Marcin Makowski: Przemocy nie można "rozumieć". Ją trzeba po prostu potępiać
Nie ma rzecznika prasowego, który w swojej karierze nie zaliczyłby wpadki. Te Beacie Mazurek, reprezentującej Klub Parlamentarny PiS, zdarzają się nad wyraz często. Czym innym jest jednak niezręczność językowa, czym innym niuansowanie i „rozumienie” fizycznych aktów przemocy. Rozumieć można sprzeczkę przy piwie, a nie kopanie kogoś po głowie.
”Każda akcja wywołuje reakcję i dopóki żyjemy, mamy emocje. One dały swój upust w Radomiu, i to sytuacja, która nie powinna mieć miejsca, ale też ich rozumiem” - powiedziała rzecznik KP PiS Beata Mazurek, komentując bójkę członków Młodzieży Wszechpolskiej z działaczami Komitetu Obrony Demokracji. Rzecz działa się podczas obchodów rocznicy radomskiego Czerwca’76 i faktycznie, emocji na miejscu nie brakowało. Z obu stron padały ostre słowa, zanosiło się na przepychanki i gdy jeden z przedstawicieli Młodzieży Wszechpolskiej próbował wyrwać flagę KOD z rąk uczestniczki protestu, grupa manifestujących rzuciła się za nim w pościg. Rozpoczęła się szarpanina, do akcji wkroczyli koledzy chłopaka, którzy w odwecie rzucili się z pięściami na straż KOD-u. Jednego z działaczy po prostu skopali, gdy ten klęczał przyparty do ściany.
Przepychanki, a nawet bójkę antyrządowej opozycji z Młodzieżą Wszechpolską można było przewidzieć. Ogromnym niedopatrzeniem, za co stanowiskiem zapłacił komendant miejski policji w Radomiu, była zbyt mała obstawa obchodów rocznicy przez służby mundurowe. ”Wbrew temu, co można przeczytać w mediach związanych z opozycją, policja była na miejscu. Ale rzeczywiście, wszystko wskazuje na to, że siły były zbyt małe” - komentował na gorąco szef MSWiA Mariusz Błaszczak, zapewniając przy tym, że zabezpieczono monitoring zdarzenia, a sprawa trafiła do prokuratury. Na tym powinien się skończyć komentarz rządu dotyczący sobotnich zajść. Winnych rozliczyć, przemoc potępić, wyciągnąć wnioski i nie dopuścić do podobnej eskalacji przemocy w przyszłości.
Wtedy jednak na scenę weszła Beata Mazurek, której słowa za sprawą depeszy Associated Press trafiły do światowych mediów. Internauci od ”Fox News” po ”Washington Post” mogli przeczytać, że: "Rzeczniczka partii konserwatywnej rządzącej w Polsce mówi, iż może ‚zrozumieć’ emocje, które doprowadziły skrajnych prawicowych ekstremistów do ataku. Powiedziała jednak, że nie powinno do tego dojść”. Choć sama zainteresowana odpierała ataki na Twitterze, zapewniając o swoim ”zdecydowanym potępieniu zdarzenia w Radomiu” - dlaczego podobnej jednoznaczności zabrakło w wypowiedzi dla mediów? I w ogóle z jakich względów polityk bierze się za wyjaśnienie wybryków formacji, za które nie ponosi odpowiedzialności?
Naprawdę nie trzeba być Demostenesem, żeby wiedzieć, że każde niuansowanie aktów przemocy będzie odebrane jako próba ich usprawiedliwienia. Czy zgodna z intencją mówiącej? Zakładam, że nie, ale przecież na tym polega praca rzeczników, aby nie trzeba było dociekać co właściwie mieli na myśli. Przemoc to przemoc, rolą państwa jest niedopuszczenie do jej eskalacji, a nie empatyczne odwoływanie się do ”emocji”, ich ”upustu” i ”rozumieniu” takiego stanu rzeczy. Rozumieć można sprzeczkę przy piwie i grillu, a nie kopanie kogoś po głowie. Bez względu na kontekst wydarzeń.
Osobną kwestią jest larum, które podniosła opozycja bezpośrednio po zdarzeniu, mówiąc o ”wzbieraniu brunatnej fali faszyzmu”, ”otarciu się o śmierć”, itd. Widziałem całe zajście na wideo, faktycznie oberwał i młodzik z Młodzieży Wszechpolskiej i ludzie z KOD, ale właśnie w takich sytuacjach, jeszcze zanim poleje się krew, trzeba bez żadnego wahania w głosie mówić: ”dość”. W swojej karierze Beata Mazurek wielokrotnie udowodniła, że klarowność komunikacji nie jest jej najmocniejszą stroną, a choćby z wypowiedzi o matce, która ”powinna ustabilizować sytuację życiową” gdy brakuje jej nieco do otrzymania świadczeń socjalnych, musiała się później tłumaczyć. Podobnie jak z pisanych momentami niechlujnie tweetów, które nie brzmią jak stanowisko największego klubu parlamentarnego w Sejmie, ale prywatne połajanki z dziennikarzami. Prawa i Sprawiedliwości nie stać dzisiaj zarówno na zwiększenie liczby frontów, jak i pospieszne gaszenie nowych kryzysów. Szczególnie tych na własne życzenie.
Marcin Makowski dla WP Opinie