ŚwiatMargaret Thatcher: po niej następowały już tylko polityczne karły

Margaret Thatcher: po niej następowały już tylko polityczne karły

Przez jednych kochana, przez innych znienawidzona. Zdania są podzielone. Ale nie ulega wątpliwości - Margaret Thatcher była jedną z ostatnich ikon wielkiej polityki. - Po niej następowały już tylko polityczne karły - mówi londyński arystokrata Jan Żyliński.

Margaret Thatcher: po niej następowały już tylko polityczne karły
Źródło zdjęć: © AFP | Daniel Janin

08.04.2013 | aktual.: 09.04.2013 16:13

Cztery lata temu Margaret Thatcher pozowała polsko-brytyjskiej malarce Barbarze Kaczmarowskiej Hamilton. Przez ponad godzinę cierpliwie pozowała, później podczas lunchu pytała o Polskę, wspominała papieża Jana Pawła II. W pewnym momencie podeszła do okna i patrząc na ogród powiedziała: Piękny widok, nieprawdaż. Mimo że miała wówczas problemy ze zdrowiem, uśmiech nie schodził z jej twarzy. Ci, którzy ją dobrze znali, podkreślają, że w życiu prywatnym była miłą, czarującą osobą. Kiedy jednak rozgrywała partię politycznych szachów, trudno było znaleźć twardszego gracza.

Inspiracja dla Reagana

- Wybitna osobistość, a szczególnie wiele do zawdzięczenia mamy jej my, Polacy. To dzięki niej tysiące naszych rodaków, jeszcze przed stanem wojennym, mogło na pół legalnie przyjeżdżać na Wyspy i zobaczyć jak wygląda inny świat - mówi prezes Zjednoczenia Polskiego w Wielkiej Brytanii Włodzimierz Mier-Jędrzejowicz.

- Myślę, że była inspiracją dla amerykańskiego prezydenta Ronalda Reagana, którego twarda polityka przyczyniła się do rozmontowania sowieckiego systemu. Thatcher sprawdzała się zarówno na arenie krajowej, jak i międzynarodowej. Twardo negocjowała z Unią Europejską, ale nie dlatego, że była jej przeciwna. Ona po prostu, świetnie znając przepisy, stawiała przede wszystkim na przestrzeganie prawa i uczciwość. Jej odejście z polityki było dla mnie wielkim ciosem, poczułem jakbym stracił kogoś bliskiego. No i jeszcze jedno - miała seksapil, dzięki któremu tak skutecznie mogła czarować polityków z innych państw - podkreśla Mier-Jędrzejowicz.

Jej partia miała już dość

Polacy mieszkający na Wyspach, pamiętający rządy Margaret Thatcher, w zdecydowanej większości pozytywnie wypowiadają się na jej temat. Ikona, polityk z krwi i kości, dama, patriotka. Takie określenia powtarzają się najczęściej. Brytyjczycy są bardziej podzieleni - jedni ją uwielbiali, inni wprost przeciwne.

- Postępowanie w stosunku do górników nie przynosi jej chwały. Zamykanie kopalń, wyrzucanie ludzi na bruk, nasyłanie na nich policji. Tak nie powinno się postępować w demokratycznym kraju - mówi grafik Mark Thomas, dodając, że swoje dni chwały Thatcher zawdzięcza wygranej wojnie o Falklandy z Argentyną. - Ale w jakimś sensie sama do niej doprowadziła, wcześniej wycofując stamtąd ostatni okręt. Na pewno była nietuzinkowym, barwnym politykiem, ale z czasem nawet jej własna partia miała już dość jej pryncypialnego postępowania. To mówi samo za siebie - dodaje Thomas.

Koniec prawdziwej polityki

Urodzony na Wyspach, mający polskie i brytyjskie obywatelstwo arystokrata Jan Żyliński, od dziesięciu lat jest członkiem Partii Konserwatywnej. Jak przyznaje, dla niego Żelazna Dama zawsze była wielkim natchnieniem, a od czasu, kiedy odeszła w cień, prawdziwa polityka się skończyła.

- Po niej były już tylko polityczne karły. Thatcher miała wszystko - wizję, charyzmę, osiągnięcia. Myślała strategicznie, nie robiła ruchów pod publiczkę i dlatego często nie zyskiwało to poklasku. Spotkałem się z nią raz w życiu, kilka temu, w londyńskim klubie Carlton. Podczas uroczystej imprezy, w której uczestniczyło kilkaset osób, klęknąłem przed nią, ucałowałem jej dłoń i na kolanach dziękowałem za to, co zrobiła dla Anglii i świata - wspomina Żyliński.

Pozostała sobą

Mniej jednoznaczna w ocenach jest Samantaha Johnston, pielęgniarka, która w momencie dojścia do władzy Thatcher miała 18 lat. - Moja rodzina nie była jej zwolenniczką. Zaciskanie pasa, masowe zwolnienia z pracy, niepewność jutra. Czasy nie były łatwe. Jednak teraz, z perspektywy, widać, że tamten okres zaprocentował dobrą koniunkturą już po jej odejściu, co niewątpliwie było efektem konsekwencji i strategii, którą wdrażała w życie w okresie swoich rządów - mówi Johnston, dodając, że była premier imponowała jej swoją przebojowością.

- W świecie polityki, zdominowanym przez mężczyzn, w którym nie brakuje różnych hochsztaplerów i oszustów, ona potrafiła znakomicie dać sobie radę. A jednoczenie pozostać sobą - dodaje.

Z Londynu dla WP.PL Piotr Gulbicki

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)