Marek Belka: spotkam się z Andrzejem Lepperem

(RadioZet)

01.04.2004 | aktual.: 01.04.2004 12:57

Obraz

Gościem Radia Zet jest prof. Marek Belka, premier in spe. Witam, Monika Olejnik. Dzień dobry. Dzień dobry. Panie Profesorze, jak Pan chce przekonać do siebie Sojusz Lewicy Demokratycznej? Piotr Gadzinowski, jeden z posłów SLD powiedział, że gdy na spotkaniu wyborcy usłyszeli Pana nazwisko, to prawie go nie opluli, tu cytuję. Myśle, że poseł Gadzinowski jak zwykle przesadził. Myślę, że powinniśmy rozmawiać o czymś więcej, niż tylko o planie Hausnera, bo wszyscy dzisiaj, albo z fascynacji, albo z przestrachu, pakują się w taki kanał myślowy. Wszystko co mamy dzisiaj do zrobienia to jest taki, albo straszny, albo wręcz przeciwnie, wspaniały plan odnowy finansów publicznych. Jest o wiele więcej... Wiem, ale to Leszek Miller mówił swojemu ugrupowaniu, kiedy był przywódcą ugrupowania, że jeżeli nie plan Hausnera, to wcześniejsze wybory, więc wszyscy myślą teraz o planie Hausnera. Nie chciałbym rozmawiać z SLD w taki sposób jak Leszek Miller, z prostego powodu zresztą. Nie mam ani legitymacji do tego, ani takiej
pozycji w SLD. Ja zacznę dopiero rozmawiać, nie tylko z całością klubu parlamentarnego SLD, ale także z różnymi grupami, z różnymi ludźmi, z różnymi autorytetami na lewicy i będę rozmawiał znacznie więcej, niż tylko o lanie Hausnera. Czy według Pana możliwe jest podniesienie minimalnych rent i emerytur? To proponuje Sojusz Lewicy Demokratycznej. Trudno mi w tym momencie w taki sposób odpowiedzieć na to pytanie. Myślę, że te minimalne emerytury są podnoszone według pewnej reguły co roku. Ja nie wiem czy można je przyspieszyć czy nie, w jakiej sytuacji. Na pewno rzeczą kluczową, i to jest uprawnione, dzisiaj, jest to, aby wzrost gospodarczy, który już się rozpoczął, zaczął być korzystny nie tylko dla ludzi z górnej półki. Jak Pan wie, Panie Profesorze, cały czas jesteśmy w kampanii wyborczej i coś Pan musi dać Sojuszowi Lewicy Demokratycznej, żeby go przekonać do siebie, a to coś to jest złagodzenie planu Hausnera. Czy Marek Belka wyklucza złagodzenie planu Hausnera, czy na przykład powie: odłóżmy to gdzieś w
daleką przyszłość, zrównanie wieku kobiet i mężczyzn, nie likwidujmy świadczeń przedemerytalnych? Mam w ogóle inną koncepcję rozmowy o polityce, w tym rozmowy z SLD o polityce. Nie chcę, żeby w tej dramatycznej sytuacji politycznej, nie tylko na lewicy, ale w ogóle na całej scenie politycznej, rozmawiać o przyszłym rządzie, w nie wiadomo jak długo jeszcze trwającej kadencji Sejmu, w kategoriach układanki, takiego puzzla politycznego. Temu damy to, temu tamto. Jeżeli SLD będzie się dzisiaj tym zajmować, zresztą nie tylko SLD, a nie całością gospodarki, całością społeczeństwa, to będziemy dalej mieli dalsze odwracanie się ludzi od polityki, będziemy zadowoleni nie długo, że frekwencja będzie wynosiła 38 proc. Taką koncepcje rozmowy odrzucam i zaproponuje inną. Czyli jaką rozmowę? Przecież chodzi Panu o to, żeby mieć poparcie w parlamencie, bo poparcie prezydenta nie wystarczy. Ludzie w parlamencie wiedzą, że albo zdecydują się na coś nowego w polityce, albo wcześniejsze wybory nastąpią zaraz, albo natychmiast
i część z nich wysiądzie z polityki, na zawsze. Myślę, że oni też muszą w tych swoich kalkulacjach uwzglednić. Ale ten straszak już nie jest dobry dla PSL – u, bo PSL – owi jest już wszystko jedno. Są na granicy wejścia do parlamentu i Pana nie chcą poprzeć. Skoro nie chcą, to ma Pan małe szanse. Z PSL-em jeszcze nie rozmawiałem, zamierzam rozmawiać i nie mogę ustosunkować się do wypowiedzi... Ale wie Pan jakie PSL ma propozycje. Nie wiem. Propozycje zmniejszenia cięć socjalnych... Dobrze, ale ja usiądę z ludźmi z PSL-u, z kierownictwem PSL-u i będę rozmawiał o co im chodzi i jakie są priorytety, czy chcą wcześniejszych wyborów, natychmiast, czy chcą perspektywy i zmiany w podejściu do polityki w ogóle, którą ja zamierzam zaproponować. Ale jaka to jest zmiana? Rząd powinien być rządem ludzi uznawanych powszechnie za kompetentnych. To znaczy, że rząd, który był pod wodzą Leszka Millera nie był kompetentny? Jakby był, przepraszam bardzo, to by nie miał poparcia społecznego 10 proc. To nie znaczy, że w tym
rządzie nie było ludzi kompetentnych, bo byli. Co najmniej trzy nazwiska, podkreślam, co najmniej, mogę wymienić. Cimoszewicz, Szmajdziński, Hausner? Tak. Trzy nazwiska wymieniam i chciałbym, żeby znalazły się w rządzie z prostego powodu, bo oni się na tych swoich stanowiskach sprawdzili. Natomiast wydaje mi się, że rządu nie należy tworzyć jako układanki, swego rodzaju puzzla, tak, żeby zapewnić sobie w sposób sztuczny, ale tak naprawdę na najbliższe dwa tygodnie, albo trzy tygodnie większości parlamentarnej. Albo ten rząd, jakikolwiek by nie powstał, będzie miał jakąś perspektywę działania, na przykład roczną, albo do widzenia, albo nie ma sensu. Jeśli jednak się okaże, że głosowanie nad tym czy będzie Pan premierem czy nie, będzie loterią. Będzie to Panu odpowiadało? Jeżeli któryś poseł się spóźni, dostanie bólu brzucha, specjalnie nie przyjdzie, to będzie Panu odpowiadała taka sytuacja? Mi będzie odpowiadało, jeżeli obojętnie w jaki sposób, Sejm zaakceptuje program i skład rządu. Czyli nieważne jakimi
sposobami. Pani Redaktor, przecież wiemy o czym rozmawiamy, że nie ma dzisiaj w parlamencie szans na jakąś trwałą większość i podejrzewam, że także po wyborach jesteśmy skazani na różnego rodzaju łamigłówki. Jak Pan chce przekonać ludzi do tego, żeby ufali Panu, Markowi Belce, a nie Andrzejowi Lepperowi? Jak Pan wie, 53 proc. mu ufa, a ufa, bo pan Andrzej Lepper proponuje nam bajkę, że jak dojdzie do władzy, to się polepszy. Czy możliwe jest to, co proponuje: skok na otwarte fundusze emerytalne, czyli przeniesienie tych pieniędzy do ZUS – u i podwyższenie rent i emerytur, skok na rezerwy dewizowe i przeniesienie tych pieniędzy do gospodarki, minimum socjalne 900 złotych, itd., itd.? W gruncie rzeczy zaczęła Pani odpowiadać na pytanie, które Pani zadała. Dziękuję bardzo. Po pierwsze muszę ciężko popracować nad tym, żeby przedstawić siebie w sposób wiarygodny dla ludzi. To znaczy o wiele więcej, niż dla polityków siedzących w parlamencie, dla ludzi. Myślę, że to co mam do zaproponowania, to to, że staram się
nie rzucać słów na wiatr. Bardzo cierpię, jeśli muszę powiedzieć coś, do czego nie jestem w 100 proc. przekonany, czego nie wiem. Po drugie, chcę im powiedzieć: byłem ministrem finansów, tak, ale zapomnijcie, że byłem ministrem finansów. Ja tego nie zapomnę, bo to jest potężna wiedza, która mi się przyda, ale ja w tej chwili przygotowuję się do zupełnie innej funkcji. Nie jestem byłym ministrem finansów, jestem przyszłym premierem. Albo mi się to uda, albo nie. Co to znaczy? To znaczy, że moje myślenie idzie daleko szerzej, niż tylko kolumny cyferek, i żeby wszystko się zgadzało w kasie państwowej. To się musi zgadzać, ale to nie wystarczy. Chcę powiedzieć ludziom: macie alternatywę. Albo jest ktoś, kto wykorzystuje wasze usprawiedliwione frustracje, wręcz rozpacz. Jest jednak jeszcze inna propozycja. Propozycja racjonalna, propozycja powściągliwości w polityce. Myślę, że politycy sami, waląc w siebie różnymi epitetami podminowują swoją pozycję w społeczeństwie. Jak może społeczeństwo szanować polityków, jak
ci wzajemnie okładają się obelgami, wyzwiskami. Przypomnę Pana sytuację lustracyjną, kiedy to posłowie SLD nie bronili Pana i premier Leszek Miller też nie, po ukazaniu się artykułu w „Trybunie”. Na ten temat wypowiedziałem się w „Gazecie Wyborczej” wczoraj. Nie wszyscy czytują „Gazetę Wyborczą”. Nie mam pretensji do nikogo, że mnie nie atakował. Wydaje mi się, że to jest przyczynek do tej szerszej sprawy, o której mówiłem. Przestańmy się okładać, przestańmy się swarzyć, przestańmy się kłócić, zacznijmy różnić się merytorycznie, kłóćmy się, oczywiście, ale nie obrzucajmy się błotem. To jest moja propozycja. Czy chciałby się Pan pokłócić merytorycznie z Andrzejem Lepperem? Spotka się Pan z Andrzejem Lepperem? O! Myślę, że tak. W końcu Andrzej Lepper jest przywódcą ugrupowania politycznego w Sejmie i ma w gruncie rzeczy taką samą legitymację polityczną jak każdy inny poseł. Ba! Większą niż ja, bo ja nie jestem posłem. Oczywiście, że się z nim spotkam. Natomiast będziemy się na pewno kłócić, spierać, ale ja
obiecuję, ze nie będę wypowiadał się o Panu Lepperze w sposób knajacki. Dziękuje bardzo. Gościem Radia Zet był Marek Belka, który ma być premierem. Dziękuję.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)