Marsz Kaczyńskich
Budowę IV RP na fundamencie dekomunizacji
Prawo i Sprawiedliwość ogłosiło w niezdekomunizowanym do tej pory
Pałacu Kultury i Nauki. Jedyną formą rozliczenia Pałacu, dokonaną
zresztą jeszcze za Polski Ludowej, było zasłonięcie jego
pierwotnej nazwy - im. Józefa Stalina - pisze "Trybuna".
Duch autorytaryzmu był obecny na Sali Kongresowej, która przez dziesięciolecia była wykorzystywana jako miejsce zjazdów PZPR. W roli przywódców partii i narodu wystąpili bracia Kaczyńscy. Lech ogłosił kandydowanie w wyborach prezydenckich. Pozostający w jego cieniu Jarosław, główny ideolog tzw. moralnej rewolucji, szykuje się na premiera.
Kaczyńscy zapowiedzieli budowę państwa narodowego "w imię Boga Wszechmogącego", w którym nie będzie miejsca dla ludzi lewicy czy niewierzących. IV RP ma być państwem zlustrowanym, zdekomunizowanym, przeoranym moralną rewolucją. Pomysły Kaczyńskich na nową Polskę wyraźnie nawiązują do antydemokratycznej Konstytucji Kwietniowej z 1935 r.
Kiedyś Jarosław Kaczyński powiedział, że tym razem jeńców brać nie będą - mówi poseł Piotr Gadzinowski (SLD). Gdy o tym opowiadałem, słyszałem, że straszę. Jednak tym razem to są zapowiedzi zupełnie innej jakości. Tak jak Lepper powiedział w Sejmie, że "Wersalu nie będzie", tak program PiS oznacza, że nie ma co liczyć na litość dla wrogów tej partii - tłumaczy Gadzinowski.
Dla prof. Wojciecha Lamentowicza, konstytucjonalisty i byłego doradcy "Solidarności", zapędy autorytarne Kaczyńskich są trwałą cechą tych polityków. Znam osobiście obu panów. Podobne poglądy mieli zawsze, tylko nie zawsze mieli tak wpływową partię, jak teraz - wyjaśnia.
Zwraca uwagę, że PiS jest zbudowane jak ugrupowanie wodzowskie. To jest styl, który może się upowszechnić w strukturach państwa i zmienić formę tego państwa. Z jednej strony republikanizm dzisiejszej Ameryki, z drugiej nawiązanie do sanacji i piłsudczyków, z trzeciej mieszanka konserwatywnych idei różnych epok i czasów. Razem otrzymujemy propozycję wyraźnie autorytarną. Jej autorzy mają tego świadomość - twierdzi Lamentowicz.
Zdaniem Andrzeja Celińskiego (SdPl), jednego z przywódców pierwszej "Solidarności", o wiele groźniejsze od Kaczyńskich jest ich otoczenie. To jest inna klasa intelektualna. Wydaje im się, że siła znaczy wszystko. To są ludzie słabi, którzy znajdują oparcie w sile. Oni są najgroźniejsi dla polskiej demokracji, bo sprzyja im frustracja - przekonuje Celiński.(PAP)
Więcej:Trybuna - Marsz Kaczyńskich