Marek Borowski: Polska Andrzeja Leppera nie jest realna

(RadioZet)

Marek Borowski: Polska Andrzeja Leppera nie jest realna
Źródło zdjęć: © RadioZet

11.03.2004 | aktual.: 11.03.2004 10:10

Obraz

Gościem Radia Zet jest marszałek Marek Borowski, jeden z liderów Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Witam, Monika Olejnik. Dzień dobry. Dzień dobry Pani, dzień dobry Państwu. Panie Marszałku, boi się Pan Polski Andrzeja Leppera? Przede wszystkim trzeba sobie zadać pytanie czy to jest realne. Nie sądzę, żeby to było realne. Jak się patrzy na sondaże, to jest bardzo, bardzo... Nie, sondaże tego nie pokazują. To, że jakaś partia ma 24% czy 20% poparcia, to nie oznacza jeszcze, że będzie w Polsce rządzić. Niepokojący jest dla mnie raczej stopień frustracji społecznej, bo to właśnie frustracja społeczna powoduje głównie, choć pewnie nie tylko, bo pewne hasło polityczne rzucone w ostatnim okresie też sprzyja pewnej polaryzacji, choć frustracja jest bazą do takich sondaży właśnie i ona jest niepokojąca. No właśnie. I czy Pan boi się takiej Polski? Ja przede wszystkim staram się tworzyć, współtworzyć z innymi Polskę, w której liczba ludzi zmarginalizowanych, którzy nie widzą przed sobą przyszłości, którzy są skłonni do
działań radykalnych będzie jak najmniejsza. Myślę, że to powinno być troską wszystkich polityków, którzy nie grają wyłącznie na emocjach ludzkich i stąd dla mnie, jeśli chce się ograniczać polityczne wpływy populistów, demagogów, ludzi, którzy żerują na tego typu sytuacji i to raczej powinno dążyć się do wspólnego frontu w tej dziedzinie, do pewnych wspólnych ustaleń i wspólnych działań, niż do takiej polaryzacji sceny politycznej. Czy ma Pan na myśli Platformę Obywatelską? Tak, mam na myśli Platformę Obywatelską, która postanowiła, znaczy, taką sobie koncepcję polityczna wymyśliła po prostu, że w Polsce są właściwie tylko dwa ugrupowania, które potrafią zagospodarować całą przestrzeń. To jest Platforma i Samoobrona. Ja uważam, że to jest błędne rozpoznanie sytuacji społecznej w Polsce. Panie Marszałku, to widać z sondaży. Najpierw Platforma, potem Samoobrona, potem długo, długo nic. Ja rozumiem, ale mimo wszystko, łącznie, te dwa ugrupowania mają około 50 proc. w tej chwili poparcia, przy czym należy
pamiętać, że to odnosi się do tych Polaków, którzy w ogóle chcą iść do wyborów, a liczba tych Polaków, którzy chcą iść do wyborów maleje, więc ponad połowa nie chce iść do wyborów. Ci ludzie są do zagospodarowania i jak widać nie kwapią się do tego, żeby okazywać swe poparcie czy Samoobronie czy Platformie Obywatelskiej. Ale nie kwapią się też, żeby okazywać swe poparcie Sojuszowi Lewicy Demokratycznej. Jakby Pan odpowiedział na pytanie: czy uważasz, że w Polsce powinna powstać nowa partia centrolewicowa? Ja nie umiem na to pytanie odpowiedzieć w tej chwili, powiem uczciwie. Zadaje Pan to pytanie na swojej stronie internetowej i wie Pan jakie są wyniki czy nie? Nie, bo jeszcze nie zaglądałem. 68,8 proc. na tak i 31 proc. na nie. Jest to jakiś sygnał, ale trzeba powiedzieć, że podział partii, która jest partią już dosyć zakorzenioną przecież, ważną na scenie politycznej jest, po pierwsze, zjawiskiem bardzo znaczącym, po drugie, o konsekwencjach trudnych do przewidzenia. To nie jest takie proste. Ja na takie
pytania dzisiaj, jako człowiek, który jest w tym, w środku, w imieniu licznych osób, nie tylko tych dziesięciu osób, na konwencji, bo podpisało się w sumie pod tą uchwałą znacznie więcej ludzi, bym przedstawił pewną analizę sytuacji i zaproponował pewne środki, więc jako tego typu polityk, muszę ważyć słowa i zastanawiać się nad konsekwencjami. Jak mnie Pani pyta czy powinna powstać czy nie powinna, to ja na dzisiaj jeszcze odpowiedzi nie mam. Jeżeli ta partia, która działa w tej chwili, w której jestem, będzie potrafiła zmobilizować i trafnie wyznaczyć cele, bo diagnozy już dokonała, ale z tej diagnozy trzeba wyprowadzić wnioski i jeśli to będzie potrafiła zrobić, to oczywiście jakiś podział nie byłby potrzebny. Jeżeli nie będzie potrafiła, to w Sojuszu Lewicy Demokratycznej nie ma odważnych polityków, którzy by mogli stworzyć nową partię, bo jak widać, w Sojuszu nic się nie zmienia. Badania zostały przeprowadzone po konwencji Sojuszu. Czy Pan myśli , Panie Marszałku, że to ludzi interesuje, że szefem jest
Krzysztof Janik czy ktoś inny? Niech Pani mnie nie namawia do działań w tym zakresie radykalnych. Pan sam zadaje takie pytanie internautom. Po coś Pan zadaje to pytanie. Oczywiście, że zadaję, ale jest pytanie takie, czy groźba, która wisi nad Sojuszem, bo wisi, to nie jest kwestia działania mojego, kolegi czy koleżanki. Sojusz Lewicy Demokratycznej jest partią, która liczy w tej chwili około 80 tys. członków i jeżeli zmiany nie nastąpią, to gdzieś ktoś taką decyzję podejmie. Trzeba się z tym liczyć. Ja bym chciał przede wszystkim zmobilizować moich kolegów i koleżanki, sprawdzić też, dowiedzieć się, na ile wnioski z konwencji zostały wyciągnięte, bo ta konwencja wbrew temu, co czytam gdzieniegdzie i co słyszę... Leszek Miller mówi: zmarnowana szansa konwencji. No więc właśnie. Tu się nie zgadzamy, chyba że z innego punktu widzenia patrzymy. Otóż teza Leszka Millera jest taka: konwencja została zmarnowana, ponieważ na tej konwencji powinniśmy mówić o tym, jaki program ma Sojusz Lewicy Demokratycznej, jak
chcemy walczyć z bezrobociem, jak chcemy rozwiązywać ważne problemy społeczne, a my tymczasem zajmowaliśmy się sobą. Problem polega na tym, ze Sojusz Lewicy Demokratycznej nie zajmował się sobą i nie zajmował się swoim wnętrzem przez całe lata, wtedy kiedy miał duże poparcie. To doprowadziło do sytuacji, w której to poparcie spadło. Na tę konwencję ani Leszek Miller, ani kierownictwo, ani nikt nie przyszedł z żadnym programem, o którym można by było dyskutować. Ale Pan przyszedł z programem. Dopóki SLD nie rozliczy się ze swoimi grzechami, ze swoimi błędami, nie będzie w stanie wiarygodnie ani opracować, ani realizować żadnego programu społecznego. A nie zmarnował Pan szansy nie prosząc Józefa Oleksego, żeby podpisał się pod uchwałą? Najpierw skończmy wątek zmarnowania szansy. Dla mnie ta konwencja zrobiła pół kroku do przodu, albo krok, a powinna zrobić trzy, ale zrobiła. Jeśli tam coś zmarnowano, to zmarnowano okazje pewnego ożywienia wewnętrznego, zwołania szybciej kongresu, przeprowadzenia pewnej wymiany
władz, także na tej konwencji i w tym sensie żałuję, że tak się nie stało. A wracając do mojego pytania? Ja dzisiaj obserwuję z pewnym rozbawieniem, ale także z pewną satysfakcją, że wiele koleżanek i kolegów przychodzi i pyta, dlaczego nas nie poprosiliście? Do podpisania uchwały? Tak jest. Mają żal. Ja wszystkich przepraszam oczywiście. Ta inicjatywa zrodziła się dosłownie w ostatniej chwili, w momencie, w którym zorientowałem się, że ta konwencja będzie po prostu tragedią, dlatego że nie ma żadnego projektu uchwały, żadnej propozycji rozmowy o tym, co się w Sojuszu dzieje. Józef Oleksy, który niejednokrotnie wyrażał się krytycznie o wewnętrznej polityce Sojuszu... Odebrał to jako atak przeciwko niemu. Tak, ale przed konwencją reprezentował pogląd, że powinniśmy rozmawiać tylko o sprawach europejskich, że sprawy łączenia funkcji, powszechne w Sojuszu Lewicy Demokratycznej, nie są żadnym problemem i tak dalej. Wydaje mi się, że zajmował on trochę inne stanowisko, choć w sumie główną cześć uchwały na
konwencji poparł. I dzisiaj nie ma powodu się spierać, kto powinien podpisać, kto nie. Trzeba po prostu wyciągnąć praktyczne wnioski z tego, że konwencja główną część uchwały, tę rozliczeniową, przyjęła i za nią pójść do przodu. Baron podkarpacki Krzysztof Martens powiedział „Gazecie Wyborczej”: „Rada Krajowa SLD powinna wezwać Millera do dymisji. Potem trzeba próbować odnowić koalicję z PSL – em. Czy to jest dobra rada? Powiedziałbym tak, zresztą wielokrotnie byłem o to pytany i moja odpowiedź jest taka sama: do pierwszego maja, do wejścia do Unii Europejskiej mamy w tej chwili półtora miesiąca. To jest czas na jak najlepsze przygotowanie się do Unii i po drugie na tworzenie podstaw planu naprawy finansów publicznych. Dobrze. A potem? Zmiana rządu w tym czasie byłaby awanturą po prostu, awanturnictwem. A po maju? Niech pani mnie spyta drugiego maja. Jeszcze o jedno chciałabym Pana spytać: czy nadal Pan uważa, że nie będzie kandydować w wyborach prezydenckich? Nadal. Nadal Pan uważa, że problemem Leszka
Millera i SLD jest Aleksandra Jakubowska? Nie. Nie sądzę, żeby Aleksandra Jakubowska była jakimś głównym problemem. Zresztą w tej chwili, moim zdaniem, Aleksandra Jakubowska żadnej roli już nie odgrywa w Gabinecie Politycznym. Ale nie ciągnie Sojuszu w dół? Myślę, że już nie ciągnie, że premier praktycznie pozostawił ją samej sobie. Stwierdził, że to ona musi podjąć decyzję, to znaczy, że faktycznie jest mu wszystko jedno jaką decyzję podejmie. Wydaje mi się, że koncentrowanie uwagi już w tej chwili na Aleksandrze Jakubowskiej to jest strata czasu, a sama Aleksandra Jakubowska, no cóż, ja już się nie chcę w tej chwili przyłączać do tego chóru, że tak powiem, który ciągnie ją za nogi w dół. Powinna sama podjąć decyzję. Powiem tylko tyle, decyzja, którą podjęła na konwencji byłą decyzją słuszną. Trzeba wyciągnąć wszystkie wnioski z tego co się działo, co robiła do tej pory. Dziękuję bardzo. Gościem Radia Zet był marszałek Sejmu, Marek Borowski.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)