Marcin Kossek: operacja terrorystów była zaplanowana dużo wcześniej
Monika Olejnik rozmawia z Marcinem Kosskiem - byłym antyterrorystą, instruktorem zagranicznych jednostek specjalnych
Jak pan ocenia przygotowanie terrorystów, którzy opanowali teatr w Moskwie? To jest operacja zaplanowana przez nich dużo wcześniej. Obawiam się tego, że Czeczeńcy mają zbyt duże doświadczenie bojowe, żeby pozwolić sobie na amatorskie przygotowanie aż tak dużej operacji. Wiadomo, że podczas walk w Czeczenii używają oni znakomitych pułapek pirotechnicznych, na przykład podczas odblokowywania wiosek przez wojska rosyjskie. Jednym słowem, ci ludzie są naprawdę dobrze przygotowani. A jak są przygotowane brygady antyterrorystyczne, brygada Alfa? Myślę, że w sposób odpowiedni, żeby zapobiec rozlewowi krwi w większym stopniu - jeżeli uda im się oczywiście doprowadzić przez negocjatorów do odpowiedniej sytuacji taktycznej. Pan rozmawiał wczoraj z tymi ludźmi, którzy są w Alfie - co mówili? Ci ludzie mówili mi, że rozkaz o szturmie nie padnie - z tym, że to był ich punkt widzenia. Z drugiej strony obawiają się tego, że w całym tym chaosie, który tam, pod tym teatrem się dzieje, taki rozkaz o szturmie może zapaść
praktycznie z minuty na minutę. Ale jakie jest wyjście z sytuacji: czekać na zmęczenie terrorystów? Kiedy czeka się na zmęczenie terrorystów, męczą się również zakładnicy. Wie pani, zmęczenie terrorystów jest dobre, kiedy terrorysta jest jeden albo jest ich dwóch czy trzech, ale nie wtedy, kiedy jest większa grupa ludzi, kiedy można zsynchronizować dyżury pilnowania ludzi, dyżury pilnowania wejść. Myślę, że tutaj na taką sytuację nie mamy co liczyć. Czyli co można zrobić? Moim zdaniem najlepszym tutaj rozwiązaniem jest cały czas prowadzenie mediacji z tymi ludźmi i przekonanie ich do tego, że ten sposób protestu, który zaprezentowali, jest złym rozwiązaniem. Tak naprawdę on wcale nie doprowadzi do tego, że Rosjanie wycofają wojska z Czeczenii. A jeżeli mediacje nie pomogą? Jestem przekonany, że rosyjskie oddziały antyterrorystyczne mają przygotowany tak zwany plan ataku nagłego i w oparciu o informacje, które mają na bieżąco, jest przygotowywany atak planowy. Czy wyobraża pan sobie, że taki atak mógłby się
zakończyć bez ofiar? W obecnej sytuacji, na obecną chwilę? W obecnej sytuacji... Nie sądzę. ...kiedy w teatrze jest prawie siedemset osób, może już teraz trochę mniej. Nie sądzę. Czyli w jaki sposób można odbić zakładników, czy trzeba czekać na to, aż dojdą do skutku, zakończą się dobrym skutkiem negocjacje? Wie pani, trzeba używać wielu forteli, których można używać w tego typu sytuacjach. Liczę na to, że Rosjanie robią to przez cały czas, że będą starali się przede wszystkim rozbić grupę terrorystów na dwie bądź więcej mniejszych grup, że będą starali się przede wszystkim zmienić miejsce, w którym są przetrzymywani zakładnicy. To może doprowadzić do wytworzenia lepszej sytuacji taktycznej dla oddziałów szturmowych. W tej sytuacji, w której są teraz, tak naprawdę odchodzi w ogóle element opcji strzelców wyborowych - który jest wykluczony, a jest bardzo ważny. Ale w tej chwili to terroryści panują nad sytuacją, to oni grupują zakładników na dzieci, na cudzoziemców i tak dalej. Pani redaktor, musimy mieć na
uwadze również sytuację, że to są głosy z mediów i być może rosyjskie służby specjalne chcą, żeby tak ta sytuacja była odbierana, właśnie po to, żeby nie zdestabilizować pracy służb specjalnych i oddziałów antyterrorystycznych. A jak to możliwe, że 50 uzbrojonych terrorystów mogło znaleźć się w teatrze - czy to nie jest porażka służb specjalnych? Myślę, że jest to możliwe w każdym państwie. Dlaczego? Czy w naszym państwie też jest to możliwe, czy jesteśmy przygotowani na takie sytuacje? Myślę, że to się może zdarzyć w każdym państwie. W jaki sposób pan wszedł w kontakt z Alfą? To było około czterech lat temu podczas wspólnych ćwiczeń z białoruskimi oddziałami antyterrorystycznymi, między innymi z przedstawicielami białoruskiej Alfy. Przyjeżdżali przedstawiciele Rosji, wielu innych państw i wtedy właśnie nawiązywaliśmy kontakty. Potem zaczęli mnie zapraszać do siebie na treningi. Jutro tam też wyjeżdżam. Ale w Budionowsku Alfa nie dała sobie rady, zakładnicy trzymali stronę Czeczenów, a nie brygady
antyterrorystycznej, strzelano wtedy chaotycznie. Jaka jest teraz siła bojowa Alfy? To nie jest tak, pani redaktor. Musi pani mieć na uwadze jedną bardzo ważną rzecz, mianowicie żołnierze bądź funkcjonariusze oddziałów antyterrorystycznych dostają rozkaz do działania. Czasami ten rozkaz do działania dostaje się w najmniej odpowiednim momencie. Nikt nie bierze pod uwagę ich głosów, że trzeba przedłużyć dany moment, trzeba to zrobić w inny sposób. I ja z tego, co wiem, w Budionowsku był zbyt duży chaos, tak naprawdę ci ludzie byli narażeni z góry na porażkę. Ale z drugiej strony, przecież nie mogli odmówić wykonania rozkazu i powiedzieć po prostu, że nie wejdą do środka. Ale sytuacja jest patowa, bo z jednej strony terroryści żądają wycofania się wojsk rosyjskich z Czeczenii, prezydent Putin nie chce się ugiąć i nie ma właściwie pola manewru. Myślę, że jest jeszcze trochę czasu na osądzanie tej sytuacji. Z tego, co wiem, dali 7 dni na wycofanie wojsk rosyjskich. Ten termin jeszcze nie minął. Jak pani widzi, w
ciągu kolejnych godzin sytuacja co chwilkę się zmienia - teraz grupują ludzi. Kilka osób zwolnili, teraz rozdali telefony komórkowe, żeby nagłaśniać tę sytuację po raz kolejny. W tym wszystkim tak naprawdę upatruję dużo ułatwień dla oddziałów szturmowych. Jakie to są ułatwienia? Przede wszystkim informacje, one są najważniejsze. Tutaj najważniejszą informacją, moim zdaniem, jest to, ile osób tak naprawdę posiada broń i czy rzeczywiście ten teatr jest zaminowany. Jeżeli jest taka możliwość, myślę, że Rosjanie na pewno wykorzystują to i wpuszczają do środka - pod przebraniem lekarzy bądź innym -specjalistów, którzy są w stanie ocenić, czy te ładunki są uzbrojone, czy są faktycznie założone i czy wszyscy terroryści mają broń. Bo być może na pięćdziesiąt osób - oczywiście to jest liczba przybliżona - broń ma tylko kilkanaście osób, a może tylko kilka. Niektórzy, którzy wyszli z teatru, mówią, że po oczach terrorystów nie widać, że są bezwzględni. Z kolei kiedy widzieliśmy taśmę, słyszeliśmy, co mówiły kobiety,
które są w grupie terrorystów - wygląda na to, że są bezwzględni, mówią, że wybiją wszystkich innowierców. Pani redaktor, osoby, które nie są bezwzględne, nie wchodzą z bronią do teatru. A czy to, że są tam kobiety, jeszcze bardziej utrudni sytuację? Myślę, że tak. Że mogą być zdesperowane, bo są to wdowy po zabitych Czeczeńcach? To może być duża przeszkoda w tym wszystkim. Natomiast nie chciałbym tego uogólniać, bo mówiło się zawsze, że kobiety są po prostu gorszymi terrorystami od mężczyzn. Każda sytuacja jest inna, nie można tego pod żaden szablon podpinać. Ale będzie taka sytuacja, że miną trzy, cztery dni, zakładnicy przecież potrzebują jedzenia, potrzebują wody - czy to też może ułatwić w jakiś sposób przeniknięcie osób z zewnątrz do środka? Myślę, że tak. Rozmawialiśmy o tym, że tutaj właśnie upatruję szansę dla taktyków tej jednostki, dla planistów szturmu, którzy wykorzystają tę sytuację w ten sposób. A sytuacja nie może być wykorzystana w drugą stronę, że zrobi się chaos i jednak brygada
antyterrorystyczna wkroczy do teatru? Pani redaktor, niczego nie możemy przewidzieć w tej sytuacji. Równie dobrze w ciągu paru najbliższych minut oni mogą zdetonować wszystkie ładunki i wszystko legnie w gruzach. Pan za kilka godzin jedzie do Moskwy. Jutro rano. Za kilkanaście godzin będzie pan rozmawiał z tymi osobami, które są w Alfie, co im pan powie? Będę im życzył powodzenia. A czy Moskwa ma dobrych negocjatorów? Moim zdaniem problem Rosjan polega właśnie na tym, że mają złych negocjatorów. Wszystkie dotychczasowe sytuacje z terrorystami bardzo wyraźnie uwidaczniały, że oni nie radzą sobie z negocjacjami. Nie ma tam żadnego sztabu kryzysowego, te wszystkie ruchy są nieuporządkowane. I obawiam się, że tutaj na podstawie fałszywych, źle zanalizowanych informacji może paść rozkaz do szturmu, a tak naprawdę najlepszym rozwiązaniem byłoby załatwienie tej sprawy na zasadzie mediacji.