PolskaMarek Król: niech Urban przeprosi, nie byłem agentem

Marek Król: niech Urban przeprosi, nie byłem agentem

Marek Król, szef spółki wydającej "Wprost", chce by sąd nakazał tygodnikowi "Nie" przeprosiny oraz sprostowanie twierdzeń, że był on agentem SB. W poniedziałek Sąd Okręgowy w Warszawie odroczył ten cywilny proces do 13 sierpnia.

28.05.2007 11:35

W 1996 r. tygodnik Jerzego Urbana po raz pierwszy napisał, że Król - przez 18 lat redaktor naczelny "Wprost" - był agentem SB o kryptonimie "Rycerz". Powtórzono to w 2005 r., powołując się na oficera SB. Wtedy Król wystąpił przeciw Jerzemu Urbanowi, naczelnemu "Nie", z pozwem o ochronę dóbr osobistych.

Jeszcze w 1996 r., w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" na pytanie, czy był agentem, Król odpowiadał: "Niczego w życiu nie podpisywałem. Gdy w 1985 r. zostałem zastępcą naczelnego "Wprost", to raz na miesiąc, raz na dwa miesiące przychodził do redakcji jakiś facet z SB, meldował się w sekretariacie i pytał o nastroje".

W 2006 r. "Rzeczpospolita" podała, że b. oficer SB Witold N., zeznając przy zamkniętych drzwiach jako świadek w tym procesie, potwierdził informacje "Nie".

W poniedziałek miał zeznawać jako świadek były poznański dziennikarz Paweł Dębski, który pierwszy w 1996 r. oskarżył Króla o agenturalność w "Dzienniku Poznańskim". Według "Wprost", tekst Dębskiego był zemstą za artykuł "Wprost" opisujący sprawę podejrzeń o rzekome szpiegostwo Józefa Oleksego, a artykuły w "Nie" były tylko powieleniem tych zarzutów. Sądowe wezwania do Dębskiego wracają jednak jako nieodebrane; sąd ponowił próbę wezwania go na sierpień.

Pełnomocnik Urbana mec. Eugeniusz Baworowski wniósł, by sąd ponownie wystąpił do IPN o teczkę sprawy operacyjnej pod kryptonimem "Prasa", prowadzonej w latach 1984-1989 przez SB w Poznaniu. Sąd się na to zgodził, przy sprzeciwie pełnomocnika "Wprost", który zwracał uwagę, że IPN podał, że Marek Król nie figurował na tzw. liście Wildsteina. Mec. Baworowski replikował, że ta lista "nie była pełna", bo obejmowała tylko osoby z woj. warszawskiego.

Trwa proces wytoczony przez "Wprost" Aleksandrowi Kwaśniewskiemu za nazwanie w 2005 r. przez ówczesnego prezydenta tego tygodnika "ubecką gazetą". Niech żadna mutacja Urzędu Bezpieczeństwa nie stara się kierować losami Polski - mówił wówczas prezydent. Przypomniał, że w 1989 r., kiedy PZPR "kończyła swój żywot", ówczesny I sekretarz partii Mieczysław Rakowski zaproponował mu stanowisko sekretarza Komitetu Centralnego - on odmówił, a sekretarzem tym został Marek Król. Ciąg dalszy tego procesu - 6 czerwca.

54-letni Król złożył rezygnację z kierowania tygodnikiem "Wprost" w 2006 r. Zaprzeczał wtedy, że powodem dymisji były niewyjaśnione epizody z jego przeszłości. Dziś jest prezesem zarządu Agencji Wydawniczo-Reklamowej "Wprost" - wydawcy tygodnika.

Nowa ustawa lustracyjna, która weszła w życie 15 marca, stanowi, że z mocy prawa jawne dla wszystkich obywateli są w IPN teczki osób pełniących ważne funkcje w państwie. 11 maja Trybunał Konstytucyjny wykreślił z katalogu osób, których teczki są jawne dla wszystkich, m.in. członków władz spółek będących wydawcami mediów, a także redaktorów naczelnych. Za zgodną z konstytucją TK uznał zaś dostępność dla każdego akt członków kierownictwa PZPR.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)