PolskaMarek Jurek: jest problem z becikowym

Marek Jurek: jest problem z becikowym

Zamiar szerokiej polityki prorodzinnej jest dobry (...). Natomiast jest kwestia zagrożenia dla budżetu, odpowiedzialności za politykę finansową państwa, dlatego że koszt tej ustawy LPR-owskiej to nie jest tylko te trzysta kilkadziesiąt milionów wynikających z większego zasiłku dla dzieci, które się urodzą, ale również koszty pochodne, wynikające z mierzenia dochodów rodzin pracujących nie na umowę o pracę i korzystających z pomocy społecznej - powiedział Marek Jurek, Marszałek Sejmu RP, gość "Sygnałów Dnia".

29.12.2005 | aktual.: 29.12.2005 10:09

Sygnały Dnia: Ostatnie posiedzenie w tym roku Izby?

Marek Jurek: Tak, ostatnie posiedzenie w tym roku się toczy. Dzisiaj ostatni dzień obrad, ale jestem państwu najpierw winien przeprosiny z powodu nieporozumienia informacyjnego. Nie było mnie rano w dniu Zgromadzenia Narodowego. To dla mnie zupełnie wyjątkowe wydarzenie, że nie docieram na audycję, na której jestem oczekiwany, chociaż której nie traktowałem jako umówiony. Tak że mam nadzieję, że więcej słuchaczy I Programu Polskiego Radia nie zawiodę i – jak mówię – dzisiaj wznawiamy współpracę, chociaż to jest ostatnie spotkanie w tym roku rzeczywiście.

Kontynuujemy, nie tyle wznawiamy. Panie marszałku, ważne decyzje przed posłami od becikowego, czyli zasiłku porodowego, przez ustawę medialną. Jak rozumiem, a przynajmniej takie są opinie zainteresowanych, wersja rządowa zasiłku porodowego zostanie zaakceptowana, czyli tysiąc złotych dla najmniej zarabiających, do 504 złotych. Chociaż podobno wczoraj Sejmowa Komisja Polityki Społecznej rekomendowała przywrócenie becikowego dla wszystkich, niezależnie od dochodów.

- Jesteśmy przed głosowaniem i rzeczywiście różnica między tymi projektami polega przede wszystkim na tym, że w projekcie poselskim, czyli tym przedstawionym przez LPR, tak naprawdę 70% rodzin mniej zarabiających, (...) rodzin najuboższych, to jest jednak dwie trzecie rodzin, dostała po 2 tysiące zasiłku w praktyce, a 30% rodzin tych lepiej zarabiających jeszcze po tysiąc złotych w wypadku urodzenia dziecka. Nie jest zły projekt, dlatego że wiadomo, że w wypadku na przykład urodzenia czwartego dziecka połowa rodzin, które żyły w stanie dostatku, spada poniżej progu ubóstwa, czyli na pewno przyjęcie na świat dziecka obniża poziom każdej rodziny, nawet dobrze zarabiającej. Ale jest kwestia możliwości państwa.

Poza tym projekt LPR zakłada zmianę sposobu szacowania dochodów rolników i w związku z tym pochodne wydatki w innych sferach, w sferach pomocy społecznej, dlatego on jest bardzo kosztowny i w moim przekonaniu to może być dobry drogowskaz dla działania państwa, tylko dzisiaj w przekonaniu rządu i posłów, którzy podzielają argumenty rządu jest to projekt za daleko idący, na który państwa nie stać. I na tym polega jego problem, nie na tym, że on jest zły co do zamiaru, bo co do zamiaru jest dobry, tylko jest kwestia kalkulacji kosztów. I również wyboru priorytetów, dlatego że środki, które rząd chce jeszcze przeznaczyć na politykę prorodzinną, mają być skierowane na umożliwienie wydłużenia urlopów macierzyńskich, a pamiętajmy, że... Że w bliskiej perspektywie taki projekt jest przygotowany.

- Tak, rząd Millera doprowadził do drastycznego obniżenia urlopów macierzyńskich, do 16 tygodni z taką opcją, że nawet po 12 tygodniach można... Znaczy właściwie ta ustawa zachęca kobiety do pójścia do pracy przed setnym dniem od urodzenia dziecka, mimo że formalnie urlop wynosi 16 tygodni, ale w porównaniu z innymi krajami Europy, to jest bardzo krótko. I dlatego rząd chce podjąć działania w tym roku, pierwszy taki krok, wydłużenie urlopów macierzyńskich o 2 tygodnie, a w następnych latach kolejne wydłużenia. No i jest kwestia wyboru priorytetów, dlatego że w każdej rodzinie i w każdym narodzie dysponujemy tymi środkami finansowymi, które mamy i musimy decydować, na co je wydać. Na tym polega problem wyboru między tymi dwoma wariantami ustawy o zasiłkach porodowych, o tzw. becikowym.

Natomiast myślę, że to wczorajsze głosowanie w Komisji Polityki Społecznej wynika z zaskakującego stanowiska opozycji, największej partii opozycyjnej, tzn. Platformy Obywatelskiej, która wtedy, kiedy Prawo i Sprawiedliwość mówi o zaletach tego rodzaju zamiarów, no to Platforma jest przeciw i mówi: zasiłki tylko dla najbiedniejszych i tak dalej. Wtedy, kiedy Prawo i Sprawiedliwość mówi o realizmie finansowym, o tym, że nawet dobre zamiary trzeba przymierzyć do finansowych możliwości państwa, Platforma nagle zaczyna się zgadzać z projektami, które wczoraj kwestionowała. Tak że to jest zaskakujące stanowisko, świadczące o tym, że chęć uprawiania opozycji góruje nad programowym charakterem tej opozycji. Chęć bycia przeciwko partii rządzącej góruje nad chęcią prezentowania swoich poglądów, swojego programu. Chociaż ja akurat uważam, że więcej wrażliwości na politykę prorodzinną w tej części opinii publicznej się przyda, tak że gdyby to była ewolucja trwała, to nawet warto ścierpieć jej niekonsekwencję dzisiaj.

W każdym razie po posiedzeniu sejmowej komisji poseł Tadeusz Cymański z Prawa i Sprawiedliwości powiedział coś takiego (cytuję): „Istnieje zagrożenie, że becikowe będzie przysługiwać wszystkim”.

- Ale to jest zagrożenie rzeczywiście nie dla...

To wypowiedź dosyć interesująca, trzeba przyznać.

- Zagrożenie nie dla polityki prorodzinnej, bo jak mówię, zamiar szerokiej polityki prorodzinnej jest dobry, dlatego że na pewno wychowanie dzieci jest kosztowne dla rodziny na każdym poziomie materialnym i zupełnie zmienia sytuację rodziny, w znacznie większym stopniu niż często niewielkie zmiany dochodu. Natomiast jest kwestia zagrożenia dla budżetu, odpowiedzialności za politykę finansową państwa, dlatego że koszt tej ustawy LPR-owskiej to nie jest tylko te trzysta kilkadziesiąt milionów wynikających z większego zasiłku dla dzieci, które się urodzą, ale również koszty pochodne, wynikające z mierzenia dochodów rodzin pracujących nie na umowę o pracę i korzystających z pomocy społecznej. I tu jest problem.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)