PublicystykaMarek Migalski: dlaczego Ziobro krytykuje prezydenta?

Marek Migalski: dlaczego Ziobro krytykuje prezydenta?

Nie sposób nie zauważyć ataku Zbigniewa Ziobro na Andrzeja Dudę. Duży wywiad w tygodniku "Wsieci", zapowiadany wywiad w środowej "Gazecie Polskiej", wypowiedź kapciowego ministra sprawiedliwości, czyli Patryka Jakiego, w "Superexspresie". Atak jest zmasowany i stosunkowo ostry - zwłaszcza w porównaniu z dotychczasowymi relacjami na linii rząd-prezydent - pisze Marek Migalski.

Marek Migalski: dlaczego Ziobro krytykuje prezydenta?
Źródło zdjęć: © East News | JACEK DOMINSKI/REPORTER

31.07.2017 | aktual.: 31.07.2017 12:25

Dlaczego Ziobro zdecydował się na taki ruch? Jeśli na sali są dzieci, to dla nich mamy wytłumaczenie następujące: pan minister krytykuje pana prezydenta, bowiem ten drugi zablokował mądrą reformę, którą ten pierwszy przygotował, żeby w Polsce było dobrze. A jeśli ten tekst czytają jednak dorośli, to odpowiedź jest nieco inna: Ziobro uderza w Dudę, bowiem chce zaostrzyć jego już istniejący konflikt z Jarosławem Kaczyńskim. Dlaczego? Bowiem dobra współpraca prezydenta i prezesa PiS marginalizowała znaczenie Ziobry i odsuwała go od sukcesji po Kaczyńskim. Natomiast w wojnie obu - Dudy i Kaczyńskiego - Ziobro jest niezbędny prezesowi PiS i staje się postacią pierwszoplanową.

Gdyby kooperacja Dudy i Kaczyńskiego układała się jak do tej pory, to ten pierwszy byłby naturalnym kandydatem PiS na urząd prezydenta w 2020 roku. Po odejściu na emeryturę lub - co nie daj Boże - śmierci Kaczyńskiego, to właśnie Duda byłby jego naturalnym spadkobiercą i to wokół niego gromadziłaby się cała prawica. Na szczęście dla Ziobry, prezydent zawetował dwie, a nawet trzy, ważne dla prezesa PiS ustawy i tym samym stał się w oczach Kaczyńskiego zdrajcą. Nie ma więc już mowy, by w 2020 roku był poparty przez PiS. Ale w interesie Ziobry jest, by było to pewne i by konflikt między Dudą a Kaczyńskim pogłębiać. Dlatego przystąpił do ataku i z zapałem kopie rowy, by na 100 proc. uniemożliwić powrót do współpracy prezydenta i prezesa PiS.

Ziobro trzy lata temu był politykiem przegranym. Dziś jest jednym z najmocniejszych w obozie władzy. Umiejętnie się w nim rozprowadza, umacnia, buduje. Naprawdę dojrzał. Żeby to dostrzec, wystarczy porównać go z jego doboszem Jakim: to Ziobro sprzed dekady. Dziś minister sprawiedliwości umiejętnie wzmacnia swoją pozycję i tworzy własne środowisko polityczne. Za kilka lat, jeśli nie popełni błędów, będzie jednym z tych, którzy skoczą sobie do gardeł po odejściu Kaczyńskiego. Być może w tej walce polegnie, bo wzbudza strach wśród innych graczy i mogą się oni na chwilę zjednoczyć przeciwko niemu (jak było w przypadku Berii, po śmierci Stalina - przepraszam za ten przykład), ale na pewno będzie się wówczas skutecznie bił i nie jest bez szans na to, by albo wziąć całość władzy na prawicy, albo przynajmniej wykroić dla siebie spory jej kawałek.

Czy atak na prezydenta jest dokonywany na polecenie Kaczyńskiego? Raczej nie, ale na pewno za jego wiedzą i zgodą. Prawdopodobnie prezes odebrał telefon od Ziobry z taką prośbą i przyzwolił na te harce. Po pierwsze dlatego, że chce odegrać się na Dudzie za jego samodzielność, a nie chce tego robić własnymi rękami. A po drugie, bo lubi takie gierki i chce, by na zapleczu obozu władzy prowadzone były wojenki podjazdowe. To zawsze wzmacnia jego rolę jako rozjemcy i ostatecznego arbitra. Dlatego przychylnym okiem patrzy na podgryzanie prezydenta przez ministra sprawiedliwości i jego halabardników.

Tak właśnie należy czytać wzmożoną aktywność Zbigniewa Ziobry i jego krytykę głowy państwa.

Zobacz także
Komentarze (0)