Marcinkiewicz - "Mr. Nobody" czy "polityk wyjazdowy"
"Mr. Nobody", "polityk wyjazdowy", "uzależniony od tego, którą nogą wstają z łóżka bracia Kaczyńcy" - tak o Kazimierzu Marcinkiewiczu 100 dni po objęciu przez niego funkcji premiera mówią korespondenci
mediów zagranicznych w Polsce.
Według korespondenta Telewizji Niemieckiej ARD w Warszawie Robina Lautenbacha, polski premier odniósł sukces w Brukseli, choć jego rząd raczej nie budzi tam zaufania. Marcinkiewicz zaczynał jako "Mr. Nobody" (Pan Nikt), jednak dziś robi dobre wrażenie. Jest rzeczowy i opanowany, a przy tym jest swoim najlepszym doradcą ds. public relations - powiedział Lautenbach.
W jego opinii pozytywna ocena osoby Marcinkiewicza nie zmienia faktu, że - jak powiedział - jest on tak naprawdę politycznym zakładnikiem czterech innych polityków: braci Jarosława i Lecha Kaczyńskich, Andrzeja Leppera i Romana Giertycha. Tylko to, na co oni pozwolą w ramach połowicznej koalicji, może zostać zrealizowane przez rząd Marcinkiewicza- powiedział dziennikarz.
Według Lautenbacha, w zasadzie nie wiadomo, czy z paktu stabilizacyjnego wyniknie coś więcej, niż tylko kosztowne rozdawanie spóźnionych prezentów wyborczych trzech partii (PiS, Samoobrony i LPR).
Korespondent Czeskiej Telewizji w Polsce Miroslav Karas bardziej krytycznie ocenia dotychczasowe dokonania rządu Marcinkiewicza, zwłaszcza jeśli chodzi o stosunek polskiego rządu do Unii Europejskiej. PiS połączyło się z dwiema antyunijnymi partiami, zwłaszcza z LPR, która niedawno wzywała do niepłacenia składek do Unii, czy wręcz wystąpienia z niej. Straszenie wetem w sprawie budżetu i VAT-u to broń ostateczna, po którą sięga tylko Warszawa- komentuje.
Karas krytycznie ocenił również "niedogadanie się PiS z Platformą Obywatelską w sprawie koalicji". Według dziennikarza, winę za to ponoszą oba ugrupowania, choć to PiS-owi, jako partii rozgrywającej karty, zabrakło klasy. W niektórych istotnych sprawach po prostu należy ustąpić- dodał.
Zdaniem Karasa, rząd Marcinkiewicza rzuca co i rusz populistyczne hasła i obietnice, których nie jest w stanie spełnić. Rząd obiecał legislacyjną burzę, której ja nie widzę - ocenił czeski dziennikarz.
Według Karasa, Marcinkiewicz to "polityk wyjazdowy". Premier jeździ do rolników, na dzień babci, zamiast zostać w Warszawie i pilnować spraw najważniejszych. Mam wrażenie, że te ciągłe podróże to nieustająca kampania wyborcza - powiedział Karas. Jego zdaniem, niepokojący jest również fakt, że PiS układa niedobre stosunki z mediami.
Korespondentka Słowackiego Radia Zuzanna Kohutkova, oceniając dotychczasowe działania Marcinkiewicza, nawiązała do słowackiego powiedzenia: Jak nie pomoże, to nie zaszkodzi. Tak właśnie - według Kohutkovej - pracuje polski premier. Jest urzędnikiem i wykonawcą woli politycznej. Natomiast polityczne gry rozgrywa Jarosław Kaczyński. Zdaniem dziennikarki, nie widać jeszcze znaczących efektów pracy nowego rządu.
Stosunkowo pozytywnie o rządzie Marcinkiewicza wypowiedział się piszący dla "Niezawisimajej Gazety" Władimir Blinkow.Sądzę, że nowy rząd działa dość sprawnie, spełniając obietnice, zapowiadane przez PiS podczas kampanii wyborczej. Świadczą o tym pożyteczne posunięcia rządowe w różnych dziedzinach: przygotowanie realistycznego planu budżetowego na 2006 rok, kompromisowa ugoda z UE odnośnie VAT-u, dodatkowe wypłaty dla matek itd.
Jednocześnie jednak - według Blinkowa - "rząd fachowców" został zbyt uzależniony od tego, jak mówił, którą nogą wstają z łóżka bracia Kaczyńcy. Dlatego nie dochodzi do porozumienia koalicyjnego i współrządzenia z PO, co byłoby, według wielu ocen, dobre dla Polski- dodał.