Marek Borowski: lepiej dmuchajmy na zimne
W sprawie okoliczności zmiany treści ustawy o biopaliwach istnieje pewien niepokój opinii publicznej. Uznałem, że potrzebny jest wniosek o wszczęcie procedury wyjaśniającej. Lepiej dmuchajmy na zimne - powiedział marszałek Sejmu Marek Borowski, gość "Salonu politycznego Trójki".
01.09.2003 | aktual.: 01.09.2003 13:05
Jolanta Pieńkowska: Wczoraj w Niedzielnym Salonie Trójki minister Krzysztof Janik powiedział, że okoliczności zmiany treści ustawy o biopaliwach powinna zbadać prokuratura, według dzisiejszej "Rzeczpospolitej" pan jest tego samego zdania, a minister Kurczuk uważa, że nie ma powodu, żeby do całej sprawy włączać prokuraturę. To co będzie? Zgłosi pan sprawę do prokuratury czy nie?
Marek Borowski: Zgłoszę tę sprawę, nie dlatego żebym miał jakieś szczególne podejrzenia, bo już wypowiadałem się w tej sprawie publicznie i ten zespół, który odbierał wyjaśnienia od pani legislator - także na piśmie złożyła wyjaśnienie, który przesłuchiwał taśmę z przebiegu podkomisji, odbierał inne wyjaśnienia, doszedł do wniosku, że w zasadzie nie ma podstaw do tego, żeby obciążać kogokolwiek zarzutem o manipulację. No ale opinia publiczna wydaje się troszkę "niewierząca", tak bym to określił.
Jolanta Pieńkowska: No tak, dlatego że pani legislatorka jednego dnia mówiła co innego dziennikarzom "Rzeczpospolitej", drugiego dnia - zmieniła zdanie.
Marek Borowski: Tak to prawda, na tym właśnie polegał ten problem, że wtedy, kiedy miała pierwsze spotkanie z dziennikarzem, zresztą jak twierdzi, nie wiedziała, że to był dziennikarz, powiedziała, że uzgodniła to z przewodniczącym Kaniewskim, potem tłumaczyła, że to uzgodnienie nie miało charakteru poufnego, ale na posiedzeniu podkomisji takie uzgodnienia trwały i ona tak to zrozumiała. Ponieważ istnieje pewien niepokój opinii publicznej, uznałem, że nie tyle potrzebny jest wniosek, który oznaczałby, że ja podejrzewam popełnienie przestępstwa, bo nie podejrzewam, natomiast wniosek o wszczęcie procedury wyjaśniającej, no już będzie rzeczą prokuratury, jak się do tego wniosku odniesie, ale wydaje mi się, że dmuchajmy tutaj na zimne.
Jolanta Pieńkowska: Czyli pana zdaniem to był błąd, a nie jak powiedział wczoraj Krzysztof Janik - świadome psucie prawa?
Marek Borowski: Ja jestem tego pierwszego zdania. I tak źle i tak niedobrze oczywiście, ale jeżeli już coś miałbym określić jako mniejsze zło to oczywiście błąd, a nie manipulację.
Jolanta Pieńkowska: Po rozmowie panów z legislatorką Kazimierz Marcinkiewicz z PiS powiedział, że ta pani w ogóle nie nadaje się do tego, żeby być legislatorka sejmową. Czy więcej jest w sejmie takich przypadków?
Marek Borowski: Jak do tej pory, nie było tego typu skarg. Zespół legislacyjny jest dobry, to są ludzie bardzo doświadczeni, pracują wiele lat, choć są także i młodzi, świetnie przygotowani. Chcę tylko powiedzieć, że sejm to jest w sumie ponad tysiąc ludzi zatrudnionych, to jest duża fabryka. Oczywiście zdarzają się tam przypadki, które nie powinny się zdarzyć. Z tego trzeba wyciągać wnioski na przyszłość.
Jolanta Pieńkowska: A czy takim wnioskiem nie powinno być wprowadzenie zmian do regulaminu prac komisji sejmowych, żeby taki sytuacje nie miały miejsca?
Marek Borowski: Oczywiście, ludzie, którzy nie uczą się na błędach, źle kończą, więc my też musimy się uczyć na naszych błędach, takie zmiany są konieczne. Natomiast tutaj mamy dwie ścieżki postępowania. Jedna to jest zmiana regulaminu, tylko trzeba pamiętać, że to jest już coś bardzo sztywnego i w związku z tym to muszą być sprawy, powiedziałbym, bezwzględnie konieczne...