Trwa ładowanie...
24-05-2008 16:50

Marcinkiewicz: nie wiem, czemu miałem być podsłuchiwany

Kazimierz Marcinkiewicz potwierdził, że w grudniu 2005 dowiedział się, jakoby prezydent-elekt Lech Kaczyński polecił ówczesnemu szefowi ABW Witoldowi Marczukowi zbierać informacje na jego temat, a także założyć mu podsłuch. Wszystko dlatego - zdaniem Marcinkiewicza - że to on, a nie Jarosław Kaczyński, brat prezydenta, został premierem. Jak mówił Marcinkiewicz, o podsłuchach wie m.in. od gen. Marczuka. Generał Marczuk w specjalnym oświadczeniu kategorycznie temu zaprzecza.

Marcinkiewicz: nie wiem, czemu miałem być podsłuchiwanyŹródło: wp.pl, fot: Konrad Żelazowski
d316m81
d316m81

Kazimierz Marcinkiewicz powiedział, że Marczuk poinformował go, iż odmówił prezydentowi wykonania takiego zadania. Informację o poleceniu inwigilacji byłemu premierowi miał także podać jeden z polityków z kręgu Lecha Kaczyńskiego.

Były szef rządu powiedział, że nie wie dokładnie, z jakich powodów miał być podsłuchiwany. Marcinkiewicz uważa, że jego relacje z prezydentem od początku pełnienia funkcji nie były najlepsze. Problemem we wzajemnych relacjach - zdaniem Marcinkiewcza - był fakt, że to on, a nie Jarosław Kaczyński został premierem.

Sprawę podsłuchiwania Kazimierz Marcinkiewicz przypomniał w wywiadzie dla "Dziennika". Były premier zaznaczył, że wywiadu udzielał w ubiegłym roku, ale dopiero teraz go autoryzował. Tak naprawdę nigdy nie ma dobrego czasu na powiedzenie takich rzeczy - tłumaczy. Były premier dodał, że wątek ten zawarł wcześniej w swojej książce.

Kazimierz Marcinkiewicz dodaje, że w jego opinii sprawa dotycząca planów jego podsłuchiwania nie jest na tyle ważna, by robić z niej dziś sensację. Były szef rządu skwitował sprawę nazywając ją incydentem politycznym i dodał, że prawo nie zostało złamane. Jego zdaniem jednak dobrze się stało, że sprawa ujrzała światło dzienne, gdyż - jak dodaje - oddaje ona charakter dwóch lat rządów PiS.

d316m81

Były szef ABW Witold Marczuk oraz Kancelaria Prezydenta stanowczo zaprzeczają doniesieniom Marcinkiewicza. Generał Marczuk napisał w specjalnym oświadczeniu, że prezydent Lech Kaczyński nie domagał się od niego prowadzenia działań operacyjnych wobec ówczesnego premiera.

W sobotę wieczorem w tvn24 Marcinkiewicz mówił, że myślał, że obejdzie się bez nazwiska, tłumacząc, że to dziennikarze "Dziennika", którzy przyszli na wywiad, wymienili nazwisko "Kaczyński". Ja się wydałem, bo oni chyba mieli na myśli Jarosława Kaczyńskiego - powiedział Marcinkiewicz. Jak podkreślał, chce już zamknąć tę sprawę. Jego zdaniem komisja ds. nacisków nie powinna się nią zajmować, bo nie doszło do złamania prawa, a "jest to tylko ciekawe z punktu widzenia politycznego"

Zapytany o oświadczenie Marczuka, zaprzeczające jego zarzutom, b. premier odparł: "jak znam pana Marczuka, to wydaje mi się, że musi mówić prawdę" ale dodał, że może tu chodzić o "grę słówek". Marcinkiewicz wyjaśnił, że "nie było polecenia, tylko koleżeńska rozmowa, propozycje na temat zbierania materiałów". Ja pamiętam naszą wspólną rozmowę (z Marczukiem) - dodał.

Sam Marczuk w tvn24 powiedział, że "nic takiego nie miało miejsca", a jeśli Marcinkiewicz tak twierdzi, "to mówi nieprawdę".

d316m81
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d316m81
Więcej tematów