Marek Safjan: są potrzebne zmiany w polskiej konstytucji
Są potrzebne pewne zmiany, przede wszystkim wynikające z naszej integracji z Unią Europejską. Na przykład trzeba by lepiej określić relacje pomiędzy Parlamentem Europejskim, czy w ogóle strukturami unijnymi, a Parlamentem polskim. Tu jest duży niedosyt, trzeba będzie na pewno zmienić Konstytucję wtedy, kiedy przystąpimy, w co wierzę, do strefy euro - powiedział Marek Safjan, prezes Trybunału Konstytucyjnego, gość "Sygnałów Dnia".
02.05.2006 | aktual.: 02.05.2006 10:21
Sygnały Dnia: Tak się składa, że rozmawiamy w przeddzień naszego święta narodowego, w przeddzień kolejnej rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 maja, a w zasadzie nie Konstytucji, ale Ustawy rządowej, bo taki był oficjalny tytuł tego dokumentu.
Marek Safjan: Tak to się nazywało.
A tak swoją drogą to ciekawe, że są kraje, które jakoś obywają się bez konstytucji. Przykład Wielkiej Brytanii, która nie ma jednolitego tekstu konstytucyjnego, czy Izraela, w pełni kraje demokratyczne.
- Bo rzecz nie w konstytucji pisanej jako takiej, ale w konstytucji, która tworzy podstawy funkcjonowania państwa, ale która może wynikać z tradycji, z precedensów, która jest w istocie rzeczy wynikiem rozwoju historycznego systemu politycznego państwa. Życzyłbym każdemu państwu na świecie, żeby miał tak dobry system konstytucyjny, jak Wielka Brytania, która nie ma pisanej konstytucji, ale, oczywiście, ma reguły konstytucyjne w takim znaczeniu, w jakim my używamy tego pojęcia, ponieważ ma określone reguły ukształtowane w praktyce prawnej, parlamentarnej, politycznej.
I co jest ciekawe – mianowicie okazuje się, że nie wszystko trzeba zapisywać, żeby stawało się obowiązującą regułą postępowania w państwie demokratycznym. Bo może być też i tak, jak właśnie się dzieje w krajach o długiej tradycji konstytucyjnej i historycznej, mianowicie że struktury polityczne, partie polityczne, funkcjonariusze publiczni respektują reguły demokratycznej gry nawet wtedy, kiedy nie są one wyraźnie zapisane...
W oparciu o zasady, o zwyczaj.
- W oparciu o dobry obyczaj, o dobry standard demokratyczny. Cały czas powtarzam, że nie można upraszczać i twierdzić, że tylko to, co jest zapisane wyraźnie, wprost określa reguły naszego postępowania, zwłaszcza w polityce i na forum publicznym, ponieważ pomiędzy tymi regułami zapisanymi istnieje dość szeroki obszar tego, co można by nazwać kulturą konstytucyjną czy standardem demokratycznym. Bardzo życzę, żeby wszyscy politycy, wszyscy ludzie, którzy są czynni publicznie, pamiętali o tym, że należy respektować te wartości czy te dobre obyczaje polityczne, które wpisują się niejako w aksjologię, w pojęcia konstytucyjne, chociaż nie są nawet czasem wyraźnie definiowane.
(...) Panie profesorze, czy taka instytucja, jak Trybunał Konstytucyjny czy też Sąd Konstytucyjny (nazwa może być różna) obowiązuje we wszystkich 25, licząc i Polskę, krajach Unii Europejskiej?
- Tak, jest to koncepcja czy model przyjęty powszechnie. Oczywiście, w niektórych krajach to się nazywa Sąd Konstytucyjny, w większości krajów kontynentalnych, kontynentalnej Europy tak zwanej, bo w krajach anglosaskich, takich jak kraje skandynawskie, Wielka Brytania przede wszystkim, mamy do czynienia z innym modelem ukształtowanym w oparciu o model znany nam lepiej w Polsce pod hasłem Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych. Czyli jest to sąd najwyższy, który jest jednocześnie sądem konstytucyjnym, a więc ma te kompetencje, które przysługują sądowi w zakresie kontroli konstytucyjności prawa, czyli kompetencje polegające na tym, najogólniej mówiąc, że może być uznany akt normatywny, przepis prawa za niezgodny z konstytucją i usunięty z systemu.
I to mogą zrobić również sądy najwyższe niektórych krajów, w których nie ma sądu konstytucyjnego. Ale co jest ciekawe, te sądy konstytucyjne powstały przecież jako odpowiedź na mankamenty demokracji. Okazało się, że ta demokratyczna struktura oparta o rządy w większości legitymowane demokratycznie jest niewystarczająca, że trzeba tworzyć w związku z tym jakieś dodatkowe zabezpieczenia. Bo jeżeli nie potrafiliśmy się ustrzec przed totalitaryzmem XX wieku, przed faszyzmem czy komunizmem, trzeba tworzyć takie zabezpieczenia, które okażą się jednak czymś dodatkowym, uzupełniającym reguły gry demokratycznej.
Sąd konstytucyjny, który mówi: Owszem, większość parlamentarna, ale nie możecie zrobić wszystkiego wedle reguły większości, ponieważ są jeszcze pewne zasady i wartości, na przykład prawa podstawowe każdej jednostki wobec państwa, które nigdy nie mogą być naruszone poprzez większość demokratycznie wybraną.
(...)
Był także postulat mówiący o tym, by poprawa Konstytucji (no bo czas się zmienia) miała miejsce co 25 lat. W przyszłym roku będziemy mieli 10-lecie obecnej Konstytucji, obecnej ustawy zasadniczej. Czy pan profesor uważa, że powinna ona być zmieniona w dużym, małym, średnim stopniu? A może w ogóle? Może jest to dobry akt prawny?
- Są potrzebne pewne zmiany, przede wszystkim wynikające z naszej integracji z Unią Europejską. Na przykład trzeba by lepiej określić relacje pomiędzy Parlamentem Europejskim, czy w ogóle strukturami unijnymi, a Parlamentem polskim. Tu jest duży niedosyt, trzeba będzie na pewno zmienić Konstytucję wtedy, kiedy przystąpimy, w co wierzę, do strefy euro. Trzeba będzie prawdopodobnie doprecyzować regulacje, które dotyczą pierwszeństwa prawa wspólnotowego w stosunku do prawa krajowego.
Ale generalnie rzecz biorąc, chcę powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, że uważam, że Konstytucja z 1997 roku sprawdza się w praktyce. Ona może nie jest doskonała, bo takich aktów nie ma, ale ona jest dobrą podstawą dla tworzenia sprawnie funkcjonującego państwa, ale przede wszystkim jest dobrą podstawą do tego, żeby tworzyć w Polsce kulturę konstytucyjną opartą na idei ochrony praw podstawowych, praw i wolności jednostki.