Marek Borowski: członkostwo w UE bezpieczeństwem dla Polski
Pozostając poza strukturami, narażamy się na to, że wycofa się kapitał i będziemy skazani na wegetowanie ze wszystkimi konsekwencjami, które już znamy w postaci np. wysokiego bezrobocia. To jest także kwestia bezpieczeństwa ekonomicznego z innego punktu widzenia, mianowicie z punktu widzenia narażenia Polski na różnego rodzaju wichry, które wieją w ramach globalizacji po świecie – powiedział w „Sygnałach Dnia” marszałek Sejmu Marek Borowski.
Sygnały Dnia: Okazuje się, że [...] fundusze strukturalne to bardzo ważna sprawa. W środę do propozycji duńskich odniósł się wicepremier i minister rolnictwa Jarosław Kalinowski i powiedział, że to, co Duńczycy nam zaproponowali, co miałoby być niby lepsze, to wcale nie jest lepsze i to raczej jest minimalny kroczek, minimalny postęp. Czy walka już idzie na całego, Panie Marszałku, w tej chwili o warunki, na jakich zostaniemy przyjęci do Unii?
* Marek Borowski:* No oczywiście. Warunki, na których jesteśmy przyjmowani, te warunki finansowe czysto – tak można by powiedzieć – są, oczywiście, istotne, są przedmiotem negocjacji, to są ostatnie rozdziały zamykane w rozmowach. Natomiast trzeba pamiętać zawsze o alternatywie, tzn. nasi negocjatorzy, rząd, partie polityczne, a w końcowym efekcie także społeczeństwo w referendum, będą brały pod uwagę wszystkie elementy, a więc i te, ile pieniędzy otrzymamy w postaci różnego rodzaju funduszy czy dopłat, ile pieniędzy przekażemy w postaci różnego rodzaju składek, jakie to będzie saldo, jaki będzie rozdział tych środków, a z drugiej strony będziemy musieli także wziąć pod uwagę długofalowe korzyści, a więc miejsce Polski w Europie, możliwość podwyższenia tempa wzrostu gospodarczego, bo my potrzebujemy inwestycji zagranicznych, i to – jeszcze raz podkreślam – nie wielkich koncernów – te już mamy w Polsce – ale małych i średnich przedsiębiorstw europejskich, które nie zainwestują w Polsce, jeżeli Polska nie
będzie członkiem Unii Europejskiej.
Pozostając poza strukturami, narażamy się na to, że wycofa się także ten kapitał większy i będziemy skazani na raczej wegetowanie jeśli chodzi o tempo wzrostu gospodarczego, ze wszystkimi konsekwencjami, które już znamy w postaci np. wysokiego bezrobocia, którego nie da się usunąć.
To jest także kwestia bezpieczeństwa ekonomicznego z innego punktu widzenia, mianowicie z punktu widzenia narażenia Polski na różnego rodzaju wichry, które – że tak powiem – wieją w ramach globalizacji po świecie. To jest kapitał spekulacyjny, który co jakiś czas atakuje polskiego złotego i raz się cieszymy, tzn. eksporterzy się cieszą, że za dolara dostają 4 zł 20 gr, a następnego dnia załamują ręce, bo już jest tylko 3,90. Planować w tych warunkach niczego nie można sensownie. Wejście do strefy euro przed tym nas uratuje. Spowoduje, że staniemy się częścią silnego organizmu. No, ale żeby wejść do strefy euro, trzeba wejść do Unii Europejskiej.
I wreszcie to miejsce Polski w Europie – szalenie ważna rzecz – będąc w środku mamy coś do powiedzenia, nawet wiele, bo mamy wiele głosów, jesteśmy dużym krajem, będą inne kraje do nas przychodzić, prosić o poparcie, a my będziemy uzyskiwać ich poparcie.
Sygnały Dnia: Dzisiaj „Rzeczpospolita” prezentuje badania dotyczące możliwej frekwencji w referendum unijnym. Zaledwie pięćdziesiąt bodaj trzy procent planuje, że pójdzie, a biorąc pod uwagę fakt, że Polacy mają tendencję do ukrywania prawdy, będąc pytanymi o różne rzeczy związane z wyborami – czy to samorządowymi, czy parlamentarnymi – ten wskaźnik może być jeszcze niższy. I dopiero wtedy będzie dramat.
* Marek Borowski:* Może być niższy, może być wyższy. Do referendum mamy jeszcze około pół roku. W tym czasie się jeszcze będzie bardzo wiele działo. W końcu dojdziemy do takiego momentu, w którym stanie przed nami historyczne pytanie po prostu i na to historyczne pytanie społeczeństwo polskie będzie musiało udzielić odpowiedzi.
I wydaje mi się, że to nie będzie coś podobnego do wyborów parlamentarnych czy samorządowych, gdzie obywatel, który np. nie lubi partii politycznych, tylko ogólnie interesuje się polityką jako taką, po prostu rezygnuje z pójścia do urn. Tutaj pytanie będzie proste: Czy jesteś za tym, żeby (mniej więcej takie pytanie) prezydent podpisał traktat akcesyjny, który w tym czasie został wynegocjowany?
I wydaje mi się, że wszystko to, co się będzie działo przedtem, wszystkie dyskusje na ten temat, a także świadomość historycznej wagi tego momentu, spowoduje, że szanse na większą frekwencję niż była w wyborach samorządowych...
Przypomnę – w wyborach samorządowych, gdzie jednak głosowało się na partie polityczne, na jakichś polityków, wyniosła 44%, więc była bliska 50%. Więc ja oczywiście nie lekceważę możliwości, że może być niższa niż 50%, ale nie widzę powodu, żeby w tej chwili uderzać w jakieś dramatyczne tony w tej sprawie.
Z Markiem Borowskim rozmawiali Krzysztof Grzesiowski i Roman Czejarek. (Polskie Radio/an)