Manifestacja narodowej tożsamości
Ci, którzy są na "nie", mówią, że godne obchody narodowego święta zastąpi biało-czerwona dynia i będziemy mieli Halloween 2 w wersji niepodległościowej. Argument o nieudolnym kopiowaniu amerykańskiego Dnia Niepodległości jest oczywisty. Ci, którzy są na "tak", mówią, że po raz pierwszy mamy szansę w naprawdę radosny sposób pokazać, że cieszymy się z największego narodowego święta.
11.11.2003 11:59
Że zamiast smutnej przemowy i wiązanki kwiatów pod pomnikiem, będzie biało-czerwono, ale z pomysłem i na luzie. 11 listopada w Gdańsku i Gdyni odbędzie się wielki eksperyment, którego uczestnikami mamy szansę stać się wszyscy. Ulicami miast przejdą pierwsze w kraju Parady Niepodległości.
Ojczyzno, pokaż się
Zadaniem organizatorów gdańskiej imprezy, parada ma być manifestacją naszej narodowej tożsamości. Ma zbliżyć nas do innych nacji, które narodową dumę potrafią wyeksponować, nie tylko w przełomowych dla danego kraju dziejach.
- W Skandynawii np. narodowe flagi wiszą wszędzie - opowiada Marek Kamiński, podróżnik i jeden z orędowników Parady Niepodległości - Jeśli niosłem polską flagę na biegun, dlaczego nie miałbym jej pokazywać u siebie i samemu wywieszać np. w narodowe święto? Pokażmy, że jesteśmy patriotami!
- Przeciętny Polak jest patriotą, ale i indywidualistą i nie lubi chyba robić tego co większość - mówi Mathias Jansson, wykładowca języka szwedzkiego na Wydziale Skandynawistyki Uniwersytetu Gdańskiego. - Narodowe święta obchodzicie też w bardzo tradycyjny sposób, a jednak i takie obchody przyciągają tłumy.
Mathias Jansson opowiada, że Szwecja jest zagłębiem flag wiszących na masztach np. przy domach lub urzędach. Jednak w Szwecji takie manifestowanie patriotyzmu ma bardzo długą tradycję. A w Polsce tradycja, doświadczenia historyczne i przyzwyczajenia obywateli są inne. Czy nowy pomysł przyjmie się wśród Polaków? Trudno powiedzieć.
Patriotyzm niemodny
Zdaniem Janusza Erenca, socjologa, patriotyzm pojmowany w sposób tradycyjny to już przeszłość. Wzorce, które kiedyś przekazywało się np. w szkole i w domu dziś odchodzą do lamusa. Wychowanie w duchu patriotycznym bywa też po prostu niepraktyczne.
- W tej chwili naucza się rzeczy, które mają być skuteczne w życiu - twierdzi Janusz Erenc. - Liczą się takie postawy, które pozwalają odnosić namacalne korzyści. A patriotyzm do nich nie należy.
Nasze umiarkowane manifestowanie patriotyzmu bierze się też może stąd, że czujemy się gorsi i biedniejsi niż inne narody. A poczucie bycia „pariasem” wśród najmożniejszych nie służy eksponowaniu propatriotycznych zachowań.
Ksero z USA
Niektórzy nie dywagują, czy znajdziemy w sobie dość patriotycznych uczuć, by zamanifestować je na paradzie. Kwestionują sam pomysł. Przeciwnikiem nowej formy obchodów dnia 11 listopada jest Aleksander Żubrys, szef klubu radnych SLD w gdańskiej Radzie Miasta. - Zaznaczam jednak, że moje "nie" to sprzeciw Aleksandra Żubrysa, a nie klubu SLD - zaznacza radny.
Zdaniem Żubrysa, parada jest kalką amerykańskich obchodów narodowego święta i podobnie jak Halloween, zaciera granicę między naszą a amerykańską tożsamością kulturową. A to może być dla nas bardzo niekorzystne.
- Przypuśćmy, że pod pomnikiem Jana III Sobieskiego spotkają się kombatanci i kolorowy tłum przebierańców. Nie sądzi pan, że ci zasłużeni dla kraju ludzie będą zbulwersowani takim „patriotyzmem”?
Radny Żubrys na paradzie się na pewno nie pojawi. - Jeśli ten pomysł się przyjmie to trudno - kończy rozmowę.
Czerwonym się dostanie
Radny SLD już nie lubi parady, a na tej znajdą się także ci, którzy nie lubią SLD. Do tych należą kibice Lechii Gdańsk.
- Wiem, że radnym z SLD nie podoba się, że się tam znajdziemy - mówi Tadeusz „Dufo” Duffek, legendarny wśród kibiców przywódca fanów Lechii. - Też w wyraźny i ostry sposób walczyliśmy o odzyskanie niepodległości, przyłożyliśmy komunie i jesteśmy zaszczyceni, że będziemy szli w pochodzie.
Tadeusz Duffek zapewnia, że o patriotyzmie, to kto jak kto, ale kibice nigdy nie zapomnieli. Święto Niepodległości jest ich zdaniem dla patriotów, a nie dla „czerwonych, którzy teraz są różowi”.
Kto chce, niech wierzy
Sama parada ma być jednak świętem radości, a nie kłótni politycznej. Swój udział w kolorowym korowodzie zapowiedzieli przedstawiciele stowarzyszeń, organizacji, a także ci którzy mają coś ciekawego do pokazania. Nie zabraknie więc tysiąca gołębi pocztowych, które wzlecą w niebo i rockersów na motorach. Harcerze rozdadzą baloniki wypełnione helem, strażacy pokażą konny wóz gaśniczy. Z Wrzeszcza do Gdańska na paradę będzie można dojechać zabytkowym tramwajem.
Lech Parell, doradca prezydenta miasta Gdańska i jeden z pomysłodawców parady, do wszystkich spraw z imprezą związanych stara się podchodzić spokojnie.
- Gdy w 2000 roku organizowaliśmy w mieście akcję "Wielkie zdjęcie gdańszczan" jeszcze godzinę przed rozpoczęciem imprezy, sceptycy mówili, że nikt nie przyjdzie, zabawa nie wypali, itd. - opowiada. - Potem wielkie zdjęcie chciało mieć każde miasto w Polsce. Liczę, że tym razem gdańszczanie też pokażą się ze swojej najlepszej strony. Wierzę, że na tegorocznej paradzie z pewnością się nie skończy!
Marcin Tymiński