprosił do jego odwiedzania.

W lipcu, gdy rozpoczęły się wywózki Żydów z rzeszowskiego getta, mieszkało w nim około 20 tys. osób. W lipcu 1942 roku w czterech transportach do obozu zagłady w Bełżcu wywieziono około 16 tys. Żydów, którzy wkrótce tam zginęli. Ok. 2 tys. Żydów - dzieci, chorych i starców - wywieziono do lasu koło Głogowa Małopolskiego i tam rozstrzelano. W getcie pozostało ok. 4 tys. Żydów, którzy pracowali dla Niemców. Po całkowitej likwidacji getta, która nastąpiła we wrześniu 1943 roku, trafili oni do różnych obozów, m.in. do Oświęcimia. Większość z nich nie przeżyła.

Przeżył natomiast Moshe Oster, który miał wówczas 15 lat. W rozmowie z PAP wspominał on, jak 7 lipca 1942 roku hitlerowcy wypędzali Żydów z ich domów i przeganiali na ówczesny kirkut, aby tam dokonać selekcji. Chorych, którzy nie mogli o własnych siłach podnieść się z łóżka, rozstrzeliwali na oczach bliskich. Niektórych wyrzucali z okien. Żydzi zgromadzeni na cmentarzu czekali w upale przez kilka godzin. Tam odebrano im cały majątek, a później popędzono ich na stację kolejową, skąd wyruszyli do obozu. Rodziców Moshe Ostera wywieziono w czwartym transporcie.

Człowiek nie był dla nich nic wart. Pytam dzisiaj Niemców - co wam zrobił mój ojciec, co inni wam zrobili? Nie odpowiadają, ale płaczą, tak jak ja - powiedział Moshe Oster.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)