PublicystykaMarcin Makowski: Co wydarzyło się podczas pewnej imprezy 36 lat temu? Odpowiedź kluczowa dla polityki USA

Marcin Makowski: Co wydarzyło się podczas pewnej imprezy 36 lat temu? Odpowiedź kluczowa dla polityki USA

Skupieni na krajowej polityce, często przegapiamy przełomowe wydarzenia na arenie międzynarodowej. Jedno z nich rozpala właśnie do czerwoności opinię publiczną w USA. To swoiste #MeToo na najwyższym szczeblu władzy, a stawką jest nominacja do Sądu Najwyższego. I rząd dusz nad tą instytucją.

Marcin Makowski: Co wydarzyło się podczas pewnej imprezy 36 lat temu? Odpowiedź kluczowa dla polityki USA
Źródło zdjęć: © C-SPAN | C-SPAN
Marcin Makowski

02.10.2018 | aktual.: 02.10.2018 16:28

W systemie politycznym Stanów Zjednoczonych Sąd Najwyższy stanowi jedną z najważniejszych i cieszących się największym prestiżem instytucji kontroli władzy. W jego skład wchodzi dziewięciu sędziów, którzy każdorazowo w przypadku wakatu wybierani są przez aktualnie urzędującego prezydenta, następnie ich kandydaturę zatwierdza jedna z dwóch izb Kongresu, czyli Senat. Aby nie byli podatni na wpływy polityczne, swoją funkcję w przypadku dobrego stanu zdrowia i chęci, mogą sprawować dożywotnio. Pomimo braku wyraźnych afiliacji politycznych, nie jest tajemnicą, że w trakcie jawnego przesłuchania przed Senatem sędziowie ujawniają swoje poglądy na temat najważniejszych kwestii legislacyjnych, stosunku do wiary czy np. legalnej aborcji.

Rząd dusz nad Sądem Najwyższym

W związku z tym - oraz biorąc pod uwagę fakt, że prezydenci wyznaczają kandydatów bliskich sobie ideowo - Sąd Najwyższy w zależności od okresu jest bardziej konserwatywny lub liberalny. Po śmierci uznawanego za konstytucyjnego konserwatystę sędziego Antonina Scalii w lutym 2016, z nominacji Donalda Trumpa wybrano podobnie zapatrującego się na kwestie moralne Neila Gorsucha. Niedawno zwolniło się jednak, ze względy na emeryturę Anthony’ego Kennedy’ego, jeszcze jedno miejsce. I o nie właśnie, czyli o rząd dusz w instytucji, toczy się obecnie wojna.

Jest ona tym bardziej zażarta, że nie chodzi jedynie o poglądy mianowanego przez prezydenta Bretta Kavanaugha, byłego sekretarza George’a W. Busha i sędziego waszyngtońskiego Sądu Apelacyjnego, ale przede wszystkim o publiczne oskarżenie go o molestowanie seksualne, a w efekcie odroczenie wyboru aż do czasu przeprowadzenia wyborów uzupełniających środka kadencji (midterm elections) do Senatu oraz wyborów do Izby Reprezentantów, w których większość mogą uzyskać demokraci. Jeżeli tak się stanie w Senacie, nie trudno sobie wyobrazić, że właściwie każda ”zbyt konserwatywna” nominacja Trumpa trafi na zaciekły opór. Warto nadmienić, że przywódca mniejszości demokratycznej w Senacie Chuck Schumer po ogłoszeniu przez Trumpa nominacji Kavanaugh’a zapowiedział walkę z jego zatwierdzeniem na sędziego Sądu Najwyższego "wszelkimi możliwymi środkami".

Ford ujawnia swoją historię

Taka walka toczy się obecnie na żywo w amerykańskich mediach, a rozpoczęła ją Christine Ford - kobieta, która oskarżyła Kavanaugha o molestowanie seksualne i próbę gwałtu na jednej z licealnych prywatek… 36 lat temu. Prywatnie kobieta jest wykładowcą psychologii w Kalifornii, i choć angażowała się wcześniej politycznie oraz jest zarejestrowanym wyborcą Partii Demokratycznej, jak twierdzi, do przedstawienia swojej historii zdecydowała się ze względów osobistych. Nie mogła żyć dłużej ukrywając traumę w sytuacji, w której rzekomy napastnik miałby zasiąść w najważniejszych organie sądowniczym kraju. Swoje zarzuty przedstawiła najpierw w liście do senator Dianne Feinstein reprezentującej demokratów w senackiej komisji sądownictwa, następnie 16 września w wywiadzie opublikowanym w dzienniku ”Washington Post”.

I tutaj dochodzimy do kulminacji emocji, czyli zeznań przed komisją senacką w czwartek 27 września, które z zapartym tchem obserwowała dosłownie cała Ameryka. Podczas przesłuchania Christine Ford publicznie oskarżyła kandydata na sędziego o zwabienie jej do sypialni podczas wieczornej imprezy, a następnie molestowanie w zamkniętym pokoju wraz z innym kolegą, przyduszenie i ”nieumyślną próbę morderstwa”, która ze względu na jej opór i strój kąpielowy pod ubraniami (wracała akurat z pływania), miał utrudnić gwałt i ostatecznie do niego zniechęcić. Ford nie podała jednak żadnego dowodu na potwierdzenie swojej wersji historii, nie pamiętała kluczowych faktów, takich jak kto ją przywiózł i odwiózł z imprezy kilka kilometrów od domu, ile osób było w pomieszczeniu, jak wiele alkoholu wypiła, dlaczego nie ostrzegła innych przed gwałcicielami, itd. Na poparcie argumentacji kobieta stwierdziła, że jako psycholog wie, jak działa ludzka pamięć i jest na 100 proc. pewna, że skrzywdził ją Brett Kavanaugh.

Kavanaugh kontratakuje

Ten z kolei, tego samego dnia, przysięgał przed ”Bogiem i komisją”, że nie dopuścił się opisywanych czynów, na dowód przedstawił swoje kalendarze z tamtego okresu (rok 1982), które sugerują, że w wymienionym przez Ford terminie przebywał w zupełnie innym miejscu. Wcześniej, przed obejmowaniem innych stanowisk, sędzia był z kolei sześciokrotnie prześwietlany przez FBI pod kątem ewentualnego złamania prawa - żadne z przesłuchań nie wyciągnęły na światło dzienne sprawy gwałtu. W tej chwili, również przy sugestii Donalda Trumpa i na wniosek republikańskiego senatora Jeffa Flake’a, o tydzień opóźniono zatwierdzenie kandydata przez Senat, w celu przeprowadzenia dodatkowego dochodzenia służb federalnych, wezwania świadków i dokładniejszego zbadania sprawy. W międzyczasie z zarzutami molestowania przez Kavanaugha zgłosiły jeszcze dwie inne kobiety, a znajomy ze studiów w liście do mediów przyznał, że jego kolega miał na studiach w Yale problemy z alkoholem.

Bez względu na to jak zakończy się śledztwo i jak wypadnie głosowanie senackie, które może się odbyć najwcześniej piątego października, już teraz wiadomo, że to jedna z najważniejszych spraw prawno-politycznych współczesnej Ameryki, w których wątki kampanii #MeToo, spory partyjne i medialne starcie argumentów obu stron, zdecydują o kształcie najważniejszej instytucji sądowniczej na nadchodzące dekady. Nie mam wątpliwości, że za kilka lat zobaczymy na ekranach film na ten temat. W tej chwili dla obu stron wygląda on jak dramat bez jasnego zakończenia.

Marcin Makowski dla WP Opinie

Źródło artykułu:WP Opinie
sąd najwyższy w usasąd najwyższyusa
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)