"Margot ważniejszy od COVID” [OPINIA]
Gdy Europa przygotowywała się na kolejne uderzenie koronawirusa politycy w Polsce dyskutowali czy i jak wypowiedzieć Konwencję Stambulską. Gdy wirus zaczął zbierać żniwo obóz rządzący zajmował się sobą i walką o stołki. Polityczne dyrdymały, że "jesteśmy przygotowani na pandemię” to przejaw karygodnej arogancji i nieodpowiedzialności.
15.10.2020 10:42
Rośnie liczba zakażonych wirusem COVID-19 i zmarłych w wyniku choroby. Według danych Europejskiego Centrum ds Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC) w minioną środę Polska znajdowała się już na siódmym miejscu wśród europejskich państw pod względem zgonów na COVID -19.
Jest powód do obaw? Jest. Pytanie tylko kiedy dotrze to do polityków obozu Zjednoczonej Prawicy, których najwyraźniej nie opuszcza totalnie fałszywe poczucie dobrze spełnionego obowiązku. - "Przygotowaliśmy się. Sytuacja jest trudna, ale nie dramatyczna. Mamy odpowiednią liczbę respiratorów. W każdej chwili możemy zwiększyć liczbę łóżek w szpitalach” - perorował z samozadowoleniem senator Stanisław Karczewski z PiS.
Arogancja władzy czy tylko polityczna głupota? Polska nie wykorzystała doświadczeń wiosennej pandemii i nie przygotowała się w taki sposób jak mogła na jesienne uderzenie choroby. Dzisiaj, gdy zaczyna brakować nie tylko dobrze wyszkolonego personelu szpitalnego i miejsc w szpitalach zakaźnych, gwałtownie rośnie liczba zarażeń w szkołach, rządzący dopiero próbują poszukiwać doraźnych rozwiązań prawnych pozwalających na wykorzystanie zasobów.
Jak? Na przykład rzecznik ministra zdrowia Wojciech Andrusiewicz poinformował o decyzji szefa resortu o uruchomieniu szkoleń personelu pielęgniarskiego do obsługi respiratorów i pomocy w opiece nad chorymi na Covid-19. Fantastycznie. Tyle że należało to zrobić cztery miesiące wcześniej.
Szpitale i ośrodki opieki społecznej chwalą sobie współpracę z Wojskami Obrony Terytorialnej w czasie zimowej pandemii i proszą o ich uruchomienie również i teraz. Ale jest problem. Brakuje formalnych uprawnień do tego, by chętni do pomocy żołnierze WOT mogli włączyć się do akcji. Szkoły podstawowe i średnie wraz z nauczycielami są nieprzygotowane i systemowo niezabezpieczone na epidemię koronawirusa. Był czas, by niezbędne działania, również urzędnicze w tym zakresie podjąć. Zawalono sprawę.
Notabene jak ktoś chce się przekonać jak koronawirus roznosi się w Polsce to wystarczy, by wybrał się pociągiem IC czy TLK na trasie Szczecin- Poznań- Warszawa. Obok całkowicie pustych przedziałów w wagonach te wypełnione pasażerami po brzegi. Miejsce przy miejscu. Bo, jak tłumaczą władze PKP – system tak sprzedaje bilety. Będzie uaktualniony po weekendzie. Można było wcześniej to zrobić? Można było, tylko trzeba byłoby pomyśleć. A to okazało się dla niektórych zbyt trudne.
I żeby nie było, że zawalili tylko politycy obozu rządzącego - niemal w żadnym większym mieście w Polsce, również tych "bastionach” opozycji jak Poznań, Gdańsk czy Warszawa trzymający tam rządy dygnitarze wespół w zespół z armią doradców mając czas w okresie letnim nie przygotowali komunikacji miejskiej do należytego, bezpiecznego funkcjonowania w okresie pandemii.
Czym w takim razie, wiedząc o nadchodzącej drugiej fali pandemii zajmowali się polscy politycy, szczególnie obozu Prawa i Sprawiedliwości? Debatą publiczną o tym czy zagraża nam ofensywa LGBT czy też jest to problem marginalny. Dyskusją podsycaną – i tu trzeba uderzyć się też we własne piersi – przez dziennikarzy i rzecznika praw obywatelskich – czy Michał Sz. znany jako "Margot” jest kobietą czy tylko uznaniowo nią bywa. Wreszcie - "palącym” problemem domniemanego wypowiedzenia Konwencji Stambulskiej i tym, czym najbardziej lubią zajmować się politycy – podwyżkami poselskich uposażeń i walką o stołki.
Co można było zrobić przez ostatnie pół roku, by przygotować się na kolejną falę COVID? Chociażby, jak napisał na Twitterze Jakub Kosikowski, lekarz – rezydent na onkologii klinicznej – dokładnie sprawdzić i przygotować osiemdziesiąt pięć oddziałów zakaźnych w szpitalach w Polsce. Urzędnikom wojewódzkim powinno zająć to 1-2 dni pracy. Zawalono sprawę.
Dalej: przygotować listę "osoboetatów” w szpitalach i listę rezerw kadrowych do pracy w nich. Zaniedbano to. I co równie ważne – można było przygotować, jak pisze Jakub Kosikowski - "oddzielny system ratownictwa i koordynacji dla COVID i nieCOVID” oraz przygotować "spójne powszechne wytyczne opieki nad pacjentem COVID od podejrzenia po wskazania do hospitalizacji”. Przebimbano sprawę. Dzisiaj chory z objawami zakażenia koronawirusem odbija się od niewydolnych infolinii, dysfunkcjonalnych teleporad, w których nieprzegotowani lekarze boją się podjąć decyzję o wysłaniu pacjenta na testy czy skierowaniu na oddział zakaźny.
Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że rządzący doskonale zdają sobie sprawę z tego, że zawalili sprawę, więc rozpoczęto casting na winnych. Minister Jacek Sasin już oskarżył lekarzy o brak należytego zaangażowania, w dalszej kolejności zapewne przyjdzie czas na nauczycieli, policjantów i przedsiębiorców.
Politycy Prawa i Sprawiedliwości, którzy przebimbali sobie czas przygotowań do epidemii koronawirusa zapomnieli o jeszcze jednym. Koalicja PO – PSL nie tylko dlatego straciła władzę, że stworzyła rząd gamoni i ignorantów, nie tylko przez afery, bo te jedynie nadszarpnęły zaufanie społeczne. Polacy mieli dość arogancji i bezczelności liberalnej władzy. Tej samej arogancji, która dziś – wobec pandemii – zdaje się charakteryzować polityków Zjednoczonej Prawicy.
Wojciech Wybranowski dla WP OPINIE