Marsz narodowców w Hajnówce. Była blokada, policja rozdzieliła demonstrantów
W asyście policji, lecz bez poważniejszych incydentów ulicami Hajnówki przeszedł Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Około 200 uczestników upamiętniło m.in postać kpt. Romualda Rajsa, ps. Bury, oskarżanego o zbrodnie na białoruskiej ludności cywilnej w 1946 roku.
Wśród kilkuset uczestników marszu znaleźli się przedstawiciele środowisk narodowych m.in. Warszawy i Łodzi, widoczny był transparent kibiców Jagiellonii Białystok. Uczestnicy marszu skandowali: "Bury nasz bohater", "Chcemy wyklętych na lekcjach historii".
Organizatorzy zadbali, aby na transparentach nie pojawiły się nacjonalistyczne symbole. Wcześniej zapowiadano, że w takim wypadku zgromadzenie zostanie rozwiązane. Jak poinformował nadkomisarz Tomasz Krupa, rzecznik podlaskiej policji, podczas imprezy nie odnotowano dotąd poważniejszych incydentów.
Godzinę wcześniej swoje zgromadzenie zakończyli przeciwnicy marszu. Byli to przedstawiciele Lewicy z Robertem Biedroniem i działacze stowarzyszenia Obywatele RP. Ci ostatni zorganizowali blokadę marszu. Kładąc się na ulicy na trasie przemarszu. Policjanci usunęli ich z drogi, umożliwiając przejście marszu.
- Trzeba jasno nazwać kto był zbrodniarzem, a kto ofiarą. Są rany, których nie można rozdrapywać. Kto pójdzie w marszu, nie rozumie co to empatia i tragedia - oświadczył Robert Biedroń.
Część mieszkańców nie popiera marszu
Część mieszkańców przypatrujących się przemarszowi narodowców nie popierała wydarzenia. - Ktoś przyjeżdża i robi sobie u nas imprezę. Nasi dziadkowie i babcie opowiadali jednak o zbrodniach oddziału "Burego". Nie powinno tego być - mówił dziennikarzom jeden z mieszkańców. Wielu innych przyszło popatrzeć na marsz z ciekawości.
Marsz organizowany od kilku lat przez środowiska narodowe wzbudza kontrowersje. Nawiązuje do bohaterów niepodległościowego podziemia i gloryfikuje postać kapitana Romualda Rajsa ps. "Bury". Według ustaleń śledztwa IPN dowodzony przez niego oddział w 1946 r. popełnił zbrodnię. Spacyfikował kilka wsi w okolicach Bielska Podlaskiego, zamieszkiwanych przez prawosławną ludność. Zginęło wówczas 78 osób, w tym dzieci.
Radni miasta: "Bury nie jest naszym bohaterem"
W tym roku burmistrz Hajnówki zrezygnował z prób formalnego zablokowania wydarzenia. W poprzednich latach sąd uchylał takie zakazy. Z tego powodu radni miasta ograniczyli się do przyjęcia krytycznego stanowiska dotyczącego imprezy.
- "Bury nie jest naszym bohaterem i nigdy nim nie będzie! Stawianie go za wzór i głoszenie haseł "Bury – mój bohater" jest prowokacją, której nie można akceptować. Naszymi bohaterami zostaną niewinnie zamordowani mieszkańcy, którym tym stanowiskiem oddajemy należy im hołd" - czytamy w uchwale radnych Hajnówki.
Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl