Marek Dyduch: jest mi wstyd, że inne ugrupowania nie chciały współpracować

(RadioZet)

Marek Dyduch: jest mi wstyd, że inne ugrupowania nie chciały współpracować
Źródło zdjęć: © WP.PL

05.03.2004 | aktual.: 12.03.2004 13:38

Obraz
© (RadioZet)

Gościem Radia Zet jest Marek Dyduch, sekretarz generalny SLD. Witam, Monika Olejnik. Dzień dobry. Dzień dobry. Dlaczego Pan jest jedynym odważnym, który zdecydował się na kandydowanie na szefa SLD? Leszek Miller mówił nie tak dawno, że jest tylu chętnych, czyli że SLD ma się dobrze. Tymczasem SLD ma się chyba niezbyt dobrze? Myślę, że chętnych nie brakuje, ale jest to ogromne wyzwanie dla przyszłego przewodniczącego, żeby wyprowadzić SLD z kryzysu, znaleźć dobre relacje między klubem parlamentarnym a partią i wreszcie, przygotować trzy kolejne kampanie wyborcze, łącznie z przyszłym też sekretarzem generalnym. To wymaga ogromnej pracy ale i odwagi, faktycznie. Dzisiaj słyszałam prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, który mówił – słuchał Pan też? - w Polskim Radiu, że nie daje Pan powiewu świeżości i nowości. To jest pojęcie względne. Każdy człowiek może się dopiero sprawdzić, jak faktycznie funkcjonuje na określonej funkcji i dopiero wtedy może zaprezentować swoje pomysły, swoją aktywność, umiejętność
zawierania kompromisów i trudno, żeby przed objęciem funkcji wszystkich zaszeregować jako idealnych kandydatów. Ale czy słowa prezydenta są nokautujące dla Pana? Nie, ja znałem stanowisko prezydenta. Spotkaliśmy się kilka dni temu. I co powiedział? Marek, nie kandyduj? Wtedy jeszcze nie podjąłem decyzji o kandydowaniu, ale znam argumenty prezydenta. W znacznej części je podzielam. Jest potrzebna pewnego rodzaju nowa twarz. Po pierwsze, ja nie uznaję się za starą twarz. Jestem dwa lata sekretarzem generalnym i poznawałem SLD, poznawałem jego problemy. Tak, ale nie ma Pan charyzmy, której prezydent oczekuje od przyszłego przewodniczącego. Chciałbym, żeby SLD pomału, ale systematycznie odbudowywał swoją pozycję. Wszystkie fajerwerki mogą się skończyć na pierwszej ocenie, jaką jest na przykład ocena po wyborach do Parlamentu Europejskiego. Uważam, że bardziej rzetelnie, spokojnie, ale z konsekwencją trzeba wyprowadzić SLD z obecnego stanu. Czy prezydent powinien się wtrącać? Prezydent ma prawo zabierać głos,
jednak SLD jest partią mu bliską. Wydaje mi się, że nie można mu odbierać tego prawa. Ja bardzo szanuję stanowisko prezydenta i biorę je pod rozwagę, choć mam w tej sprawie inne zdanie. Prezydent mówi, że Jolanta Banach i Andrzej Celiński mówią zupełnie innym językiem, bo oni mówią tak ciekawie i jak zaczynają, to nie wiadomo, jak się ich wypowiedź skończy. Rozumiem, że jak Pan zaczyna, to prezydent wie jak się skończy, więc zadam pytanie: co Pan myśli o twardym dysku pani Aleksandry Jakubowskiej? Myślę, że są to zbyt poważne sprawy, żeby oceniać je jednostronnie przez sekretarza generalnego. W tej chwili nad całą sprawą pracuje komisja śledcza i jest postępowanie w sądzie i tam te wszystkie kwestie powinny być wyjaśnione. Andrzej Celiński uważa, że „miarą chęci rzeczywistej zmiany w Sojuszu będzie miedzy innymi stosunek delegatów do roli Aleksandry Jakubowskiej w partii i w rządzie.” – tak mówi w „Rzeczpospolitej”. Aleksandra Jakubowska liczy się z oceną delegatów i chciałaby też wyjaśnić wszystkie sprawy.
Przecież w polityce przy otwartej kurtynie tego typu kwestii nie da się ukryć. Jest Pan przewodniczącym. Chciałby Pan, żeby była Pana zastępczynią? Ta sprawa rozegra się w ciągu dwóch dni. My w tej chwili bardzo poważnie rozmawiamy z Olą Jakubowską, jak się mają sprawy dalej toczyć. A według Pana jak się powinny toczyć? Ona zna stanowisko wielu osób. Ja też chciałbym uszanować jej decyzję, jej sposób postępowania i prawo do wyjaśnienia wszystkich kwestii. Wierzę, że znajdziemy rozwiązanie w tej sprawie. Ale czy chciałby Pan, żeby była Pana zastępczynią, ewentualnie jeśli Pan wygra? Nie jestem jeszcze przewodniczącym. Jeśli będę, wypowiem się w stosunku do wszystkich osób, z którymi chciałbym współpracować. Ale jest Pan sekretarzem generalnym. Czy według Pana jest dobrą twarzą SLD właśnie na tym stanowisku? To jest ocena wszystkich, którzy odbierają Olę Jakubowską, jeśli chodzi o funkcjonowanie polityczne. Proszę zwolnić mnie z takich ocen. One nie są proste, bo sytuacja jest skomplikowana. Jest Pan
sekretarzem generalnym, poznał Pan treść dysku, słyszał Pan, co pani Jakubowska mówiła przed sejmową komisją śledczą, słyszał Pan, co mówił pan Nikolski, pan Czarzasty. I teraz, chciałabym Pana prosić o wyciągnięcie wniosku. Wnioski ma wyciągać komisja śledcza i postępowanie przed sądem. Nie jednokrotnie na antenach wielu rozgłośni radiowych mówiłem, że w państwie demokratycznym muszą rozstrzygać te sprawy nie indywidualne osoby, nawet nie media, one mogą informować, pokazywać wszystkie zjawiska, ale organy, które są do tego powołane. Czy dla Pana FKP, to jest estetyczny klub? Też się uchylam od odpowiedzi, jaki to jest klub. Mamy dzisiaj wyzwanie, żeby zrealizować program. Wiem, wyzwanie mamy takie, żeby poprzeć plan Hausnera i nie należy patrzeć na to czy klub jest estetyczny czy nie, tylko trzeba liczyć głosy. A czym się różnią głosy pana Jagielińskiego od głosów pana Leppera? Tylko dlatego że jest za, a jest za, bo dostanie ileś tam posad. Czy to jest estetyczne? Kto będzie rozliczał SLD z estetyki ze
współpracy z jakimkolwiek klubem czy raczej będzie rozliczać z realizacji programu wyborczego? Program wyborczy musi być zrealizowany i chcemy to uczynić. Natomiast estetykę i ocenę poszczególnych posłów zostawiamy wyborcom. Chcecie wytrwać, poza tym, że chcecie może to uczynić, do następnych wyborów, będąc jeszcze w Parlamencie. Wydaje mi się, że sytuacja po wyborach na scenie politycznej w Polsce, jak i w samym Parlamencie, będzie bardzo trudna. Być może ciężko będzie stworzyć koalicję i wtedy wszyscy będą mówić, że ciężko stworzyć koalicję, i że źle można rządzić Polską. Chcemy dokończyć pewne dzieło, chcemy być oceniani, nie uchylamy się od ocen jeśli chodzi o koalicję, ale dajcie nam Państwo szansę, żeby wypełnić te cztery lata swoimi celami programowymi. Czy nie jest Panu wstyd, że zawiązujecie koalicję z klubem, w którym jest pan Jagiełło, pan Łapiński, gdzie są panowie, którzy się biją, kopią policjantów, duszą. Nie jest Panu wstyd? Tak szczerze. Jest mi wstyd, że inne ugrupowania parlamentarne nie
chciały z nami współpracować w najważniejszej dla Polski sprawie, jaką jest ograniczenie wydatków publicznych, żeby uchronić polski budżet przed tragedią. Jest mi wstyd, że te instytucje nie rozpoczęły z nami współpracy, a mienią się jako propaństwowe i takie, które dbają o interes państwa. No więc, jaki mamy wybór, żeby zrealizować ten program? SLD stało się partią aferzystów, jak pan zauważył. Wie Pan, że jesteście postrzegani, jako partia aferzystów? SLD nie jest partią aferzystów. W każdej sytuacji negatywnych zjawisk, która nastąpi, będziemy reagować. SLD jest taką samą partią, jak wiele innych w Polsce i te wszystkie partie, które rządzą mają określone problemy, natomiast z pewnością ilość afer, one są oczywiście bardzo bolesne dla nas, ale nie jest tak, że partię SLD można nazwać partią aferzystów. Czy marszałkiem Sejmu może być pan Jagieliński, który nie dawno w Radiu Zet powiedział, że przyjaciel przyjaciela może ostrzec, w sprawie Starachowic? Pani chce, żebym się wypowiadał za wszystkie osoby w
Polsce, które wypowiadają się publicznie. Nie za wszystkie, naprawdę. Każdy z polityków ma swoje poglądy, swój sposób rozumowania. Ale Pan podaje rękę temu politykowi. Ja nie mogę za pana Jagielińskiego odpowiadać. Jeszcze raz mówię, w polityce najważniejsze jest to, żeby skutecznie realizować określone programy, które się też publicznie prezentuje. Czy chciałby Pan realizować program z Andrzejem Lepperem? Jeśli to będzie korzystne dla Polski, w tym Parlamencie jeszcze w niejednej sytuacji będziemy oczekiwać poparcia od Andrzeja Leppera, od Donalda Tuska, czy od innych ugrupowań. Nie, ja pytam o Andrzeja Leppera. Według Pana, gdyby Andrzej Lepper poparłby jakieś Państwa plany, to też mógłby dostać jakieś posady? Nie chodzi tu o posady. W porozumieniu, jakie zawarliśmy z klubem pana Jagielińskiego wymieniliśmy wszystkie kwestie, które chcielibyśmy jeszcze w tym Parlamencie uregulować. No przecież dostanie za to różne funkcje. Wcześniej mówiłem o tym. Jeżeli byłoby poparcie z innych ugrupowań dla planu
Hausnera, być może nie byłoby tej koalicji. Jeżeli wszyscy uchylają się od tego poparcia, to musieliśmy stworzyć większość, która poprowadzi ten program. I uważam, że to jest najważniejsze, właśnie ze względu na Polskę, a nie ze względu na to, jakie są relacje z panem Jagielińskim, Dyduchem czy kimkolwiek innym. A może pan Łapiński powinien być wicemarszałkiem sejmu, ze względu na to, że potrzebna jest realizacja planu Hausnera? Mariusz Łapński nie jest w klubie SLD. Ale jest w koalicji przecież. To jest sprawa koalicjanta, który stworzył określony klub. Czyli jak koalicjant powie Wam, że chce Mariusza Łapińskiego, to się zgodzicie na to? Czy klub Romana Jagielińskiego jest oficjalnym klubem Parlamentu polskiego czy nie? Oczywiście, że tak. Andrzej Lepper też jest oficjalny. Jeżeli jest i jeżeli ktoś ich wybrał, to dzisiaj z nimi współpracujemy, bo nie mamy wyjścia. Jeśli pani mówi o Andrzeju Lepperze, jeżeli on wygra następne wybory i przyjdzie do tego studia, to Pani mu odmówi mandatu rządzenia czy
czegokolwiek? Każdy ma jakiś mandat i wyborcy o tym decydują. Polacy, wierzę, że w różnych proporcjach zadecydują, ale to Polacy decydują, kto rządzi Polską. I Polacy zadecydowali, że jest teraz koalicja między panem Jagiełło a panem Dyduchem i innymi panami. Dziękuję bardzo. Nie o tę koalicję chodzi, a o Polskę. Wiem, że cały czas o Polskę chodzi. Dziękuję bardzo.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)