Marek Borowski: błędy po stronie rządzących

Jest wiele czynników i obiektywnych, i subiektywnych, i błędów po stronie rządzących, po stronie polityków obecnie i przez lata. To jest temat na naprawdę dużą socjologiczną rozprawę, ale konkluzja może być tylko taka, że wobec takiego stanu spraw trzeba być aktywnym, trzeba wyciągać wnioski - mówi w "Sygnałach Dnia" Marek Borowski, marszałek Sejmu.

Krzysztof Grzesiowski: Panie marszałku, kilkanaście minut temu rozmawialiśmy z ministrem Dariuszem Szymczychą z Kancelarii Prezydenta. Powoływaliśmy się na badania Centrum Badania Opinii Społecznej i na odpowiedź na pytanie: "Kto Pana/Pani zdaniem rządzi naprawdę w Polsce?" minister Szymczycha był całkiem zadowolony. Prezydent, zdaniem respondentów, w trzynastu procentach rządzi naszym krajem, tzn. trzynaście procent respondentów stwierdziło, że do niego należy władza, ale w przypadku Sejmu jest to tylko procent siedem.

Marek Borowski: Akurat jeżeli chodzi Sejm, to trudno użyć wobec Sejmu takiego stwierdzenia, że rządzi. Jednak rządzi to znaczy wykonuje, sprawuje władzę wykonawczą. Sejm jest władzą ustawodawczą, a nie wykonawczą, stąd też można mówić o rządzie przede wszystkim. Zresztą sama nazwa rządu oznacza, że rządzi.

Krzysztof Grzesiowski: Tak się składa, że rzeczywiście najwięcej osób odpowiedziało, że to rząd, z tym, że padały jeszcze dodatkowe opinie, że "skorumpowany, nieudolny, rząd kolesiów, nie dbający o obywateli".

Marek Borowski: Ale tutaj dodajmy, że tylko trzy procent tak powiedziało z tych dwudziestu czterech, więc oczywiście najlepiej by było, żeby ani jeden procent się tak nie wypowiedział, to jest jasne, ale też i nie wpadajmy w przesadę. Fakt jest faktem, że to badanie, które znam, ono oczywiście pokazuje stan ducha Polaków i stan frustracji, dlatego że jest wysoki procent także osób, które uważają, że nikt nie rządzi, że rządzą właśnie jakieś grupy kolesiów, gangi, mafie i tak dalej. I ten procent, który podsumowany z różnych odpowiedzi, jest stosunkowo wysoki i musi martwić, to jest oczywiste, to jasne.

Krzysztof Grzesiowski: A dlaczego tak się dzieje, że tak małe zaufanie jest do Sejmu?

Marek Borowski: No, proszę pana, to nie jest rozmowa na dziesięć minut. Zgódźmy się, jest wiele czynników i obiektywnych, i subiektywnych, i błędów po stronie rządzących, po stronie polityków obecnie i przez lata. To jest temat na naprawdę dużą socjologiczną rozprawę, ale konkluzja może być tylko taka, że wobec takiego stanu spraw trzeba być aktywnym, trzeba wyciągać wnioski. I każda partia polityczna, każdy człowiek, który działa w życiu publicznym, jeśli chce to robić uczciwie i w poczuciu odpowiedzialności za kraj, to musi to sobie po pierwsze stawiać takie pytania, dlaczego tak jest, i po drugie udzielać odpowiedzi dla siebie przede wszystkim, nie dla innych, bo u nas jest moda na udzielanie odpowiedzi dla innych, ale udzielanie odpowiedzi dla siebie, jak on się powinien zachowywać w takich sytuacjach.

Krzysztof Grzesiowski: Jak dowiedzieliśmy się wczoraj z trybuny sejmowej, były wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Zbigniew Sobotka wiedział o akcji w Starachowicach, a szef policji zmieniał zeznania. Poseł Sobotka zrzekł się immunitetu. Generał Kowalczyk jest wciąż szefem policji.

Marek Borowski: To było bardzo interesujące wydarzenie ta wczorajsza debata. Pokazała, że słuszna była ta decyzja, żeby ją przełożyć, żeby można było jeszcze pewne czynności procesowe poczynić. Minister Kurczuk powiedział to, co mógł powiedzieć w tej sprawie, a to, co powiedział, na pewno daje do myślenia. Choć muszę powiedzieć, że moje wnioski płynące z tej części ujawnionych zeznań nie w każdym punkcie są tak jednoznaczne.

Krzysztof Grzesiowski: Czyli nie ma pan wątpliwości co do zachowania się generała Kowalczyka?

Marek Borowski: Jeżeli chodzi o zeznania generała Kowalczyka, to one dały mi asumpt do następujących wniosków: po pierwsze w kontekście potencjalnego oskarżenia czy podejrzenia byłego ministra Sobotki, posła Sobotki o to, że uprzedził, że poinformował i tak dalej, to te zeznania nie upewniają w tym, z tych zeznań wynika, że minister Sobotka był informowany bardzo ogólnie, bez podania nazwy miejscowości, bez podania nazwisk samorządowców, czyli bez podania tych elementów, które były następnie częścią informacji, która była przekazywana.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)